reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

MULTIMAMY - wątek główny

Cześć Dziewczyny!
Dominiko81 - uwierz mi, że gdybym cofnęła się do czasów liceum, nie zlekceważyłabym nauki przedmiotów ścisłych ;-) W mojej wciąż obecnej firmie, ludzie po politechnice mają największe możliwości awansu i zarobki takie, o jakich ja mogę tylko pomarzyć.
Marysiu868 - mam ten sam problem z "cycowaniem". Wiem, że ze względu na drugiego Maluszka nie powinnam starszemu Synkowi pozwalać zasypiać przy cycusiu, ale nie potrafię mu tego odmówić... Mądre poradniki mówią, że dziecko powinno umieć zasypiać samo i w swoim łóżeczku ;-) Mój Synek przesypia całą noc tylko w łóżku razem ze mną i ze swoim tatusiem. Nie lubię "mądrych poradników" :-)) I bardzo usatysfakcjonowała mnie niedawno zasłyszana wiadomość, że niemowlęta sypiające z rodzicami, lepiej się rozwijają :-) To dobry argument dla wszystkich, którzy mnie krytykowali, że przyzwyczaiłam dziecko do spania z nami ;-)
Moja koleżanka też miała się leczyć przed drugą ciążą, ale nie zdążyła. Okazało się, że ma fasolkę już w brzuszku i uznała, że to lepiej, bo niewiadomo czy skutkiem ubocznym leczenia nie byłaby bezpłodność, a na jednym dziecku kończyć bardzo nie chciała. Będzie dobrze, zobaczysz!
Lizo - zazdroszczę "powera" :-) ja codziennie wieczorem obiecuję sobie doprowadzić w końcu mieszkanie do ładu. Pokoik, który zamierzam przeznaczyć za jakiś czas dla Chłopców na razie stał się przechowalnią rzeczy, które "trzeba przejrzeć, zanim się ich pozbędzie". A nie powinno się mieć sentymentów! "Wywalić" wszystko jak leci, bo im mniej człowiek posiada, tym jest bardziej szczęśliwy. Podobno ;-)! Mimo to z chęcią zamieniłabym nasze mieszkanko na domek z ogródkiem - dla Maluchów to fajna opcja :-)
Magdo2591 - mi też czas ucieka niemiłosiernie i nie mogę uwierzyć, że mam już za sobą ponad połowę drugiej ciąży! W przyszłym tygodniu idę na USG połówkowe i chyba się zdecyduję na 3D. Starszy Synek ma nawet film z tego badania i myślę, żeby drugiemu też sprawić taką pamiątkę.

A wiecie, co ja robiłam, kiedy byłam w pierwszej ciąży? Wstyd się przyznać. Przeglądałam oferty żłobków. Boże, jaki człowiek jest nieświadomy, że taka opcja w ogóle w grę nie może wchodzić. Oddać 6 miesięcznego Szkraba do żłobka? Nigdy w życiu! No ale dotarło to do mnie dopiero po porodzie! Nie mogłam potem zrozumieć, dlaczego ta silna więź emocjonalna z dzieckiem, jaka wywarza się z chwilą, kiedy słyszysz pierwszy krzyk twojego noworodka, nie trwa od chwili poczęcia?
Powiem Wam szczerze, że najchętniej zostałabym z Synami w domu do czasu, aż zakończą etap edukacji ponadgimnazjalnej. Chciałabym, żeby zawsze ktoś na nich w domu czekał, z talerzem gorącej zupy na pocieszenie po ciężkim dniu w szkole.
Chciałabym zawsze mieć czas, by wysłuchać, jak zwierzają się ze swoich problemów, a przede wszystkim na to, by wychować ich na fajnych facetów, mężów, prawdziwych ojców rodzin. Zdradzić im wszystkie tajniki kobiecej duszy...
Szczęśliwa i usatysfakcjonowana żona, matka i kochanka, to szczęśliwy do granic możliwości dom. Mimo hormonalnych huśtawek, przez jakie przechodzimy w każdym cyklu... przynajmniej ja głęboko w to wierzę...
A Wy jak myślicie?
 
