reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Na imię mi BUNTOWNIK

reklama
Aaga chyba nic się w tej kwestii nie wymyśli, ja bym za każdym razem ciepło się z nią żegnała, powtarzają gdzie wychodzisz i to na tyle i że wrócisz. Pozostaje ewentualnie przekupstwo, że jak wrócisz to jej coś przyniesiesz, ale nie popieram tej metody :no:, tak samo jak wychodzenia ukratkiem :no:. Poza tym wydaje mi się, że to tylko chwilowe :tak:.
 
Geperty własnie zawsze sie z nią zegnam i mowie ze przyjde, nie przekupuje, ani nic nie obiecuje materialnego (czyli słodyczy, zabawek itp) chyba po prostu trzeba przeczekac:baffled:
 
No własnie u nas jest tak jak ja wychodze z domu, tyle ze ciężko ją odkleic bo sie czepia do nogawki i czesem trzeba ją odklejac od siebie:crazy:. Łzy jak grochy i dziki płacz:-(

aaga ja by, spróbowała przed wyjściem powiedzieć: wiem,że jest ci smutno. Nie zostawiam cię, idę do pracy i wrócę.
I wyjdź, będzie pewnie ryk, ale minie.:tak:


A tak w ogóle to dziecko do 3 roku życia uważa,że jest jednością ze swiatem Jak ono głodne, to wszystkim chce się jeść.:-p
 
My stosujemy metody o jakich pisała Kasiulka ... choć nasze dziecko na pewno nie jest aniołkiem :no:;-), a ja ... tym bardziej :szok::-D:sorry2: i uważam że one się bardzo dobrze sprawdzają, a jeśli nie, to w niedalekiej przyszłości na pewno zaczną się sprawdzać ;-)...

Wydaje mi się, że najważniejsze jest racjonalne i rozsądne podejście do wychowania dziecka i traktowanie go w pewnych kwestiach jak partnera, dając mu swobodę działania i wyboru ...

Cieszę się, że moja mama, która zajmuje się Matim, gdy ja pracuję, mimo że ma o niebo więcej cierpliwości niż ja :zawstydzona/y: i jest zakochana po uszy w swoim jedynym wnuku, stara się mimo wszystko nie podważać naszych zasad wychowania, co czasem pewnie jest dla niej trudne, ale wie, że robimy to z miłości dla Matiego i przede wszystkim dla jego dobra.

Dziecko musi wiedzieć, że nie może dostać zawsze wszystkiego czego tylko zapragnie i nie może zawsze robić tego co chce, bo dorosłe życie nas nie rozpieszcza ;-) i nie dostajemy wszystkiego, czego byśmy sobie życzyli, a i często przychodzi nam dostosować się do różnych sytuacji i podporządkować ;-) ... więc myślę, że dobrze jest przyzwyczajanie dziecka od małego do takiego stanu rzeczu :sorry2:

Najważniejsze w tym wszystkim jest wytłumaczenie ... dlaczego tak, a nie inaczej, nasze dzieci rozumieją więcej niż nam się wydaje :tak:... Gdy Mati protestuje i nie chce czegoś zrobić, mówię do niego: "posłuchaj" i choć na początku dalej protestował i wyrywał się, teraz jak słyszy "posłuchaj" uspokaja się i patrzy na mnie słuchając :-) co mam do powiedzenia, inna sprawa, że oczywiście nie zawsze moje argumenty mu się podobają :-D i zdarzy mu się nadal czasem usiąść na ziemi i płakać, ale to zazwyczaj wtedy gdy dokuczają mu zęby i ogólnie jest marudny ;-) ... ale i tak nie poddajemy się i tłumaczymu mu dalej :tak:

Jeśli chodzi o moje wyjścia do pracy, to jak narazie niestety też za każdym razem jest tragedia, mimo, że mu mówię, że bardzo go kocham idę do pracy i do niego wrócę ... narazie to nie działa, ale wierzę, że kiedyś zadziała ;-)

