reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mój poród

Czas na mnie. Jak wszyscy wiecie zmienilam lekarza prowadzacego w 39 tygodniu, w tym tez tygodniu urodzilam. 14.12 wizyta i skierowanie do szpitala, najlepszego w wojewodztwie, z powodu zbyt duzych rozbieznosci zdan pomiedzy lekarzami, nowy gin chcial wszystko sprawdzic. Tego samego dnia polozylam sie na przedporodowym, bo tylko tam bylo miejsce, badanie 2 cm rozwarcia, szyjka zgladzona, mala nisko w kanale, i ja i ona gotowe do akcji. Przeplywy w porzadku, ktg w porzadku. Decyzja - rano test oxy i jesli wszystko bedzie git wychodzimy do domu. Uslyszalam jeszcze od studentki, ze czesto test konczy sie porodem, to tez tej nocy spalam tylko trzy godziny. Mialam przeczucie, spojrzalam w nocy na date 15.12 i szybciej zabilo mi serce. Rano znow badanie, 3 do 4 cm rozwarcia, padlo slowo indukcja. Pytam, jak to? Mial byc tylko test! Lekarz mowi, ze tak bedzie dla nas lepiej. Podpisuje zgode, ale pytam czy to moze byc jutro, bedzie wtedy moj partner. Polozna zgadza sie. Odnajduje mnie moj nowy gin, tlumaczy, prosi, namawia na porod. Mowi, ze woli zeby moj facet zobaczyl mnie i corcie zdrowa. Rycze przerazliwie, nie wiem co sie dzieje. Jestem sama jak palec w obcym szpitalu, w innym miescie, z dzieckiem w brzuchu, z podejrzeniem hipotrofii, z wada macicy, z tona lez. Zgadzam sie, dostaje koszule w troczki, biore swoje rzeczy i ide na sale przedporodowa. Mam super polozna, dogadujemy sie na temat dowolnosci pozycji porodowej i ochrony krocza. Bada mnie, mowi ze wygladam zachecajaco, ze mala bardzo nisko i na pewno wyrobimy sie zanim zejdzie ze zmiany. Dostaje oxy, po pewnym czasie ostre skurcze, sciskam metalowy stelaz lozka. Boli jak cholera, polozna chodzi i pomaga kolezankom, jest spore oblezenie. Ja stekam z bolu, nie ma mi kto nawet podac wody. Przychodzi polozna, bada mnie, ponad 4 cm (nie pamietam juz ile dokladnie) rozwarcia. Prosze o zmiane boku, zgadza sie. Mowi, ze jedziemy rodzic! Spoglada na ktg i bez slowa odchodzi. Zjawia sie cala zgraja obcych mi ludzi. Lekarz zerka na zapis i pyta czy wyrazam zgode na ciecie cesarskie. Prawdopodobnie robie sie blada jak sciana i pytam, co sie dzieje? Spadki tetna. Podpisuje zgode, dzwonie do lubego. Pamietam jak przez mgle bolesne zakladanie cewnika. Polozne biegna z moim lozkiem i w sekundzie docieramy na blok operacyjny. Przekladaja mnie na stol i slysze komendy: usiadz, pochyl sie, rece nisko, glowa w dol. Robie wszystko odwrotnie, ale nie robie tego specjalnie. Maja mnie dosc i rzucaja mna jak lalka. Ulozyli tak jak chcieli, wbili sie w kregoslup. Klada mnie na stole, wiaza mi rece, przypadkowo drape lekarke, wkurza sie... Nie chce zeby to sie dzialo, mam ochote uciekac. Przykladaja mi maske z tlenem i kaza oddychac. Uwaga: przestalam oddychac! Naprawde nie robie tego specjalnie, jestem w szoku. Slysze: zacznij oddychac, oddychaj dla dziecka!!! Oddycham, czuje ostre szarpanie i slysze placz mojej coreczki, od tej pory nigdy tak bardzo nie plakala. Przywiezli mnie o 13:07, o 13:15 mala jest ze mna. Meczyli sie ze mna 8 minut. Zabieraja ja, potem przynosza. Przykladaja mi do twarzy, caluje ja w raczke i zabieraja na dlugie godziny. Leze na stole operacyjnym jeszcze pol godziny, nie ma dla mnie lozka. W koncu zostaje przewieziona na inna sale, po 4 godzinach moge ledwo ruszyc noga. Slysze, ze dostalam ostre znieczulenie, bo normalnie po godzinie, dwoch mozna ruszac nogami. W miedzy czasie pozyczam telefob od innej dziewczyny po cesarce, dzwonie do mojego, mowie mu, ze od kilku godzin jest tata. Nie wiem co sie dzieje z moim dzieckiem, jest samo, beze mnie. W koncu trafiam na polozniczy i prosze o swoje rzeczy. Nie dostaje. Prosze znow. Spory kociol. Kilkanascie porodow, kazdy zabiegany. Nie dostaje rzeczy. Po jakims czasie klada obok mnie dziewczyne, pozyczam od niej telefon i dzwonie do rodziny, slysze, ze juz sa w drodze. Dopiero oni zlokalizowali moje rzeczy pare pieter nizej na przedporodowym. Zanim przyjechali dostaje malenstwo. Jest sliczna i moja. Caly bol mija, juz nie pamietam. Przytulam coreczke i placze, jestesmy tylko ja i ona. Nic na swiecie sie nie liczy. Chwila trwa wiecznie. Nie moge uwierzyc. Nigdy nie bylam taka szczesliwa. Tej nocy spimy razem. Nie spuszczam jej z oka....
 