Ostatnia edycja:
reklama
Hej
Marysia wiesz co jak chcesz bez problemu odcyowac malego to zacznij od wyeliminowania cyca w dzien, by potem byl cyc tylko wieczorem i raz w nocy.:-) Ja jestem swieżo po odcycowaniu to z cheią pomoge i przez to przejsc :-)
Emilka i jak zamroziłaś banany...? buhahaha ale te stare baby mają mózgi ja niemoge;////
Nickie to dobrze ze juz lepiej w przedszkolu! Mlody sie przyzwyczai pewnie:-)
Ciekawe jak z moją Hanią bedzie w zerówce:p Mam nadzieje ze da rade.... ehhh
Dominika trzymam kciuki by bylo jak ty sobie zyczysz ;-)
Bufka ja mam rzadko takie motorki do roboty, z trójka łobuzów poprostu czasem wymiękam psychicznie;] najgorsze sa zimy bo sie siedzi w domu duuuuuuzooo....;/
i pieknie ujełas to o rodzine, o tym by zawsze byc w domu, czekac na dzieci, rozumiec ich itd.:-) tez bym tak chciala :tak:


No noc jakzwykle ok.
Zaraz na dwor mykamy i zrobie przy okazji barszcz czerwony do ziemniaczkow na obiad:-)
 
Witajcie :-)
Dominika sił Ci życzę! Obyście się dostali do tego przedszkola.
Magda ale kusisz... a ja matka karmiąca i o smażonej rybce mogę pomarzyć
Emilia dobre z tymi bananami :-D
Liza ale miałaś powera. Nie mogłabyś podesłać trochę?
Nickie super, ze już macie wszystko na ślub! Kacperek da rade, zobaczysz! Szkoda, że wypad nad morze nie wypali.

U nas wszystko dobrze. Wczoraj kupowałam szczepionki dla chłopców i 700 zł poszło... Eh nasze becikowe nawet na wszystkie szczepionki nie starcza
Zaraz jadę na ćwiczenia z Radkiem, a potem spotykamy się z moją koleżanką, która ma córcie w wieku Przemka. Ciekawe czy będą razem szaleć. Dobra ja uciekam. Postaram się zajrzeć później

Miłego dnia!
 
Mimo to z chęcią zamieniłabym nasze mieszkanko na domek z ogródkiem - dla Maluchów to fajna opcja :-)
To jest moje marzenie, trochę nieosiągalne bez obecnej zdolności kredytowej, ale bardzo wierzę, że dzieciaki będą się jeszcze bawiły na swoim placu zabaw.

Nie mogłam potem zrozumieć, dlaczego ta silna więź emocjonalna z dzieckiem, jaka wywarza się z chwilą, kiedy słyszysz pierwszy krzyk twojego noworodka, nie trwa od chwili poczęcia?

To ja wyjdę na wyrodną matkę, ale swojego Kacpra pokochałam tak świadomie po trzecim miesiącu jego życia. Do trzeciego miesiąca to pamiętam tylko strasznego baby-bluesa, stres z powodu choroby Kacpra i bycia w szpitalu, walka o karmienie. Jednym słowem nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy. Po trzecim miesiącu odkryłam co znaczy cieszyć się macierzyństwem.

Powiem Wam szczerze, że najchętniej zostałabym z Synami w domu do czasu, aż zakończą etap edukacji ponadgimnazjalnej. Chciałabym, żeby zawsze ktoś na nich w domu czekał, z talerzem gorącej zupy na pocieszenie po ciężkim dniu w szkole.
Chciałabym zawsze mieć czas, by wysłuchać, jak zwierzają się ze swoich problemów, a przede wszystkim na to, by wychować ich na fajnych facetów, mężów, prawdziwych ojców rodzin. Zdradzić im wszystkie tajniki kobiecej duszy...
Szczęśliwa i usatysfakcjonowana żona, matka i kochanka, to szczęśliwy do granic możliwości dom. Mimo hormonalnych huśtawek, przez jakie przechodzimy w każdym cyklu... przynajmniej ja głęboko w to wierzę...
A Wy jak myślicie?

