Ja jestem mama, mamusia czasami mum albo mamita
Uważam, że Matkami stajemy się kiedy rodzimy i karmimy nasze dzieci, ale mamami już nie koniecznie. Kwestia szacunku też nie jest taka oczywista. Moim zdaniem nie zasługujemy na szacunek z "urzędu", ale dopiero wtedy, kiedy jesteśmy dobrymi rodzicami. Trzeba starać się każdego dnia... Może kiedyś moje dzieci powiedzą mi po imieniu? No i świat się pewnie nie zawali, a może nawet to będzie miłe...
Mam też wrażenie, że czasami rodzice pragną "odmładzać się" sztucznie prosząc żeby dzieci mówiły im po imieniu...
Kiedyś moje dzieci może postanowią pozakładać rodziny i wtedy ich partnerom pozostawię decyzję o tym jak będą do mnie mówić: wolę Anka z szacunkiem, niż "mamusia" bez cienia szacunku... Poza tym nie mam prawa wymagać od zupełnie obcych, dorosłych ludzi "mamusiania" tylko dlatego, że tak jest ogólnie przyjęte. Jestem mamą Kaja i Mercedes (za chwilę pojawi się na świecie), a jeśli mój zięć czy synowa zdecydują się mówić do mnie mamo - bo będą czuli, że tak chcą, że to słowo niesie za sobą jakąś treść, to bomba!
Ja do teściunia mówię tato, to takie naturalne następstwo sytuacji w naszej rodzinie. Ja już nie mam swojego taty, a teść jest niesamowitym facetem ,którego bardzo lubię i szanuję, jest świetnym dziadkiem i dobrym człowiekiem...
Mój mąż mówi do mojej mamy - mamo. Swoją również stracił, 12 lat temu, a podobno moja mama jest do mojej teściowej bardzo podobna... Z resztą, dogadali się tak, że zwykle trzymają sztamę jak mają odmienne zdanie niż ja....Brrrr....