Ja też już po wizycie. Zmieniam lekarza prowadzącego
Pan dr
bardzo konkretny, zapytał co mnie do niego sprowadza, powiedziałam, że chce zasięgnąć konsultacji, ponieważ niezbyt jestem zadowolona z mojej dr prowadzącej, bagatelizuje, nie informuje mnie o niczym, a on , że konsultacji udziela w szpitalu, ale z chęcią poprowadzi mi ciążę do końca, na co przystałam. Zapytał czy miałam usg genetyczne, zgodnie z prawdą odpowiedziałam , że nie. Zdziwiony spojrzał w moją ksiażeczkę ciąży i powiedział , że wszysttkie najważniejsze badania , które miały być wykonane w danym tyg ciąży zostały tu pominięte
, powiedziałam o skurczach, powiedział ,że zaraz to sprawdzimy zaprosił na fotel, zmierzyl brzuch, trzykrotnie przykladając do niego ręce w róznych odległościach (nie wiem o co chodziło), po czym zaczął badania "szyja bardzo długa" co mnie strasznie uspokoiło
.
Pytał czy miałam zrobioną cytologię, tak, III PAP. On wielkie oczy i powiedział , że tamta lekarka musi mi to dokończyć skoro już zaczęła i nie można odkładać tego na później (mam do niej iść z końcem miesiąca i to będzie ostatnia wizyta). Zrobił mi usg, ogląda ogląda i pyta "to miał być chłopak?" (mnie juz w tamtym momencie nie zdziwiło by gdyby młody okazał się młodą), ja że tak a on "i jest jest" (ufff!). Mówił , że na tą chwilę, co on może stwierdzić mały rozwija się prawidłowo, pokazał mi jak rusza usteczkami , nosek (po mnie
) i serducho. Zdjęcia niestety nie dostałam. Wymiar BPD 32tc, odpowiadający terminowi ( i okazalo się, że konowałka źle wyliczyła mi termin, od początku mi coś nie pasowało).
Zaprosił na kolejna wizytę za 3 tyg. Podał rękę. Byłam na NFZ, i nawet w tej przychodni nie odczułam ,że jestem na fundusz. Atmosfera całkiem inna, szczerze czułam się jak w prywatnym gabinecie, i wizyty nie trwały 5 minut, jedna Pani była ponad 30min, ja też myśle tyle posiedziałam