reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wyjście z domu z noworodkiem / niemowlakiem

Też wydaje mi się, że na takim krótkim odcinku, to nawet mogłabym przewinąć w razie w, po przyjeździe do rodziców.

Jak pójdę na spacer do parku w grudniu, to też nie będę mogła go przewinąć odrazu, bo zimno, i będziemy musieli te np. 10 minut wrócić do domu, rozebrać się, itd.
Hej :)
My z mężem jechaliśmy 3 godziny do teściowej na święta z miesięczną córeczką i napisze Ci tak, każde dziecko jest inne, to wiadomo, ale to jest taka fajna przygoda, nie wiadomo, co się wydarzy i w sumie jest to ciekawe :) Nasza spała całą drogę, w domu na miejscu dostała cyca i nową pieluchę, a nawet przebrałam ją w sukieneczkę ♡
Babcia wychodziła z butów, tak nie mogła doczekać się wnuczki i nawet nie patrzyła na zegarek 😄
Potem podczas jedzenia ja musiałam się położyć z córcią na karmienie, mąż jadł, a potem on przejął małą na klatę, a ja zjadłam :) Jak zasnęła,to położyłam ją w innym pokoju w kokonie, chwilkę pospała, akurat zdążyłam wciągnąć parę pierogów, a potem siedziałam na kanapie z nią na rękach wtuloną ♡ Tylko ja mam spokojny egzemplarz, już prawie dwa latka 🎁
Ale nawet gdyby Twoja dzidzia była nieodkladalna, to miesięczny bobas jest malutki i wygodnie się je, nawet z nim na rękach, po drugie nie będziesz przecież sama, tylko z rodziną ♡

I to samo jest z innym wyjściem gdziekolwiek, wiadomo, w zimie gorzej ze zmianą pieluchy, ale ja szłam na spacer blisko domu, a jak się przyzwyczaiłam i nauczyłam obsługi, ogarnęłam stres hehe to wychodziłam dalej. Kilka razy zmieniałam pieluchę w gondoli w kibelku dla niepełnosprawny ( bo jest duży i z wózkiem wejdziesz) w galerii, czy markecie, który był blisko miejsca spaceru :) to samo z karmieniem, szłam do kawiarni szybko, cyc i spokój:) My matki mamy to w genach haha żeby sobie radzić w takich sytuacjach ♡

Zazwyczaj musisz mieć przy sobie to co używać będziesz w domu do zmiany pieluchy, ciuszki na zmianę wiadomo, pieluchę do otarcia twarzy jak zwróci mleczko, itp. Potem to już z automatu polecisz :)
Powodzenia ♡
 
reklama
Hej :)
My z mężem jechaliśmy 3 godziny do teściowej na święta z miesięczną córeczką i napisze Ci tak, każde dziecko jest inne, to wiadomo, ale to jest taka fajna przygoda, nie wiadomo, co się wydarzy i w sumie jest to ciekawe :) Nasza spała całą drogę, w domu na miejscu dostała cyca i nową pieluchę, a nawet przebrałam ją w sukieneczkę ♡
Babcia wychodziła z butów, tak nie mogła doczekać się wnuczki i nawet nie patrzyła na zegarek 😄
Potem podczas jedzenia ja musiałam się położyć z córcią na karmienie, mąż jadł, a potem on przejął małą na klatę, a ja zjadłam :) Jak zasnęła,to położyłam ją w innym pokoju w kokonie, chwilkę pospała, akurat zdążyłam wciągnąć parę pierogów, a potem siedziałam na kanapie z nią na rękach wtuloną ♡ Tylko ja mam spokojny egzemplarz, już prawie dwa latka 🎁
Ale nawet gdyby Twoja dzidzia była nieodkladalna, to miesięczny bobas jest malutki i wygodnie się je, nawet z nim na rękach, po drugie nie będziesz przecież sama, tylko z rodziną ♡

I to samo jest z innym wyjściem gdziekolwiek, wiadomo, w zimie gorzej ze zmianą pieluchy, ale ja szłam na spacer blisko domu, a jak się przyzwyczaiłam i nauczyłam obsługi, ogarnęłam stres hehe to wychodziłam dalej. Kilka razy zmieniałam pieluchę w gondoli w kibelku dla niepełnosprawny ( bo jest duży i z wózkiem wejdziesz) w galerii, czy markecie, który był blisko miejsca spaceru :) to samo z karmieniem, szłam do kawiarni szybko, cyc i spokój:) My matki mamy to w genach haha żeby sobie radzić w takich sytuacjach ♡

