reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marzec 2013

Betina kciuki za wizytę jutro, mam nadzieję, że wszystkie obawy zostaną przegnane i wrócisz z samymi pozytywnymi wrażeniami:-)

a propos wizyt, to odzywała się już nasza nowa koleżnaka Monisia? Mam nadzieję, że czuję się dobrze bo słyszałam, że amnio to żadna przyjemność:/

Trytka mój też daleki od ochów i achów nad ciuszkami był, aż nagle go tchnęło jakiś tydzień przed porodem:-D co prawda to taki chwilowy zryw był i szybko mu przeszło ale dwie pary superaśnych pajacyków zdążył kupić a jaki był zadowlony jak spakowałam je do torby szpitalnej i pierwszy dzień Synek miał na sobie ciuszki od taty:-)
Co do wizyty to ja ostatnią miałam 24 sierpnia a teraz powinnam mieć 23 października:szok: ale oczywiście nie wytrzymałam i 11stego praktycznie zaraz z lotniska jadę do mojej ginekolożki:-) Chciałam w piątek ale nie przyjmuje akurat a stwierdziłam, że do poniedziałku już nie mam cierpliowości czekać;-)
 
reklama
Ja uwielbiam ciuchy dla maluchów i moj syn chodził w jeansach od początku ale te male są z gumką w pasie takie pumpy więc wygoda zapewniona:) Fioła z mężem mamy obydwoje na punkcie butów więc młody miał ich zdecydowanie za dużo:p

Co do drugiego bobasa póki nie wiem jaka płeć to nic nie kupuję...choć kusi strasznie:-D
 
Cześć z wieczora

Dojadam kolację i odpisuję powoli.

Makunia, mam nadzieję, że juz wszystkie smutki Ci przeszły. Czas leczy rany. Swoją drogą musimy wziąć poproawkę na to, że nasze hormonki szaleją;-)
Co do grzybobrania, to mam nadzieję, że mi się uda, a jak nie to wyzbieram co jest w okolicy:-p

Zabko, cieszę się, że Twoje wyniki dobre i że tacie wyszły nie te najgorsze. Myślę, że to największy kamień z serca spada wtedy:tak: Dopinguj tatę, żeby dbał o siebie.

Patula, papryczki robię w prosty sposób. Szczerze to sama zaglądałam na neta, ale nic ciekawego nie wyczytałam. Ja zrobiłam sobie z mięsa gotowanego z rosołu (wołowe + kura). Podsmażyłam 3 cebule, w tym czerwona, mięso doprawiłam solą, pieprzem, odrobiną przecieru pomidorowego, ziołami prowansalskimi, czosnkiem granulowanym. Ryż ugotowałam z dodatkiem soli, turmeriku "to chyba to sam co kurkuma", 2 ziarenkami kardamonu i kuminą (takie troche mocniejsze od kminku indyjskie zioło). Wymieszałam wszystko razem, dodałam pietruszki zielonej dla wyglądu i nafaszerowałam papryki (14 szt). Wszystko włożyłam do takiej głębogiej brytfanny i wlałam około 1l bulionu z kostki i do piekarnika 200 st C. na 50min. Sosu nie robiłam ale byłoby smaczne też:tak:

Kociatko, jak nie wiem jakim cudem mnie ta Twoja noga w gipsie się zapomniała. Kurcze kiedy go ściągasz?
Co do ruchów to ciekawe, czy moje będzie takie aktywne za te 2-3 tyg.
No i chyba opymistycznie Cię nastraja widok takiego ładnie bawiącego się synka. Jest szansa, że z rodzeństwem też będzie ładnie się bawił;-)

Aniu mówisz, że rozmowa wystarczy? No zobaczymy, póki co wcale mój luby nie deklarował się: "Jasne, że zadowole sie paroma drinkami, chodźmy". Niech sobie przemyśli;-)

Kania widzę, że mi te moje plany kulinarne nie ujdą na sucho, pełna kontrola;-):-D No to już piszę. Papryczki wyszły bardzo smaczne, dzieciom tylko bardziej farsz smakował niż miąższ papryki (zrobiłam żółte i czerwone). Fasolka zrobiona do połowy. Jutro po pracy będę kończyć:-pDokupię trochę boczku wędzonego.
Jeśli chodzi o Twoje bóle to miejmy nadzieję, że to środek cięzkości się zmienia poprostu. Ja też tochę cierpię w tej materii i przyznam się, że jak Marysi nie dźwigam to mi lepiej, a jak ją ponosze to od razu boli.