... no i oczywiście rozpisałam się :-D
 
Niestety u nas tez tragedia i ciezko sie Hubciowi rozstac z nami. Poniewaz teraz ja odwoze najpierw meza do pracy wiec najpierw zegnamy sie z tatusiem tutaj tlumaczenie ze tatus poszedl do pracy bo musi pracowac i zarabiac pieniazki na jedzenie dla Hubcia wystarcza i zazwyczaj obywa sie bez placzu niestety w przedszkolu jest gorzej czasami tylko pomarudzi a czasami jest rozpacz nie z tej ziemi z trzymanie sie nogi i darciem w nieboglosy. Za kazdym razem tlumacze mu ze mamusia musi pojsc do pracy i przyjedzie po poludniu a teraz Hubcio bedzie sie bawil z dziecmi. Mam nadzieje ze kiedys to zadziala bo na razie niestety nie dziala. I choc widze ze jest zadowolony kiedy wracam bawi sie i popisuje swoimi nowymi umiejetnosciami to bardzo przezywam te rozstania i najchetniej to zostalabym z nim w domu.
 
Tika to świeta prawda co napisałas i tez mysle ze kiedys pewne metody, ktore wydają sie nieskutecne dzis kiedys zadziałają:tak: (oby:-D)
U mnie dzis nawet nie było zle. jJlka oczywiscie postanowiła wstac razem ze mną i płaczem oczywiscie, tłumaczenie ze ide do pracy, ale wroce po południu na niewiele sie zdałao. M. ja wziął spowrotem do pokoju, powiedział ze właczy jej piosenki, a ja jak sie ubiore to przyjde jeszce do niej. Nawet zadzaiłało, płacz minął, a ozniej dała mi szybko buziaka, zabrała miśki, lalki i poszła do babci. Tyle ją widziałam:-D
 
Sie wtrace, jak zwykle zreszta. Oliwka najlepiej znosi rozstanie ze mna jak jest na rekach u tego kogos kto z nia zostaje.
Zawsze jej mowie ze mama wychodzi i zeby zrobila mi papa a pozniej dziadzia/babcia/tata zabiera ja sie bawic i jest ok. Byl moment ze wychodzilam z domu jak nie widziala i byla zajeta czyms akurat, ale to troche nie sprawiedliwe wobec niej, chociaz skutkowalo.
 
reklama
My staramy się stosować takie metody wychowania jak Kasiulka. Choć te rozmowy z dzieckiem u nas są strasznie ciężkie :baffled: Bo co z tego, że dziecko rozumie co ja do niego mówię, skoro ja nie rozumiem co dziecko mówi do mnie :no: Nie znam chińskiego i tyle :baffled::dry::crazy: A to działa na synka jak płachta na byka. On coś tłumaczy a my nic :dry: Te momenty są dla nas najgorsze. Z całą resztą jakoś dajemy sobie radę. Staramy się być konsekwentni (my rodzice, bo z babcią to różnie), i oboje zwracamy uwagę Witkowi jak coś jest nie tak. Ale to czasem mężowi puszczają szybciej nerwy i wtedy to ja mówię, by trochę odpuścił bo przesadza. Ale robię to tak by mały tego nie widział i nie slyszal.
A z wychodzeniem to różnie. Rano jak się Witek obudzi i widzi, że wychodzimy do pracy to mówimy, że go kochamy i idziemy do pracy, dajemy buziaka robimy papa i wychodzimy. Nie ma żadnych problemów. Gorzej po południu :baffled: Zawsze jak tatuś wychodzi to jest płacz, jak ja wychodzę to raczej nie, ale bywają odstępstwa ;-)
Nie popieram przekupywania i wykradania się z mieszkania :no: Odwracamy uwagę Witka tylko wtedy gdy:
- się uderzy i go boli i placze,
- i jak wychodzimy z mjieszkania i on wtedy płacze.
Dajemy mu wówczas popłakać, poprzytulamy się i jak nie przechodzi idziemy do lustra, okna itp. i pokazujemy mu coś. Wówczas jego uwaga zwróci się na coś innego i zapomina dlaczego płakał. To są wyjątki od normy :tak:;-):-D
 
Do góry