Zazwyczaj musisz mieć przy sobie to co używać będziesz w domu do zmiany pieluchy, ciuszki na zmianę wiadomo, pieluchę do otarcia twarzy jak zwróci mleczko, itp. Potem to już z automatu polecisz :)
Powodzenia ♡

No my akurat mamy park przy osiedlu więc na takie dzienne spacery, tam będziemy chodzić, ale to też wiadomo jak pójdziemy głębiej w park to z 10 minut będziemy pewnie wracać ;D

Włąśnie też mi się wydaje, że jak trafimy w idealne okno z karmieniem i przewijaniem, to doładowanie będzie już u dziadków przy podróży 20 minutowej ;) no chyba, że wiadomo przed wyjściem zdarzy się jakiś armagedon.. ;) no to wtedy inaczej.
 
Mój pierwszy synek urodził się w październiku i tradycyjnie jechaliśmy na Wigilie do moich dziadków🙂Wiec malutki mial wtedy 2 miesiące. Przed nami było 50km drogi,wiec całkiem spory kawałek drogi,tym bardziej,ze u nas akurat różnie było ze spokojnym siedzeniem w foteliku 🫣Ale przetrwaliśmy. Organizacyjnie zawsze robiłam tak,ze np.jak wiedziałam ze musimy wyjechać o 15:00. To tak 14:30 przewijałam malutkiego,potem karmienie. Żeby wytrzymał jak najdłużej bez tego jedzenia w podróży😅Zreszta przy drugim dzieciątku robimy podobnie. Ja tez mam manie „bycia na czas” i planowania wszystkiego🙄Ciężko się tego wyzbyć tak nagle🤷‍♀️Ale fakt,przy dzieciach dotarło do mnie,ze czasami nie da się być na czas i już,bo np.trafi się po drodze niespodzianka w pieluszce i trzeba stanąć na przewijanie,trudno. Myśle,ze rodzina doskonale to zrozumie,ja zawsze jak wiedziałam już,ze się spóźnimy to dzwoniłam i uprzedzalam,ze tak się stanie. Było to chyba bardziej dla mojego spokoju 😂Wiem,ze niektórzy twierdzą,ze po co z tak małym dzieckiem gdzies jeździć,ze lepiej zostać w domu. Rozumiem ten punkt widzenia,ale np.dla mnie było ważne,żeby święta spędzić u dziadków. Robimy tak od zawsze,spędzam je tak już od ponad 30 lat…Wiec nie wyobrażam sobie inaczej. Jesli jest to dla Ciebie ważne,to jedz. Prwnie trafia się „wyboje na drodze”,ale jak czujesz/czujecie ze tak właśnie chcecie spędzić święta to nie ma co się zastanawiać. Lepiej spędzić „nieidealne” święta z bliskimi (pomoc przy maluszku tez się znajdzie 🫢) niż idealne-leniwe święta w domu,jesli woli sie być wtedy w większym gronie☺️
 
Nie chce mi się czytać całego wątku, bo jak zwykle widzę jakieś dziwne przepychanki. Ale napiszę jak to było u mnie, bo moje dziecko urodziło się w połowie listopada i my byliśmy na wigilii u moich teściów. No bo czemuż by nie?
My mamy kilkanaście minut drogi autem. Nie pamiętam już, czy młody zasnął w samochodzie czy nie. Jeśli tak, to został wniesiony do mieszkania w foteliku i rozpakowany po obudzeniu.
Jeśli chodzi o godzinę rozpoczęcia kolacji, to rodzina podeszła do sprawy ze zrozumieniem. Spóźniliśmy się trochę, ale wszyscy się z tym liczyli, nikt ode mnie nie wymagał żadnej pomocy (a zawsze przyjeżdżaliśmy sporo wcześniej, aby pomóc w przygotowaniach). Moim zadaniem było trzymać malucha, aby był spokojny. Przygotowano nam osobny pokój, abym miała go gdzie nakarmić, przewinąć, a nawet się z nim położyć na drzemkę. Nie brałam udziału w całej kolacji, część czasu spędziłam w tym osobnym pokoju. Ale to było ok, mój mąż mógł się posocjalizować z rodziną. Trochę babcie i tata potrzymali młodego, żebym ja mogła zjeść. I tyle. Młody nie dawał się odłożyć, więc nie był odkładany.

