Wigor nic nie niszczy i nie niszczyl, jak sam jest w domu. Nigdy nie uciekal, bo nie mial okazji, a na tyle zdeterminowany, zeby robic jakies podkopy to niegdy nie byl. Jakwychodze nie pcha sie do drzwi, pozwala mi wyjsc i zostaje w domu. Mowie mu, ze musi zostac, zeby czekal, ze zaraz wroce.
Maz zauwazyl roznice w zachowaniu, gdy wychodze sama, azdazylo mi sie to moze ze 3 razy w ostatnich trzech miesiacach. Kiedys lazil za Wojtkiem, gdy mnie nie byo, a teraz waruje przy drzwiach i czeka! Gdy niema nas wszystkich w domu to spi, jak zawsze, bo wita nas radosnie, ale po uszach klapnietych widac, ze spal. Wita entuzjastycznie wszystkich. Moze nawef meza bardziej, bo on zazwyczaj sie z nim chwile bawi pilka po powrocie. Gdy bylamw szpitalu codziennie szukal mnie, ale jak sie okazywalo, ze Wojtek jest sam, to znim sie bawil i spal i bylo ok,chocna pewno teskil, bo gdy wrocilam to szalal z radosci, ale Roberta od razu zaakceptowal.
Czy jest o dziecko zazdrosny to nie wiem. Na pewno nie moge dotknac zadnego psa, bo startuje z zebami, to juzod dawna, poza tym psy lubi i chetnie sie z nimi bawi, choc od jakiegos czasu pileczka wygrywa, kiedys zabawa z psami przebijala wszystko. Zaden pies mi sie do wozka nie dopieral, chociaz nie, pare razy takie wieksze mialy pysk rowno z gongola i musnely ja, ale Wigor nie atakowal. On sam czasem podbiega i staje dwoma lapkami na gondoli, jakby sprawdza czy wszytsko ok, ale rzadko sie to zdarza (na szczescie, bo brudzi wozek).