reklama
@Majka bylas mega dzielna !!! Twoja historia jest zarówno przerazajaca, jak i wzruszająca :* wszystko zapowiadało się tak dobrze, a nagle taki obrót sytuacji :( najważniejsze, że Malutka była najwspanialsza nagroda i mimo wszystko wiesz, że warto bylo...
 
@bonusowa
Tak wzruszajaco wrażliwą i świadomą matką być - jak Ty - to moje marzenie...

Gratulacje.
Twój opis... jest zapierajacy dech w piersiach.
Musisz być cudowna kobieta!
 
@elifit hmm jestem styczniowka i tak nieładnie podczytuje wasze historie porodowe szukając nadziei na porod sn po cc, mając wyliczony termin tylko z usg i słysząc od lekarza jak nie urodzisz do 14.01 to tniemy żeby nie ryzykować. Twój porod dał mi kopa, żeby wierzyć, ze się uda i jest pierwszym opisem przy którym rycze jak bóbr [emoji24][emoji7]
Ogromne gratulacje i dziękuje Ci za to nadzieje, która się we mnie właśnie obudziła.

Ps. Od tygodnia bujam się bez czopa z rozwarciem na 1cm k zgładzona szyjka ale skurcze, które mam nic nie dają. Teraz wierze, ze to tylko do czasu [emoji173]


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
@kolorowaMama :) zapraszam cię na stronę naturalniepocesarce.pl
Znajdziesz tam wiele inspirujących historii. Ba fejsbuku mamy także grupę wsparcia. Bez tej grupy mój vba2c nie miał by miejsca :)
Powodzenia i trzymam kciuki. Obyś miała dobry poród niezależnie od sposobu rozwiązania :)

[emoji813] Lili ur. 18.12.2016r [emoji813]
 
@majka23x
Dlugo nie mogłem znaleźć Twojego opisu ale się udało!
Po raz kolejny gratulacje gratulacje i ciesz się tym małym Skarbem :)!!
 
Dziewczyny ja sporo po czasie ale dopiero teraz ustabilizowałam swój dzień i siebie. Tak więc...