Ja mam nieco odmienne zdanie. Zastanawiam się, czy ta mama czekająca na dzieci w domu będzie szczęśliwa, kiedy dzieci dorosną, będą miały swoje życie, swój świat, a mama nie będzie już jego tak dużą częścią, jak teraz. Może będą obiadki, ale tylko niedzielne. Chciałabym być ze swoimi maluchami do trzech lat, potem przedszkole, a mama do pracy. Oczywiście nie nastawiam się na robienie zawrotnej kariery, bo zależy mi, aby jak największą część czasu poświęcić dzieciom. Ale zależy mi też, aby zachować kawałek swojego świata, choćby to miała być rozmowa z koleżanką w pracy, nawet na temat dzieci. Poza tym, ja mam zasadniczy problem z siedzeniem w domu, gotowaniem, sprzątaniem, praniem, prasowaniem. To jest codzienna praca, która nigdy się nie kończy. Teraz jestem bardzo potrzebna dzieciom i siedzenie w domu mi odpowiada, ale za chwilę, dzieci nie będą mnie już tak potrzebowały.
Mam nadzieję, że jasno się wyraziłam.


Rusałko co ja mogę napisać, piękne dzieciaczki. Do schrupania. A oczy to mają niesamowite!
 
wiem Nickie, że skompletowanie wyprawki trochę trwa... ale po 1 nawet nie wiem czy w końcu się dostaliśmy, a po 2 nie mam na to ani siły, a kartkę gdzieś zgubiłam....
najwyżej coś z domu powybieram póki co, a resztę skompletuję na początku września.
w jego grupie nie ma rzeczy typu pędzle, czy kredki do kupienia póki co


Bufka - przeznam szczerze, że ja też nie stosuję żadnych rad z "mądrych" poradników. raczej ufam w swoją intuicję i jak chcę to dziecko z nami śpi, a jak stwierdzam, że czas wyprowadzić do siebie to wyprowadzam.
ja podobnie jak Nickie nie wyobrażam sobie siedzieć tyle w domu ;-)
ale każdy jest inny i ma inne podejście do życia i inne rzeczy uszczęśliwiają :-)
chociaż fakt, to dzieci są moim największym szczęściem i największą dumą w życiu :-)


na-tuska zdążyłam :-) byłam w domu przed 17 :-)


dzięki dziewczyny. trrzymajcie dalej kciuki za to przedszkole ... pliss... jak jutro zjadę w sobie trochę odwagi to tam pójdę....kosztuje mnie to dużo nerwów

dobrej nocki
 
Hej Dziewczyny!!! Może wreszcie uda mi się napisać posta...

Maks_olo czyżby mąż też poszedł do pracy, że sama zostałaś??? Kurcze, dzieciaczki też muszą się przyzwyczaić do nowych realiów. Ale rozumiem, że serce Ci się kraje.
Andrzej wyjechał do Brodnicy do optyka (pisałam już kiedyś o tym). Zadzwonili, że jednak potrzebowaliby go, akurat we wtorek jak jak poszłam pierwszy dzień do pracy... Pojechał na 2 tygodnie,przyjedzie na weekend i dalej na 2 tygodnie... jak będzie tam mu dobrze szło, to pewnie się przeprowadzimy...
Maksio przeżywa, że poszłam do pracy, Olkowi nie zrobiło to różnicy ;) Mi pierwsze 2 dni jeszcze jakoś tam było, ale teraz pojawiają się myśli, że człowiek nie docenia tego, że jest w domu z dziećmi...

