Hej, hej!
Uff. Rzadka chwila spokoju ;-)
Veronka - mój Młody do przedszkola rocznikowo dopiero może iść od września 2013, na jego obecnym etapie rozwojowym na wcześniejsze, prywatne nawet przedszkole nie mamy szans (swoją drogą i tak by nas na nie nie było stać). Żłobek odpada jak dla mnie. Czasem sobie ponarzekam, ale w sumie, to nie wyobrażam sobie, że miałabym go ileś godzin dziennie nie widzieć - nawet jak nie ma humorku ;-) Przypuszczam, że za rok pójście mojego Brzdąca do przedszkola okupię morzem wylanych łez, że już mu nie jestem potrzebna ;-) Na razie cieszę się, że mogę z moją dwójeczką siedzieć w domku, mimo że czasem trudno to wszystko ogarnąć :-)
Współczuję diety i kolek!
Julisiu - masz rację! Problemy są inne. Do czasu, kiedy dziecko nie orientuje się, że coś od niego zależy, jest łatwiej się zorganizować - przynajmniej ja mam takie doświadczenie. W tej chwili faktycznie pogodzenie potrzeb obu Chłopaków, to nie lada wyzwanie. Z perspektywy, tego, co się u nas dziś dzieje, dobrze rozumiem, co kiedyś miała na myśli Maks_Olo, pisząc, że tak mała różnica wieku nie jest chyba do końca wymarzonym scenariuszem ;-)
Liza - no tak szkoła... ani się obejrzę, wiem... przeraża mnie, jak czas szybko biegnie i jednocześnie bardzo się boję tego etapu szkolnego... mam nadzieję, że wychowam moich Chłopaków na "silne jednostki", by potrafili się uporać z jakże często brutalnym światem szkolnej ławy ;-)
A powiedz mi, jak tam Twój Miki? Już całkiem odpieluchowany?
Już kiedyś pisałam, że nie wiem kompletnie jak się za to odpieluchowanie zabrać. Przyuczałaś jakoś Mikiego do nocnika? Jaka była Twoja metoda?
A jak tam z mówieniem?
Bo u nas to na razie bardzo z tym kiepsko.
Basia_One
Witaj! Jakoś daje się radę, bo nie ma innego wyjścia. Mi bardzo pomagają Rodzice, często gotują dla nas, wspomagają finansowo jak mogą. Jestem obecnie na wychowawczym, więc żyjemy z tego, co mąż zarobi, a nie ma tego wiele, zwłaszcza, kiedy ponad połowę pochłaniają opłaty za mieszkanie. Ograniczyliśmy po prostu nasze potrzeby do minimum. Mimo, że finansowo jest ciężko, to radość Dzieci, które na tym etapie cieszą się dosłownie ze wszystkiego, dodaje wiary, sił i miłości - człowiek nigdy by wcześniej nie pomyślał, że jest do takiej zdolny.
Nickie- dzięki za miłe słowa :-)
Podziwiam Cię, że znajdujesz czas na forum, przy tylu obowiązkach!
Kleszcze mnie przerażają! Chyba najbardziej to, że jego obecność na ciele można zwyczajnie przeoczyć. Wystarczy jakiś paproch na włosach u Młodego, a ja już wpadam w panikę.
Maluszka osa mi latem ukąsiła w usta. Stres był nie z tej ziemi. Pediatra jakoś specjalnie się nie przyjrzała bąblowi, więc byłam kłębkiem nerwów przez 2 dni, zanim nie okazało się, że wszystko ok.
Mam nadzieję, że u Was skończy się wszystko równie dobrze!
Tekst Kacpra o "urwaniu siurka" zwalił mnie z kanapy ;-)
Na_tuska - jak Ci zazdroszczę, że Filipko już tak mówi! U nas to jeszcze długa droga, a muszę przyznać, że zaczyna mnie męczyć to, że nie możemy się z Młodym kompletnie dogadać - głównie w kwestii jego grymaszenia i niejedzenia ;-)
A powiedzcie Dziewczyny, co Wasze Dzieci lubią jeść?
Bo już zaczynam myśleć, że może złą dietę mamy, że mi Młody odmawia jedzenia obiadów.
Co gotujecie swoim Pociechom, żeby jadły ze smakiem?
Pozdrawiam słonecznie!