reklama
DzikaBez
Fanka BB :)
Paulunia- ja w tej i poprzedniej ciązy mam na przedniej scienie, nie ma to znaczenia, istotne jest tylko to czy ni jest za nisko bo wtedy mowa o łozysku przodującym lub czesciowo przodującym, a jak jest na przedniej scianie to ruchy są zazwyczaj póżniej wyczuwalne
Madzia- dobrze że wszystko w porządku, bedziesz spokojniejsza
Madzia- dobrze że wszystko w porządku, bedziesz spokojniejsza
Katka_83
Fanka BB :)
Dziewczyny chciałam zapytać czy któraś z Was miała, ma UTERUS SUBSEPTUS - przeglądając dokumentację zauważyłam, że mam taką adnotację wpisaną. Z google wynika, że jest to pewna wada macicy (cienka ścianka po środku-nie umiem fachowo napisać). Opisy znalazłam jedynie po niemiecku i angielsku. Nie wiem czy to coś strasznego skoro lekarka o tym ze mną nie rozmawiała.
DzikaBez
Fanka BB :)
Katka- to chodzi chyba o przegrode, ktos tylko nie pamiętam kto miał z tym problem, chyba chodziło o to ze dziecko moze sie nie ułozyc odpowiednio do porodu i bedzie koniecznosc cesarki
Dziewczyny [DZIKABEZ, MAMA_WIKI] macie rację z łożyskiem przodującym a umiejscowionym na przedniej ścianie.
Niemniej jednak mój gin mówi, że mam 'łożysko na przedniej ścianie bardzo nisko umiejscowione' pytam czy przodujące, a on, że 'nie'.
Nie kumam tego.
Ale na usg dowcipnym mi pokazywał właśnie brzeg łożyska, który jakby się z jednej strony nachodzi na ściankę szyjki i tam może się właśnie odklejać i być narażone na uszkodzenia.
Niemniej jednak mój gin mówi, że mam 'łożysko na przedniej ścianie bardzo nisko umiejscowione' pytam czy przodujące, a on, że 'nie'.
Nie kumam tego.
Ale na usg dowcipnym mi pokazywał właśnie brzeg łożyska, który jakby się z jednej strony nachodzi na ściankę szyjki i tam może się właśnie odklejać i być narażone na uszkodzenia.
DzikaBez
Fanka BB :)
natis- możne przoduje tylko częsciowo, to tez się zdaża, a gin moze nie chciał Cię zabardzo straszyć, wiesz w dobie netu wolą czasem nie mówić takich rzeczy bo ludzie czytają, sami się diagnozują i lekarze maja pózniej z tym problem jak ktos sie głupot naczyta
RobaczekII
Fanka BB :)
Bona gratuluje pierworodnego i bardzo sie ciesze ze dobrze sie ma. Lozysko koze sie jeszcze podniesc a jak nie to tak ja dziewczyny juz pisaly uwazac i cc.
Madzia z Twojej wizyty tez sie bardzo ciesze!!!!!!
Madzia z Twojej wizyty tez sie bardzo ciesze!!!!!!
ariena87
Fanka BB :)
Muszę Wam wszystko opisać bo zwariuję!
Dzisiaj miałam dzień wizyt. Rano usg, później gin.
Zacznę od tego, że jestem w 14 tyg., więc lipcówka jak nic...
Tydzień temu miałam usg, i gin chciała zmierzyć przezierność, ostatni prawie dzwonek, ale maleństwo za nic nie chciało się ustawić do pomiaru. Poleciałam za zaleceniem po skierowanie na kolejne usg, żeby jednak ten pomiar zrobić - i tym sposobem dziś miałam kolejne usg. Równo tydzień odstępu.
Dzidzia się oczywiście nie ustawiła jak trzeba, ale tak fikała, że aż przyjemnie było patrzeć Pani nie mogła jej "złapać" żeby zrobić pomiary. Ale zawzięła się na ten pomiar, poprosiła żebym wyszła, pochodziła, pokaszlała, i za parę chwil nas zawołała. Też dr kręciła głową, ale jednak jakiś pomiar NT udało jej się uzyskać.