Smutno mi trochę, że nie było jej dane urodzić naturalnie i poczuć tę radość, że wypchnęło się na świat nowego człowieka. Ale trudno, takie jest życie...
Nie można tak myśleć! Właśnie takie zdania wpędzają kobiety w depresje... To samo tyczy się KP. Jak leżałam na położniczym i słyszałam gadki o tym, że cesarka i butelka, to już „niedobrze”, to szał mnie brał!!! Słabo mi się robiło, jak Mąż mówił do żony "Próbuj, bo to ważne", a ta ryczała, bo pokarmu nie było... Nie ważne, ze dziecko urodzi się przez cesarkę, czy dajemy mu butle – miłość i więź jest taka sama!!!! myślisz, że ja nie byłam szczęśliwa, bo wyciągnęli mi chłopców, a nie wypchnęłam? ;)

a najważniejsza i najgorsza wiadomość to że mam w domu małego buntownika wszystko jest na NIE!!! jeść -nie, zmienić pampersa - nie, ubrać -nie, do fotelika - nie, za rączkę - nie, do wóxia - nie, nawet na huśtawkę - nie, itd itp. zaczęło się... :/
3maj się Kochana!!! Jestem z Tobą!!! Maks przechodzi bunt 3latka ;p

Długo nie wiedziałam, co ze sobą w życiu począć. Skończyłam ostatecznie jako filozof ;-) Nikomu niepotrzebny, kolejny wykształcony,a jednak bez zawodu humanista ;-)

Mój mały Synek słodko śpi w naszym małżeńskim łóżku...
Nawet gdybyś nie napisała, że jesteś filozofem, to byśmy zgadły po tych przepięknych postach ;)
a jak urodzi się druga dzidzia, to będziecie we czwórkę spać? ;)

Chciałabym być ze swoimi maluchami do trzech lat, potem przedszkole, a mama do pracy.
Mi się prawie udało ;) Niestety realia życia i brak kasy zabrały nam pół roku bycia razem...

Hej mamusie obiecuję , że poodpisuję potem , a teraz kilka obiecanych fotek:-)
Boskie!!!!!!!!

Powiem Wam szczerze, że najchętniej zostałabym z Synami w domu do czasu, aż zakończą etap edukacji ponadgimnazjalnej. Chciałabym, żeby zawsze ktoś na nich w domu czekał, z talerzem gorącej zupy na pocieszenie po ciężkim dniu w szkole.
Chciałabym zawsze mieć czas, by wysłuchać, jak zwierzają się ze swoich problemów, a przede wszystkim na to, by wychować ich na fajnych facetów, mężów, prawdziwych ojców rodzin. Zdradzić im wszystkie tajniki kobiecej duszy...
Szczęśliwa i usatysfakcjonowana żona, matka i kochanka, to szczęśliwy do granic możliwości dom. Mimo hormonalnych huśtawek, przez jakie przechodzimy w każdym cyklu... przynajmniej ja głęboko w to wierzę...
A Wy jak myślicie?
a ja uważam, aby osiągnąć ten stan – kobieta wcale nie musi siedzieć w domu... ;) Moja mama odkąd urodziła pierwsze dziecko – siedzi w domu (ponad 30 lat), poświęciła się dla nas, ale czy dało jej to pełnię szczęścia?...
Co do spania razem – nie śpię ze swoimi dziećmi nie dlatego, że tak radzą mądre poradniki, a dlatego, że z nimi się nie wysypiam... i teraz mam sobie zarzucać, ze dzieci będą się źle rozwijały?...
Co do żłobków – inaczej się na nie patrzy, kiedy trzeba wrócić do pracy, bo z kasą krucho. Cieszę się jednak, że ja nie musiałam dawać dzieci do żłobka:)

Kacper pięknie maluje, rysuje i klei z dziećmi - tu nie ma problemu. Pojawia się, gdy panie organizują jakieś zabawy w kółku, chcą aby dzieci śpiewały, tańczyły itd. Kacperek wtedy organizuje sobie czas inaczej.
Skąd ja to znam?!? Maks był identyczny!!!! Dopiero po kilku miesiącach zaczął uczestniczyć w zajęciach grupowych. Nie martw się! :)

p.s. nie mogę się dodzwonić do przedszkola :-( za tydzień 1 września, a ja nie wiem czy się dostaliśmy. jesteśmy 1 na liście rezerwowej. przedszkole chyba nieczynne do końca sierpnia...
3mam kciuki, abyście się dostali!!! :)

Maks_olo, że też nie możesz mi trochę swojego doświadczenia użyczyć, bardzo mi by się przydało. A może jakaś inna mama ma przedszkolaka w domu, albo przeżywa to co ja??? Help….