Można przyjechać trochę wcześniej i robić tam na miejscu to, co by się robiło w domu. Co zabrać? Pieluchy, mokre chusteczki, jednorazowe podkłady ze dwa, zestaw ciuszków na przebranie, jakąś tetrę. Dla siebie obowiązkowo wygodne ubranie do karmienia.

I generalnie się nie spinać. Będzie dobrze.
 
To ja tylko powiem, że widać dużo zależy od charakteru rodziców, bo mi by się w życiu nie chciało targać ani do jednych ani do drugich rodziców z dzieckiem nieodkladalnym, gdzie 90% kolacji miałabym z nim siedzieć w innym pokoju, a w międzyczasie w pośpiechu gryźć pierogi nad jego głową. Tysiąc razy wolałabym ten czas po prostu przesiedzieć na własnej kanapie :D
 
Ja miałam właśnie pierwsze dziecko nieodkladalne i Bogu dziękowałam jak mogłam gdzies pojechac i chętnie go komuś innemu wręczyć do opieki 🤣🤣🤣
 
Nie chce mi się czytać całego wątku, bo jak zwykle widzę jakieś dziwne przepychanki. Ale napiszę jak to było u mnie, bo moje dziecko urodziło się w połowie listopada i my byliśmy na wigilii u moich teściów. No bo czemuż by nie?
My mamy kilkanaście minut drogi autem. Nie pamiętam już, czy młody zasnął w samochodzie czy nie. Jeśli tak, to został wniesiony do mieszkania w foteliku i rozpakowany po obudzeniu.
Jeśli chodzi o godzinę rozpoczęcia kolacji, to rodzina podeszła do sprawy ze zrozumieniem. Spóźniliśmy się trochę, ale wszyscy się z tym liczyli, nikt ode mnie nie wymagał żadnej pomocy (a zawsze przyjeżdżaliśmy sporo wcześniej, aby pomóc w przygotowaniach). Moim zadaniem było trzymać malucha, aby był spokojny. Przygotowano nam osobny pokój, abym miała go gdzie nakarmić, przewinąć, a nawet się z nim położyć na drzemkę. Nie brałam udziału w całej kolacji, część czasu spędziłam w tym osobnym pokoju. Ale to było ok, mój mąż mógł się posocjalizować z rodziną. Trochę babcie i tata potrzymali młodego, żebym ja mogła zjeść. I tyle. Młody nie dawał się odłożyć, więc nie był odkładany.

Można przyjechać trochę wcześniej i robić tam na miejscu to, co by się robiło w domu. Co zabrać? Pieluchy, mokre chusteczki, jednorazowe podkłady ze dwa, zestaw ciuszków na przebranie, jakąś tetrę. Dla siebie obowiązkowo wygodne ubranie do karmienia.

I generalnie się nie spinać. Będzie dobrze.

Zadałaś pytanie to ja Ci odpowiem czemuż by nie:

- miałam pęknięcie macicy w dwóch miejscach oraz warg sromowych i generalnie jeżdżenie i siedzenie gdziekolwiek średniawka
- karmię piersią na żądanie i w przypadku 3 moich dzieci to wygląda tak, że jedzą i śpią jednocześnie więc nie ma czegoś takiego, że można je gdzieś odłożyć (wózka, łóżeczka, innej osoby)
- rodzina nie podchodzi ze zrozumieniem - była by afera, że jesteśmy spóźnieni i obiady wystygł plus wszyscy są głodni
- jak wyżej, nikt by mi się dzieckiem nie zajął siedziałabym głodna całe popołudnie/wieczór, próbując uspokoić dziecko, które przeszkadza i wysłuchując komentarze mojego bezdzietnego brata, który uważa że KP jest obrzydliwe i powinnam karmić w kiblu ;)


I dodam, że oczywiście - u autorki rodzina jest spoko, dziecko będzie ideałem, tak samo jak poród :) Wiadomo, że zdarza się to innym, a na mnie. I mój pierwszy komentarz nie dotyczył tego, że autorka ma tak złą sytuację jak ja, żeby w ogóle nie jechała itd. - tylko po prostu żeby nie planowała konkretnej godziny na początku listopada, gdzie nawet nie wiadomo czy dziecko urodzi się na dniach czy za miesiąc ;) (bo to już ten etap wnioskując z postów i raczej planowej cesarki też tam nie ma)
 
