reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

mów mi...mamo?!?

Nasz bobas jak tylko zaczeła mówić to zaczęła od "tata", otem byla "mama". Jakieś pół roku temu nasłuchała sie jak mówię do męża po imieniu - Marcin i też zaczeła, wiec jej tłumaczyliśmy, ze dla niej to jest tata... i sobie skróciła na "Tacin" :-) szybko jej jednak przeszło i teraz jest "tatuś, mamusia, mamuś, babusia, babuś, babciu, dziadziuś"
I niech tak zostanie. My oboje mowimy do rodziców mamo tato, w 2. osobie.
 
reklama
Mój syn mówi do mnie zazwyczaj "Mamo", "Mamusiu", ale jak nie może się mnie doprosić o uwagę to potrafi zawołać po imieniu. Nie wiem skąd mu się to wzięło. Albo czasem zamienia formę "Gdzie jest tatuś" na "Gdzie jest Kuba?" - nie karcę go za to, ale odpowiadam "Tata jest w pracy" LUB "Tatuś poszedł do sklepu".
 
Ja mam nadzieję, że moje dzieci nadal będą mówiły do mnie mamo, a do męża tato:tak:.
Nie wyobrażam sobie, aby mówiły do nas po imieniu, tak jak do swoich kolegów, koleżanek, przyjaciół...

Moim zdaniem mówienie do rodziców po imieniu niepotrzebnie łamie pewną barierę, która powinna istnieć między dziećmi a rodzicami. Rodzic nigdy nie powinien być kolegą swojego dziecka...
Autonomia rodzica jest tak samo ważna jak autonomia dziecka. Mówienie po imieniu do nas przyzwyczai go do tego, że innym też może się to podobać. A wiemy, że tak nie jest...

Rodzic jest rodzicem, kolega kolegą, a przyjaciel przyjacielem.
 
hehe, u nas było podobnie – Gonia mówiła do mnie mamo, a do taty po imieniu – Piotrek (a raczej Piotlek;), bo ja ta kdo niego mówiłam… teraz jest już starsza i mowi tata jak trzeba ;)
 
Do góry