W sobotę 18.12.2016 ok 4 rano wstałam do wc i zobaczyłam że czop zaczyna odchodzić. Rano pobolewanie brzucha jak na okres dalsze odchodzenie czopu.godzina 12. Rozmawiam z siostra przez komórkę i czuje że coś mi się leje i myśl"przecież nie mam problemu z nie trzymaniem moczu" Biegiem do łazienki coś nie tak chyba wody. Za telefon lekarka nie odbiera(jak się okazało o 7 rano zeszła z nocnego dyżuru) położna odbiera pytam czy wody mogą odchodzić bez skurczów? Stwierdza że tak i mówi "pakuj sie i do szpitala" dzwonie do męża(on w pracy) w ciągu 10mmin jest w domu ja się ogarnełam sprawdziłam torbe więc do samochodu i do szpitala Na ip badanie lekarz stwierdza odejscie czopu ale wody w normie więc to napewno nie odeszły wody. Decyzja do domu i czekać {W szpitalu brak miejsc więc lekarz każe w razie porodu jechać do innego, ale że ja mam skierowanie i lekarza prowadzacego tam przytakuje ale swoje wiem} Po powrocie do domu obiadek u tesciowej wody nadal się sączą, tak jak i wcześniej. Ok 16 dzwonię do lekarki i mówię to co sie dzieje a ona " to na pewno wody migiem do szpitala" wracam na ip do tego samego szpitala.W toalecie na poczekalni zauważam zielone wody. Podłączają pod pod ktg po jakimś czasie przychodzi lekarz tlumaczy że z braku mijesc ja prawdopodobnie będe leżeć na patologii a mała na położnictwie. Spoko podpisuje że się godzę( wcześniej wspominał że następnego dnia rano mają dużo wypisów to myślę i tak mnie na polożnictwie położą). Na sali porodowej od godz.17 papierki do wypelnienia, nadal ktg antybiotyk, godzina 22 skurcze mocniejsze już z krzyż. Położna bada nadal brak rozwarcia. godzina 23 nadal to samo. Wody paskudnie zielone nadal się sączą najmocniejszy skurcz 120 mój żartuje że rekord trzeba dobić do 200 ja śmieje się razem z nim. Wtedy pytam czy mogę leżeć na boku z ktg lekarz mówi ok. kładeę się na bok ok północy gdy przyzynałam czuje nagły ruch małej i na sali nagle zjawiają się położne pielęgniarki panuje wżawa dołącza lekarz mówi natychmiastowa cesarka daja zgode wołają drugą lekarke. w ciągu 5 min od ruchu małej jestem na bloku.Położna z małym przenośnym ktg słucha tętna a ja błagam Boga by ono było. JEST sercez kamienia. A ja pękam zaczynam się trząść, podają znieczulenie zakladają wąsy z tlenem, Czuje jak ją wyszarpują ze mnie leże i modle sie by było wszytko ok. Przy szarpaniu nie wiem psychika daje znać i po mimo znieczulenia myślę że czuje bół Słyszę płacz małej płacze ja jak bóbr. Po chwili dostaje ją do twarzy buziak chwile ją potrzymali i zabrali. A mi słowa więzną w gardle nie dam rady o nic zapytać, ani co z nia ani nic. Przez nadmiar tlenu zawroty głowy, oddycham przez usta by nie zemdleć. Mała rodzi sie o 00.25 poprzez CC ja o 1 w nocy jestem już na sali.

Mała rodzi się z 10p w skali Apgara. Przyczyna cesarki pomimo 11h porodu brak rozwarca, zielone wody, i bradykardia u małej. W pierwszej dobie po porodzie ech serca i diagnoza niedomykalność zastawki 3/4 stopień. 2 doba 3 stopień niedomykalności zostawiają nas nadal w szpitalu. ok godziny 14 przychodzi położna i chce zabrać małą na inny odział na intensywy oddział noworodka (stała obserwacja i monitoring) Ja znowu płacz, ide z małą na górę podłączają ją pod monitor a ja słyszę odwiedziny od 6 rano do 21 bo jestem na oddziale. Tata tylko od 11 do 13 i od 16 do 18.
Załamana wracam słyszę że będę leżeć na patologii. Dostaje środki na uspokojenie. to był wtorek. Srodę leżymy bez badań czekamy ja latam do dziecka pietro wyżej i to przez 3 oddziały. we czwartek czekamy na echo. latam góra dół i czekam. ok 13 pojawia się lekarz. Zastaawka wróciła do normy to tylko chwilowa wada po porodowa. do 16 czekamy na wynik bilirubiny i gazometrii. Wyniki prawidłowe i tak po 5dniach w szpitalu wychodzimy do domku.

Dziewczyny nikomu nie życze takich problemów. Mała ma ponad to za krótkie wędzidełko 3 stopnia i brodawka przy uchu, plus żelazo za niskie.
 
reklama
Do góry