Dzieciaczki poszły spać, więc postanowiłam przed snem troszkę naskrobać.
Kurcze, ta pogoda chyba powoduje, że wszyscy chorują. Raz plus dziesięć, a na drugi dzień minus pięć, a do tego wilgotno i wietrznie. U nas KAcper kilka dni temu miał katar, który nachodził tylko nocą, potem był spokój, a dziś znowu Olbas poszedł w ruch. Niestety po ostatnim, trwającym ponad miesiąc katarze, Kapcer na widok Fridy dostaje ataku paniki. Jeszcze do "psiku, psiku" do noska dajemy radę go przekonać, ale też opornie.
Aśka na szczęście na razie bez żadnych objawów.
Moja Asiek - jak ją nazywam - mi się trochę zepsuła. Jak miała miesiąc czy dwa, to budziła się w nocy na jedzenie tylko raz tak o trzeciej, czwartej. Szła spać ok. 22 i przesypiała do karmienia. Mogłam powiedzieć, że udawało mi się wysypiać. No chyba, że zgrzeszyłam z jedzeniem i dziecko miało wzdęcia, ale wtedy sama sobie byłam winna.
A teraz moja Asiek budzi się trzy, cztery razy w nocy na karmienie. Dokładając do tego Kacpra, który też potrafi w nocy dać popalić, to sen jest u nas bardzo pożądany.
Ja podjęłam postanowienie, że zacznę walczyć ze swoją tuszą. Mój mąż schudł już 20 kg - jest na diecie Dukana. Myślę sobie jak też tak chcę. Zapaliłam się do tego pomysłu. No i co??? Okazuje się, że kobiety karmiące bezwzględnie nie mogą stosować tej diety. A też ze 20 kg mam do zrzucenia. A mam tak, że nie umiem robić czegoś tak na pół gwizdka, że część postanowień będę stosować, a część nie. Ja muszę mieć bat i ściśle się trzymać planu, bo im więcej odstępstw tym mniejsza szansa na sukces. A nie chudnę, pomimo karmienia, bo, przepraszam za wyrażenie, żrę. Całą ciążę nie jadłam słodyczy, bo z KAcprem miałam cukrzycę ciążową, więc przy drugiej ciąży się pilnowałam. No a teraz jak widzę czekoladę, to dostaję małpiego rozumu. Tak piszę te swoje wydumania i myślę, ze to temat na inny wątek, ale niech już zostanie. Jak będę miała czas, to zajrzę na wątek
uże jest piękne :-). Życzę zdrówka wszystkim chorowitkom i dobrej nocy