Pierwsze moje KTG w tej ciąży i takie stresujące... Na Żelaznej w przychodni w pokoju do KTG są dwa aparaty i robią te badania "parami". No ale ok. Wyleżałam swoje 20 min, pielęgniarka mówi do mnie, że teraz prosi iść pod gabinet nr 3 i tam na konsultację do lekarza (jak leżałam podłączona do KTG 2 pacjentki w międzyczasie były na takiej konsultacji, wracały zapisać się na kolejne KTG i wychodziły)... ok... poszłam, siadłam i czekam. Pielęgniarka miała donieść mój wynik. Weszła do gabinetu na konsultacje dziewczyna, z którą leżałam na KTG, więc czekam aż wyjdzie. Przychodzi pielęgniarka i mówi do mnie, że jednak ja mam iść na IP!!! A ja w szoku. W pierwszym momencie myślę, ŹLE WYSZEDŁ ZAPIS! Poszłam na IP. Położna do mnie, żebym usiadła i poczekała bo jeszcze nie mają mojego badania... to siedzę i czekam. Dobrze, że mama do mnie jechała, bo bym tam zawału dostała z nerwów. W końcu doczekałam się na młodą panią dr, która zaprosiła mnie do gabinetu i pyta, dlaczego przyszłam
? Ja byłam tak zestresowana, że sama nie wiedziałam o co ona mnie dokładnie pyta! Mówię, że kazali mi przyjść z przychodni, że miałam zapis KTG i nic więcej nie wiem.... Pani dr chodziło o to, dlaczego dzisiaj miałam KTG?! Dobra, wystarczyło powiedzieć, że dzisiaj miałam termin porodu... Oki. Wylądowałam na fotelu. Szyjki to ja już nie mam, nie wiem jakie rozwarcie, ale po badaniu znowu plamienie :-/ Pani dr stwierdziła, że ciążę donosiłam, ponieważ mam obciążony wywiad, to namawiałaby mnie do porodu, że "mam warunki" (jedyny problem, że skurczy brak). Haha. Powiedziałam, że ja bardzo chętnie urodzę, tylko mojemu dziecku się chyba nie spieszy. Po badaniu brzuch się napiął i od razu skurcz złapał, na co pani dr powiedziała, że też po części jej o to chodziło, że może coś wywoła... Poszłam jeszcze na usg, żeby również ocenić "masę płodu" (przynajmniej moja mama oko nacieszyła, bo ja nic nie widziałam :-)). Moja Mała waży ok 3800-3900g
, ma się dobrze, ciąża donoszona, łożysko ok, doktor powiedział że główkę ledwo widać, bo tak niziutko już jest :-) Z wynikiem usg wróciłam na IP do pani dr. Popatrzyła, popisała i stwierdziła, że chce mnie położyć na patologię i wywoływać poród (dziecko duże, donoszone - można rodzić!)! Ze względu na obciążony wywiad nie chce abym za bardzo przenosiła ciążę (ja też nie chcę ;-) ). Na tę chwilę nie ma miejsc na patologii, ale zostałam "zapisana na listę", dostałam nr telefonu oraz podane godziny w których mam dzwonić. Jeśli dzisiaj i jutro nadal nie będzie wolnego miejsca dla mnie, to w piątek na 11:00 kolejne KTG.
Brzuch po tym badaniu pobolewa... nie wiem, czy coś samo się rozkręci, ale chyba wolałabym już na patologię trafić, wtedy byłabym spokojna, że mnie po szpitalach ciągać nie będą, tylko urodzę tam...
Ufff..... chyba dopiero ochłonęłam....


Brzuch po tym badaniu pobolewa... nie wiem, czy coś samo się rozkręci, ale chyba wolałabym już na patologię trafić, wtedy byłabym spokojna, że mnie po szpitalach ciągać nie będą, tylko urodzę tam...
Ufff..... chyba dopiero ochłonęłam....