Odkąd jestem mamą, a mam już dwójkę dzieci i za miesiąc rodze trzecie (5lat, 2l4m) moje plany organizacyjne mają się nijak do rzeczywistości 🤷🏼‍♀️ Rzadko kiedy gdziekolwiek jestem na czas. Nawet zdarza się, że jak odwożę córkę do przedszkola to na ostatni dzwonek bo np młodszy zrobi kupę chwilę przed wyjściem i trzeba go przebrać. Również będziemy mieli święta z noworodkiem i raczej odpuszczamy wyjazdy,chociaż nie odbiegam tak daleko w przyszłość. Teściowie mieszkają 10km od nas, jeśli już to wigilia u nich ale to wszystko wyjdzie w praniu. Możemy planować X rzeczy, a i tak wyjdzie co innego. Raz, że nie wiesz kiedy urodzisz. Dwa, nie wiesz jak się będziesz czuła w pologu(tymbardziej że to 1 dziecko)

Z doświadczenia. A pierwsza córkę urodziłam 21 listopada.. mieszkaliśmy wtedy za granicą. Córka miała miesiac. Była u mnie moja mama, zaprosiliśmy znajomych do nas na wigilii z racji tego, że koleżanka była lada dzień przed porodem. Wigilia wyglądała tak, że większość czasu córka spędziła u mnie na ręku, przewijanie, karmienie, usypianie. 🤷🏼‍♀️🙂 Mama mi jednak dużo pomogła.

Co do posta. Nie wiesz o której dziecko będzie jadło, niekoniecznie są to te same pory. Przeciez nie przewiniesz, nie nakarmisz na zapas takie malucha. Możecie pojechać do rodziny wcześniej, a nie na sama 17. Możecie pojechać także później, nikt głowy nie urwie 🤷🏼‍♀️
 
Ostatnia edycja:
I dodam, że oczywiście - u autorki rodzina jest spoko, dziecko będzie ideałem, tak samo jak poród :) Wiadomo, że zdarza się to innym, a na mnie.
I po co znowu ta ironia?

Ja już pisałam, że wiem, że może być różnie, więc nie rozumiem po co ta ironia..

I ta godzina była podana przykładowo, a nie, że już jest coś ustalone, ja pierdzielę...
 
reklama
Zadałaś pytanie to ja Ci odpowiem czemuż by nie:

- miałam pęknięcie macicy w dwóch miejscach oraz warg sromowych i generalnie jeżdżenie i siedzenie gdziekolwiek średniawka
- karmię piersią na żądanie i w przypadku 3 moich dzieci to wygląda tak, że jedzą i śpią jednocześnie więc nie ma czegoś takiego, że można je gdzieś odłożyć (wózka, łóżeczka, innej osoby)
- rodzina nie podchodzi ze zrozumieniem - była by afera, że jesteśmy spóźnieni i obiady wystygł plus wszyscy są głodni
- jak wyżej, nikt by mi się dzieckiem nie zajął siedziałabym głodna całe popołudnie/wieczór, próbując uspokoić dziecko, które przeszkadza i wysłuchując komentarze mojego bezdzietnego brata, który uważa że KP jest obrzydliwe i powinnam karmić w kiblu ;)


I dodam, że oczywiście - u autorki rodzina jest spoko, dziecko będzie ideałem, tak samo jak poród :) Wiadomo, że zdarza się to innym, a na mnie. I mój pierwszy komentarz nie dotyczył tego, że autorka ma tak złą sytuację jak ja, żeby w ogóle nie jechała itd. - tylko po prostu żeby nie planowała konkretnej godziny na początku listopada, gdzie nawet nie wiadomo czy dziecko urodzi się na dniach czy za miesiąc ;) (bo to już ten etap wnioskując z postów i raczej planowej cesarki też tam nie ma)
Nie musisz być taka złośliwa w stosunku do autorki, bo tobie coś nie poszło. Kazda rodzina jest inna i każdy człowiek jest inny. Nie o to pytala autorka. Pierwsza ciąża, pierwsze dziecko, więc dziewczyna pyta i szuka pomocy..
 
Do góry