No i jestem:-) jakos przezyłam;-)
Pracuje od 8 ale rano poszłam na badania okresowe, kolejka straszna byłam o 7.30 a wyszłam z przychodni o 11.30 w miedzy czasie dziewczyny zadzwoniły do mnie z pracy ze szefowa ma focha bo uwaza ze powinnam zrobic badania w trakcie urlopu a nie dzis. Wiec ładnie sie zaczeło Miałam przygotowana mowe dla niej jakby sie czepiała o te badania to chciałam jej wypalic ze w takim razie niech wszyscy w zespole biora dzien urlopu a nie zalatwiaja takie sprawy w czasie godzin pracy, ze moj urlop jest do urlopowania jak sama nazwa wskazuje a nie po to abym ganiała po lekarzach i ze dziekuje jej za mile powitanie. Bojowo nastawiona poszłam do niej oznajmic ze juz jestem a ona cała w skowronkach nic nie zajakneła sie nawet o tych badaniach, wiec tez przemilczałam, nie chciałam aby było ze dziewczyny mi doniosły. Ale zeby nie było tak miło do konca to jak jej oswiadczyłam ze jestem matka karmiącą;-) to jej mina zrzędła i wypaliła z tekstem "to ile pani zamierza karmić? Tak chyba do konca roku to max" Ale mnie wkurzyła mogla sobie darowac przynajmniej przez jakis czas takie pytanie. Zapomniała jak sama korzystała z tego samego przywileju jeszcze do niedawna. Powiedziałam jej ze bede karmiła tak długo jak moje dziecko bedzie tego potrzebowało i zeby sie nie nastawiała ze bedzie to tylko do konca roku:-) Wyobraźcie sobie jej mine, uszami gdyby mogla to by gwizdała jak gotujacy sie czajnik ze złości Później do konca dnia juz nie wchodziła mi w droge:-) Oczywiscie wyszłam o 15 No i tak wygladał mój pierwszy dzien w pracy Na szczescie jutro jędza ma wolne wiec luz
Najlepsze było jak wróciłam do domu, Nadia czekała na mnie w wozku przed blokiem i jak mnie z daleka zobaczyła to tak zaczeła piszczec ze hej Ona zawsze piszczy z podniecenia jak cos ja bardzo cieszy Wyjełam ja z wozka i juz mi z rak nie zeszla dopóki nie usneła wieczorem. Nawet jak sie bawiła zabawkami na kocu czy w bujaczku to mama musiała byc koło niej Mój mały skarbek:-)
Wiecie co myslałam ze pierwszy dzien bedzie najgorszy ale chyba wszystkie takie beda:-( juz mi niedobrze na sama mysl ze jutro znów ja musze zostawic na tyle godzin:-( Ech zycie....
Co do opieki to Paweł nawet sobie poradził, co prawda zapomniał dac jej ciasteczko ale kit, nie umrze jak nie zje jeden dzien. Za to w domu pobojowisko ciuchy malej walaja sie po kanapie, zabawki w kazdej czesci domu, w kuchni syf, o obiedzie moge zapomniec Pytam czemu nie posprzatał a on na to: " A kiedy? Ja nawet do kibelka nie mialem czasu pojsc" A jak ja bylam z mala to zdziwiony był ze np. nie zdarzylam zrobic tego czy tamtego. Niech zobaczy jak to fajnie, moze doceni;-)
Sorki ze tylko o sobie ale musze nadrobic wątek
Pracuje od 8 ale rano poszłam na badania okresowe, kolejka straszna byłam o 7.30 a wyszłam z przychodni o 11.30 w miedzy czasie dziewczyny zadzwoniły do mnie z pracy ze szefowa ma focha bo uwaza ze powinnam zrobic badania w trakcie urlopu a nie dzis. Wiec ładnie sie zaczeło Miałam przygotowana mowe dla niej jakby sie czepiała o te badania to chciałam jej wypalic ze w takim razie niech wszyscy w zespole biora dzien urlopu a nie zalatwiaja takie sprawy w czasie godzin pracy, ze moj urlop jest do urlopowania jak sama nazwa wskazuje a nie po to abym ganiała po lekarzach i ze dziekuje jej za mile powitanie. Bojowo nastawiona poszłam do niej oznajmic ze juz jestem a ona cała w skowronkach nic nie zajakneła sie nawet o tych badaniach, wiec tez przemilczałam, nie chciałam aby było ze dziewczyny mi doniosły. Ale zeby nie było tak miło do konca to jak jej oswiadczyłam ze jestem matka karmiącą;-) to jej mina zrzędła i wypaliła z tekstem "to ile pani zamierza karmić? Tak chyba do konca roku to max" Ale mnie wkurzyła mogla sobie darowac przynajmniej przez jakis czas takie pytanie. Zapomniała jak sama korzystała z tego samego przywileju jeszcze do niedawna. Powiedziałam jej ze bede karmiła tak długo jak moje dziecko bedzie tego potrzebowało i zeby sie nie nastawiała ze bedzie to tylko do konca roku:-) Wyobraźcie sobie jej mine, uszami gdyby mogla to by gwizdała jak gotujacy sie czajnik ze złości Później do konca dnia juz nie wchodziła mi w droge:-) Oczywiscie wyszłam o 15 No i tak wygladał mój pierwszy dzien w pracy Na szczescie jutro jędza ma wolne wiec luz
Najlepsze było jak wróciłam do domu, Nadia czekała na mnie w wozku przed blokiem i jak mnie z daleka zobaczyła to tak zaczeła piszczec ze hej Ona zawsze piszczy z podniecenia jak cos ja bardzo cieszy Wyjełam ja z wozka i juz mi z rak nie zeszla dopóki nie usneła wieczorem. Nawet jak sie bawiła zabawkami na kocu czy w bujaczku to mama musiała byc koło niej Mój mały skarbek:-)
Wiecie co myslałam ze pierwszy dzien bedzie najgorszy ale chyba wszystkie takie beda:-( juz mi niedobrze na sama mysl ze jutro znów ja musze zostawic na tyle godzin:-( Ech zycie....
Co do opieki to Paweł nawet sobie poradził, co prawda zapomniał dac jej ciasteczko ale kit, nie umrze jak nie zje jeden dzien. Za to w domu pobojowisko ciuchy malej walaja sie po kanapie, zabawki w kazdej czesci domu, w kuchni syf, o obiedzie moge zapomniec Pytam czemu nie posprzatał a on na to: " A kiedy? Ja nawet do kibelka nie mialem czasu pojsc" A jak ja bylam z mala to zdziwiony był ze np. nie zdarzylam zrobic tego czy tamtego. Niech zobaczy jak to fajnie, moze doceni;-)
Sorki ze tylko o sobie ale musze nadrobic wątek