Fajnie, że urodzinki się udały i to w pełnym gronie rodzinnym. Ja takie lubię najbardziej:tak:

Iza musze wziąć więc przykład z Ciebei z tym dodatkowym jedzonkiem do pracy, ale najchetniej to wybrałabym się do baru melcznego na zupę zamiast myśleć co zabrać:cool2:
 
Nie wiem co z tymi górami... Wyobrażam to sobie że skoro wykupimy Młodemu tego instruktora to będę przy nim i będę go dopingować :) Patrząc szczerze to tam czy w domu trzeba czas przetrwać. I tam i tu prawdopodobnie bedzie śnieg tylko tam nierówny teren. I 8 km do najbliższego szpitala (w razie czego) ale 1,5 godziny żeby tam przejechać w tył tłoku... i sezonie... Ale przynajmniej mogłabym tam jakoś odpocząć bo faceci by wychodzili na cały dzień a ja bym robiła co chcę... Ma to swoje dobre i złe strony. Chyba zaczekam z rezerwacją jeszcze. Spytam lekarza na wizycie co myśli o takim wypadzie pod koniec ciąży. I na gruponnie (czy jak to tam) są fajne oferty pod koniec to w razie czego coś się zarezerwuje już na świeżo.
 
trytytka jakbym miała taką szefową to też bym sobie odpuściła, po co się stresować.. Ja mam pracę stresującą ale nie nie względu na szefa, tylko sprawy, ale przyzwyczaiłam się i lubię moją pracę. Poza tym nie lubię innym przekazywać swoich spraw bo lubię jak są zrobione po mojemu :)

kociątka, właśnie o takiej kurtce myślałam :)

betina powodzenia jutro! Mam nadzieję, że tym razem usłyszysz same dobre wieści :)
 
witam sie z rana.
snilo mi sie dzis ze na usg wyszlo ze bedzie dziewczynka;-)juz mojemu mowilam co bedzie i w tym momencie budzik zadzwonil:/
ja wole gory jesienia:)na nartach nie umie jezdzic a poza tym to ja zmarzluch jestem i zimy nie lubie brr na sama mysl mam dosc:baffled:pora podnies doopke z lozka:/
 
Dobry, jak Was poczytałam to tak mi się zachciało śniegu , Świąt ale najbardziej to chyba tego czasu przedświątecznego że az się rozczuliłam :tak:.Uwielbiam jak ludzie stroją swoje domki jest wtedy tak radośnie na ulicach.....Jak na razie to u nas za oknem zaś deszcz, szaro smutno i do bani , chyba się zabiorę za przekopywanie szafy trzeba letnie ciuchy głębiej schować i poszukac czegoś ciepljszego i co najwazniejsze zobaczyc w co się zmieszczę :-p, co by nie wyglądać jak baleron na wielkanoc .Trzymam kciuki za te mamy które dziś u lekarza , ja jutro na kontrolę , miłego dnia .
 
Hej ;)
Wczoraj zmęczyłam się tym przeprowadzaniem kumpla, że jak wróciliśmy do domu to padłam od razu.
Dziś M. ma służbę więc znowu od świtu do nocy sama siedzę.
Teraz mykam zrobić sobie jakieś śniadanko i Was doczytam sobie ;)
 
reklama
Witajcie wtorkowo :)

Powoli zaczynam sama siebie mieć dość... Wczoraj wieczorem już było tak dobrze, po długiej rozmowie z W. miałam wyśmienity nastrój.. A dziś od rana znowu łzy niemalże bez powodu albo z byle powodu. I naprawdę nie mogłam się ani powstrzymać, ani uspokoić. I przyniosłam ten płacz do pracy. Mam po prostu ochotę uciec dziś gdzieś baaardzo daleko.. Mam nadzieję, że to się nie będzie powtarzać zbyt często, bo naprawdę nie mam ochoty chodzić taka brzydka z czerwonym nosem :baffled:.

Betina, trzymam kciuki za dzisiejszą wizytę. Życzę Ci samych dobrych wieści!!

Martuska, jak widzisz niestety te smutki pojawiają się jakoś tak zbyt często. Może to jest kwestia zmiany otoczenia? Boję się, że trochę czasu minie, zanim się zaaklimatyzuję i zaakceptuję zwyczaje panujące w nowym domu...

Kociatka, wczoraj wieczorem przeczytałam o "guli w gardle" i już mi się taka pojawiła w chwili czytania, znowu miałam łzy w oczach ale tym razem ze wzruszenia ;-).

Truskaffffka, Twój synek jest cudowny, aż serce rośnie jak się czyta Twoje opisy :-)

Trytytka, mój też jest do tych dzieciowych zakupów jeszcze trochę zdystansowany, uważa, że na to przyjdzie jeszcze czas i na razie myśli o zupełnie innych sprawach. Choć zrobił jeden wyjątek i kupił komplecik body + czapeczka... aczkolwiek ze względu na logo pewnego klubu sportowego umieszczone na ubranku...:dry:.

Królowa_Dramatu, chyba musimy się na te kilka miesięcy przyzwyczaić i do płaczliwości, i do tych dziwnych bóli... Mnie dzisiaj w środku nocy obudziło kłucie tak pośrodku brzucha.. Ale i tak miałam wyjątkowo przespaną noc. Chyba znalazłam sposób na uśnieżenie bólu pleców wieczorem..:-D:-D:zawstydzona/y:.

Kania, kiniusia, izamarina, wrażliwcy mają trochę gorzej, ale przynajmniej potrafią się porządnie wzruszyć. A z hormonami to już chyba walczyć się nie da....?


Ach, no i nie wiem, po prostu nie wiem, jak mogłam nie napisać tego od razu... Wczoraj wieczorem poczułam pierwsze ruchy Maluszka - a przynajmniej tym razem byłam już pewna, że to TO. Takie jakby bąbelki, ocieranie się... Faktycznie bardzo łatwo pomylić na początku z... niestrawnością :-D
 
Ostatnia edycja:
Do góry