Jaki był mój szok, że jest to 2,60mm... Pani jednak stwierdziła, że wynik nie jest zły. Ale jak nie jest zły skoro, przekracza normę? :---( Nie pamiętam jak z tego gabinetu wyszłam :-(
Doszliśmy do domu, czymś się tam zajęłam. Pomaszerowałam (sama tym razem) na wizytę do gin. I oczywiście już na samym początku nie obyło się bez nerwów bo okazało się, że jestem zapisana na 17 ale... NIE DO TEGO LEKARZA!!!! A chciałam do prowadzącego rzecz jasna. Jeszcze padło na tego, do którego nie chciałam iść za żadne skarby... :-( Chciałam skonsultować tą przezierność, no i nową morfologię ale z ostatniej wizyty u tego lekarza wiedziałam, że będzie ciężko. I się nie pomyliłam
Na morfologię powiedział - "no, dobrze" A ja na to, jak dobrze, skoro są przekroczone normy, i, że dwa wyniki zamiast poprawy są powyżej i poniżej... Ale utkwił przy swoim "jest dobrze". Mocz to samo. Inne jeszcze wyniki też. Kolejno, zapytał o USG, złapał ochoczo te dzisiejsze. Popatrzył na tętno, na jakieś jeszcze pomiary z pierwszej strony i.. "bardzo ładnie". A ja na to, ale panie dr, przezierność 2,60mm. A on , "a gdzie to jest napisane?" Zaczął mówić, że to dużo, że powyżej 2mm to już dużo itd. No to ja prawie w płacz. A ten "tylko niech mi pani tu nie płacze, nie lubie tego" Z automatu żal w złość mi przeszła i chciałam go udusić!!!!!!! Im dalej w wizytę, tym więcej ku temu powodów. Pytam się to co teraz? A on bezczelnie - a co ja teraz mogę zrobić? To nie ja tak zrobiłem" Patrzę na niego i myśle - zamorduję!!!!!! Ale znośnie pytam o testy PAPPA. A on, że Pani młoda to mogą nie chcieć zrobić, że pomiar może być niewiarygodny itd. Najpierw mówi, że duży wynik, a teraz że niewiarygodny??!! Nie wspomnę, że skierowanie dał mi z wielką łaską - namawiał, żebym poszła do swojego prowadzącego i on zadecyduje, ten się nie będzie wtrącał, da tylko skierowanie na morfologię, mocz... A wizytę u mojego lekarza mam 31.01. -zapisałam się od razu jak się dowiedziałam o pomyłce w zapisie. Mówię, mu, że do wizyty mam czekać na samo skierowanie? To jest niepoważne. A ten do mnie po chamsku coś w stylu nie ucz ojca dzieci robić. W końcu złapałam co mi wystawił i wystrzeliłam z gabinetu z płaczem, że aż się położna zapytała co się stało. Za chwilę jeszcze dr mnie wołał, ale powiedziałam, że za żadne skarby już tam nie wejdę!! a właściwie to krzyknęłam, widząc minę Pani która czekała na wizytę u tego dr. Przysięgam - gdybym miała czym - zastrzeliłabym gnoma!!!!!
Dziewczyny tak się okrutnie boję, że dzidzia może być chora. Siedzę i ryczę, mój mnie pociesza, żebym się nie martwiła, że będzie w porządku. Nie wiem czy on w ogóle bierze pod uwagę, że może coś być jednak nie tak z dzidzią.
Nie wiem co mam z sobą zrobić :-----(
Dzisiaj miałam dzień wizyt. Rano usg, później gin.
Zacznę od tego, że jestem w 14 tyg., więc lipcówka jak nic...
Tydzień temu miałam usg, i gin chciała zmierzyć przezierność, ostatni prawie dzwonek, ale maleństwo za nic nie chciało się ustawić do pomiaru. Poleciałam za zaleceniem po skierowanie na kolejne usg, żeby jednak ten pomiar zrobić - i tym sposobem dziś miałam kolejne usg. Równo tydzień odstępu.