Wiem, że maks_olo miała dwie cesarki w odstępie roku – więc jeśli Twoja siostra zacznie się martwić o drugą ciążę, to też jak widać na przykładzie maks_olo, cesarka temu nie przeszkadza (maks_olo widzisz, Twoje doświadczenie mamy podwójnej jest tu bezcenne – więc nas nie opuszczaj na stałe :tak:).
Kochana!!! Jak Ci się chce, to poczytaj posty z września, października – na pewno było coś o przedszkolu ;) Mogę Ci napisać tylko tyle – czekają Cię noce, że nie będziesz mogła spać, bo będziesz sobie zarzucała, że dajesz dziecko do przedszkola, ale kiedy po kilku tygodniach będzie sobota i Kacper będzie płakał, bo nie będzie mógł pójść do przedszkola, to zrozumiesz, że przedszkole, to wspaniała rzecz dla dziecka.... Miałam takie same odczucia, ze nie będzie mnie przy nim itd., ale nie martw się – krzywda mu się nie stanie, a tylko pomoże mu to się usamodzielnić, co u takiego dzieciaczka jest bardzo ważne.
Co do wyjazdu – ja bym nie jechała. Choć z drugiej strony – Maksio po 5 dniach w przedszkolu rozchorował się na anginę i 3 tygodnie w domu – potem poszedł do przedszkola i w kilka dni się zaaklimatyzował....
Dziękuję Kochana za wychwalanie mnie ;*

maks_olo o ja to bym chciała pracować w godzinach od 8 do 16. Bo w zasadzie tylko taka praca mnie interesuje. Jak będę chciała oddać dzieci do przedszkola to nie będzie miał mi kto odebrać ich, mąż pracuje do 22 lub 24 - 1.

Wchodzę do tegoż sklepu, banany na promocji, a jakaś baba do mnie podchodzi i mówi żeby brała dużo i do zamrażalnika wsadziła. No byłam w szoku. W końcu te owoce nie kosztują normalnie majątku. Jak komuna, że trzeba nabrać bo później może nie być :dry:
Ja bym chciała pracować pracować w godzinach 7-15, ale wiem, że to pobożne życzenie....
Przepraszam – to banany można zamrażać? :p

w tym roku koncze 25 lat dopiero:). Niecały miesiąc temu dowiedziłam się ze jestem chora i powinnam sie leczyc, bo lepiej nie bedzie tylko gorzej..a tydzien temu dowiedziłam sie że jestem w ciązy bardzo upragnionej, wiec leczenie sie odsunie ale jestem dobrej myśli.
i jego pierwsze kroki ktore zrobił ostatnio
gratulacje dla następnego chodzącego :)
witaj w Klubie – jesteśmy rówieśniczkami ;)
u mnie ze zdrowiem też nie najlepiej... na co chorujesz – jeśli można wiedzieć?

maks_olo-mamy rozumieć,że mężuś już w Norwegii??
Jak na razie Brodnica – Nowe Miasto Lubawskie ;)


Więcej nie dam rady.... 2 godziny pisałam tego posta...
Przepraszam Dziewczyny, które pominęłam, ale sił brak!!!
 
To ja wyjdę na wyrodną matkę, ale swojego Kacpra pokochałam tak świadomie po trzecim miesiącu jego życia. Do trzeciego miesiąca to pamiętam tylko strasznego baby-bluesa, stres z powodu choroby Kacpra i bycia w szpitalu, walka o karmienie. Jednym słowem nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy. Po trzecim miesiącu odkryłam co znaczy cieszyć się macierzyństwem.
Jeszcze to mi umknęło... Niestety, ale miałam podobnie przy Olku. Do tej pory mnie to męczy i mam wyrzuty :( Szpitale, kolki, ulewania, nieprzespane nocy - nie cieszyłam się macierzyństwem przez kilka miesięcy :(
 
reklama
Do góry