majka23x
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Wrzesień 2016
- Postów
- 2 003
Czas na mnie. Jak wszyscy wiecie zmienilam lekarza prowadzacego w 39 tygodniu, w tym tez tygodniu urodzilam. 14.12 wizyta i skierowanie do szpitala, najlepszego w wojewodztwie, z powodu zbyt duzych rozbieznosci zdan pomiedzy lekarzami, nowy gin chcial wszystko sprawdzic. Tego samego dnia polozylam sie na przedporodowym, bo tylko tam bylo miejsce, badanie 2 cm rozwarcia, szyjka zgladzona, mala nisko w kanale, i ja i ona gotowe do akcji. Przeplywy w porzadku, ktg w porzadku. Decyzja - rano test oxy i jesli wszystko bedzie git wychodzimy do domu. Uslyszalam jeszcze od studentki, ze czesto test konczy sie porodem, to tez tej nocy spalam tylko trzy godziny. Mialam przeczucie, spojrzalam w nocy na date 15.12 i szybciej zabilo mi serce. Rano znow badanie, 3 do 4 cm rozwarcia, padlo slowo indukcja. Pytam, jak to? Mial byc tylko test! Lekarz mowi, ze tak bedzie dla nas lepiej. Podpisuje zgode, ale pytam czy to moze byc jutro, bedzie wtedy moj partner. Polozna zgadza sie. Odnajduje mnie moj nowy gin, tlumaczy, prosi, namawia na porod. Mowi, ze woli zeby moj facet zobaczyl mnie i corcie zdrowa. Rycze przerazliwie, nie wiem co sie dzieje. Jestem sama jak palec w obcym szpitalu, w innym miescie, z dzieckiem w brzuchu, z podejrzeniem hipotrofii, z wada macicy, z tona lez. Zgadzam sie, dostaje koszule w troczki, biore swoje rzeczy i ide na sale przedporodowa. Mam super polozna, dogadujemy sie na temat dowolnosci pozycji porodowej i ochrony krocza. Bada mnie, mowi ze wygladam zachecajaco, ze mala bardzo nisko i na pewno wyrobimy sie zanim zejdzie ze zmiany. Dostaje oxy, po pewnym czasie ostre skurcze, sciskam metalowy stelaz lozka. Boli jak cholera, polozna chodzi i pomaga kolezankom, jest spore oblezenie. Ja stekam z bolu, nie ma mi kto nawet podac wody. Przychodzi polozna, bada mnie, ponad 4 cm (nie pamietam juz ile dokladnie) rozwarcia. Prosze o zmiane boku, zgadza sie. Mowi, ze jedziemy rodzic! Spoglada na ktg i bez slowa odchodzi. Zjawia sie cala zgraja obcych mi ludzi. Lekarz zerka na zapis i pyta czy wyrazam zgode na ciecie cesarskie. Prawdopodobnie robie sie blada jak sciana i pytam, co sie dzieje? Spadki tetna. Podpisuje zgode, dzwonie do lubego. Pamietam jak przez mgle bolesne zakladanie cewnika. Polozne biegna z moim lozkiem i w sekundzie docieramy na blok operacyjny. Przekladaja mnie na stol i slysze komendy: usiadz, pochyl sie, rece nisko, glowa w dol. Robie wszystko odwrotnie, ale nie robie tego specjalnie. Maja mnie dosc i rzucaja mna jak lalka. Ulozyli tak jak chcieli, wbili sie w kregoslup. Klada mnie na stole, wiaza mi rece, przypadkowo drape lekarke, wkurza sie... Nie chce zeby to sie dzialo, mam ochote uciekac. Przykladaja mi maske z tlenem i kaza oddychac. Uwaga: przestalam oddychac! Naprawde nie robie tego specjalnie, jestem w szoku. Slysze: zacznij oddychac, oddychaj dla dziecka!!! Oddycham, czuje ostre szarpanie i slysze placz mojej coreczki, od tej pory nigdy tak bardzo nie plakala. Przywiezli mnie o 13:07, o 13:15 mala jest ze mna. Meczyli sie ze mna 8 minut. Zabieraja ja, potem przynosza. Przykladaja mi do twarzy, caluje ja w raczke i zabieraja na dlugie godziny. Leze na stole operacyjnym jeszcze pol godziny, nie ma dla mnie lozka. W koncu zostaje przewieziona na inna sale, po 4 godzinach moge ledwo ruszyc noga. Slysze, ze dostalam ostre znieczulenie, bo normalnie po godzinie, dwoch mozna ruszac nogami. W miedzy czasie pozyczam telefob od innej dziewczyny po cesarce, dzwonie do mojego, mowie mu, ze od kilku godzin jest tata. Nie wiem co sie dzieje z moim dzieckiem, jest samo, beze mnie. W koncu trafiam na polozniczy i prosze o swoje rzeczy. Nie dostaje. Prosze znow. Spory kociol. Kilkanascie porodow, kazdy zabiegany. Nie dostaje rzeczy. Po jakims czasie klada obok mnie dziewczyne, pozyczam od niej telefon i dzwonie do rodziny, slysze, ze juz sa w drodze. Dopiero oni zlokalizowali moje rzeczy pare pieter nizej na przedporodowym. Zanim przyjechali dostaje malenstwo. Jest sliczna i moja. Caly bol mija, juz nie pamietam. Przytulam coreczke i placze, jestesmy tylko ja i ona. Nic na swiecie sie nie liczy. Chwila trwa wiecznie. Nie moge uwierzyc. Nigdy nie bylam taka szczesliwa. Tej nocy spimy razem. Nie spuszczam jej z oka....