Dzidzia się oczywiście nie ustawiła jak trzeba, ale tak fikała, że aż przyjemnie było patrzeć Pani nie mogła jej "złapać" żeby zrobić pomiary. Ale zawzięła się na ten pomiar, poprosiła żebym wyszła, pochodziła, pokaszlała, i za parę chwil nas zawołała. Też dr kręciła głową, ale jednak jakiś pomiar NT udało jej się uzyskać.
Jaki był mój szok, że jest to 2,60mm... Pani jednak stwierdziła, że wynik nie jest zły. Ale jak nie jest zły skoro, przekracza normę? :---( Nie pamiętam jak z tego gabinetu wyszłam :-(
Doszliśmy do domu, czymś się tam zajęłam. Pomaszerowałam (sama tym razem) na wizytę do gin. I oczywiście już na samym początku nie obyło się bez nerwów bo okazało się, że jestem zapisana na 17 ale... NIE DO TEGO LEKARZA!!!! A chciałam do prowadzącego rzecz jasna. Jeszcze padło na tego, do którego nie chciałam iść za żadne skarby... :-( Chciałam skonsultować tą przezierność, no i nową morfologię ale z ostatniej wizyty u tego lekarza wiedziałam, że będzie ciężko. I się nie pomyliłam
Na morfologię powiedział - "no, dobrze" A ja na to, jak dobrze, skoro są przekroczone normy, i, że dwa wyniki zamiast poprawy są powyżej i poniżej... Ale utkwił przy swoim "jest dobrze". Mocz to samo. Inne jeszcze wyniki też. Kolejno, zapytał o USG, złapał ochoczo te dzisiejsze. Popatrzył na tętno, na jakieś jeszcze pomiary z pierwszej strony i.. "bardzo ładnie". A ja na to, ale panie dr, przezierność 2,60mm. A on , "a gdzie to jest napisane?" Zaczął mówić, że to dużo, że powyżej 2mm to już dużo itd. No to ja prawie w płacz. A ten "tylko niech mi pani tu nie płacze, nie lubie tego" Z automatu żal w złość mi przeszła i chciałam go udusić!!!!!!! Im dalej w wizytę, tym więcej ku temu powodów. Pytam się to co teraz? A on bezczelnie - a co ja teraz mogę zrobić? To nie ja tak zrobiłem" Patrzę na niego i myśle - zamorduję!!!!!! Ale znośnie pytam o testy PAPPA. A on, że Pani młoda to mogą nie chcieć zrobić, że pomiar może być niewiarygodny itd. Najpierw mówi, że duży wynik, a teraz że niewiarygodny??!! Nie wspomnę, że skierowanie dał mi z wielką łaską - namawiał, żebym poszła do swojego prowadzącego i on zadecyduje, ten się nie będzie wtrącał, da tylko skierowanie na morfologię, mocz... A wizytę u mojego lekarza mam 31.01. -zapisałam się od razu jak się dowiedziałam o pomyłce w zapisie. Mówię, mu, że do wizyty mam czekać na samo skierowanie? To jest niepoważne. A ten do mnie po chamsku coś w stylu nie ucz ojca dzieci robić. W końcu złapałam co mi wystawił i wystrzeliłam z gabinetu z płaczem, że aż się położna zapytała co się stało. Za chwilę jeszcze dr mnie wołał, ale powiedziałam, że za żadne skarby już tam nie wejdę!! a właściwie to krzyknęłam, widząc minę Pani która czekała na wizytę u tego dr. Przysięgam - gdybym miała czym - zastrzeliłabym gnoma!!!!!
Dziewczyny tak się okrutnie boję, że dzidzia może być chora. Siedzę i ryczę, mój mnie pociesza, żebym się nie martwiła, że będzie w porządku. Nie wiem czy on w ogóle bierze pod uwagę, że może coś być jednak nie tak z dzidzią.
Nie wiem co mam z sobą zrobić :-----(
reklama
ariena87
Fanka BB :)
Oj jakis tem post długaśny. Przepraszam :-(
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 19
- Wyświetleń
- 971
- Odpowiedzi
- 12
- Wyświetleń
- 4 tys
Podziel się: