reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marzec 2009

Ja też już bym z chęcią przestała po tych lekarzach latać ehh......

W ogóle na ten nasze zaburzenia jak to powiedział lekarz dostajemy full zestaw tych w ośrodku rehabilitacyjnym, no i rehabilitantka była i to sie będzie powtarzać, neurolog był a 10 mamy rehabilitacje a po rehabilitacji PEDAGOGA? co ten pedagog bedzie robił? ciekawa jestem strasznie- nawet sprawdzałam ze 3 razy na kartce co mi wypisała z datą badania i jest PEDAGOG :p hmm.......


Kaczuszka im starsze dziecko tym zabrzony rytm dnia nie ma takich konsekwencji :) :) u nas wcześniej jak jedna drzemka wypadła to sie poźniej w kolejną nie szło wbić :p a teraz wypadnie jedna wyjdziemy gdzieś małą ma coś zupełnie innego o zupełnie innej godzinie niż zawsze i ok :)

a u mnie co do wypadnia włosów powodem był szampon- byłam pewna ze zmiany hormonalne po ciązy itd a tu dupa :) włosy zawsze miałam takie ze mnie podnieść za nie szło, poźniej zaczełam farbować i już nie to samo a teraz są znów ok bo nie farbuje tak często i używam BAMBINO znów :)


A ja mam tabletki w końcu chyba normalne bo jak karmiłam i brałam azalie to moj okres jak sie zaczał to nie kończył :) :) i ciągłe plamienia i ciągle krwawienia szału można było dostać :) teraz mam novynette i spoko looosik w końcu przestałam cieknąć :p

Ale mam tak ze ciągle mi niedobrze - zjem coś i próbuje wracać :p eh i tez sie zastanawiałam czy to nie ciąża... bo u mnie wymioty były na początku STRASZNE
 
reklama
Ciągle któraś martwi się czy to nie ciążą:-D Dołączam sie do Was tylko ja bym się nie martwiła tak bardzo chyba tylko tym że nie miałby kto się zająć moimi dziećmi jakby znowu było coś nie tak:baffled:
 
Witam:) Jestem padnięta, dziś od 7:00 do 13 byłam w pracy, później domek- szybki obiad, spacerek z Lenką, później znów gabinet, bo odświeżaliśmy fugi na podłodze. Wróciliśmy- znów spacerek z Lencią. Jakieś sprzątanko... i tak zleciało, starsznie dziś u nas duszno i normalnie brakuje powietrza.
Z takich fajnych rzeczy to wczoraj dostaliśmy od sasiadki meeega pakę ubranek dla Lenci po jej córeczce. Świetne ciuszki- oni do tej pory mieszkali w Anglii i tam je kupowali, większość to Next i Adams oraz 8 par bucików- przepiękne, ma np. 2 pary trampków, adidaski, balerinki i 3 pary kozaczków na zimę- cudne. Trafiło nam się, przez najbliższych parę mies. nie wydam pewnie nic na ubranka.
A jutro, tak jak już Wam wcześniej pisałam, jedziemy do Aquaparku- mam nadzieję, że woda z brzegów nie wystąpi jak z Krzysiem wejdziemy do basenu:-D
 
Ojjjj dużo nie było do nadrobienia,pustki straszne:baffled:
Ja się nie martwię że mogę być w ciąży bo nie mam z kim :-(@ miałam niby ostatnio ale to było raczej takie plamienie przez 5 dni ale ja karmie więc może tak ma być,zacznę sie martwic jak juz mąż będzie bo muszę wymyslec jakies sensowne zabezpieczanie się nie bardzo lubię gumę:-D:-D:-Da mąz zrobił mi niespodzinke i przyjezdża nie w piątek a juz we wtorek tak się cieszę :-)
 
A my dziś grillowaliśmy trochę wieczorem a wcześniej byliśmy chwilkę z Natalią na festynie w sąsiedniej miejscowości. Kupiliśmy Natliii śliczny balonik-motyl - patrzyła na niego jak zaczarowana. No i mamusia (czyli ja) na wieczornym grillu przywiązała balonik do huśtawki ogrodowej i balonik się rozwiązał i odpłynął w siną dal...:baffled: A taki był cudny!

Dzisiejszy dzień upłynął więc b. przyjemnie bo pogoda piękna ale bez nieznośnego upału.

Patrzyłam dziś wieczorem jak zwykle na śpiącą Nataleńkę (uwielbiam to, bo wydaje się taka śliczna i w jakimś stopniu doskonała -wiem, że każda z nas tak myśli o swoim maleństwie) - i patrząc poczułam okropny niepokój o to, czy nauczy się podnosić ładnie główkę, czy będzie poprawnie pracować rączkami itd - i rozryczałam się nad nią... Wybaczcie, że o tym piszę, już pozbierałam się do kupy, będzie dobrze, gdy widzę ją w ciągu dnia, uśmiechającą się tak często, "gugającą" itd to myślę i wierzę w to, że musi być wszytko OK. Ja jestem niestety z tych za bardzo przejmujących się, dobrze, że męża mam bardziej rozsądnego:tak:

Dobrze, koniec smęcenia. Bo przypomniałam sobie nastrój grillowy z popołudnia (a grill był we trójkę tzn ja, Krzyś i Natalia:-)) - Natalka spała we wózeczku, my siedzimy na huśtawce, przyjemny chłodek, fajne miękkie światło słoneczne - błogo... Warto chwytać takie chwile..
 
miotlica wiem co czujesz niepokój zawsze nam towarzyszy jesli chodzi o nasze dzieci ale bedzie wszystko dobrze,musi być:tak:
Powiem wam że moja przyjaciółka ma córkę parę miesięcy starsza od mojego syna i ona tez wiecznie rwała sobie włosy z głowy bo mała to bo mała tamto ciagle jej się wydawało że z nią cos nie tak i pamiętam jak poleciała do lekarza bo mała nie łapała zabawek w okresie kiedy defakto powinna juz to robic oczywiscie odrazu neurolog,ćwiczenia i rehabilitacje ale pech chciał że mała się rozchorowała i wyprawy po lekarzach trzeba było odwołac i co?za 2 tygodnie pieknie łapała zabawiki bez pomocy niczyjej zrobiła to sama bo przyszedł na nią czas.Czasami my rodzice tak bardzo martwimy sie o swoje dzieci(co jest normalne oczywiscie)że szukamy dziury w całym,a im więcej lekarzy tym gorzej chyba twój tata Sara ma racje lekarze zawsze cos znajda jezeli pediatra uważa ze z dzieckiem jest ok to znaczy że jest ok.Ja zawsze sie smiałam że najgorzej to zaczac chodzić po lekarzach zawsze cos wynajdą
 
Maniulka zgadzam się z Tobą w 100% odnośnie lekarzy :-D oni zawsze coś znajdą :-D. Ja z Patrycją po lekarzach nie chodzę ;-) oczywiście oprócz pediatry która Patusie wychwala ;-) (jest to w pewnym stopniu znajoma). Jak na razie tylko jeden raz się martwiłam że Patrycja nie podnosi za długo główki na brzuszku a podnosiła, a następnego dnia podnosiła główkę tak ładnie wysoko :-D i odwracała się z brzuszka na plecy ;-) (to już było jakieś 2-3 tygodnie temu) od tego czasu nie mam zamiaru się martwić że Patrycja jeszcze czegoś tam nie robi, no chyba że miała by w czymś bardzo długie opóźnienie... ale widzę że odkąd przestałam się tak zamartwiać to nauczyła się chwytać zabawki, bawić nimi, gadać do wszystkiego wokół :-D, podnosi troszeczkę główkę już jak ją trzymam za rączki :tak: nie ciągnę za rączki tylko je trzymam :tak: z tego jestem bardzo dumna :-). jak Wasze dzieci (dziewczynki zwłaszcza) się śmieją na głos? Bo Patrycja piszczy :-D he he uśmiecha się i pisk :-D będę musiała to nagrać :-D
 
My jedziemy do IKEI w Markach...i też uwielbiam tam robić zakupy, i tez podejrzewam ze jestem uzależniona od zakupów :-D

Dzięki za gratulacje dla męża.
Wyjazd na mazury-totalna porażka, bo byli moi teściowie i ściełam się z teściową i atmosfera była tak nie do zniesienia ze aż boli, wróciliśmy wczesnie do domu i okazało się ze w naszym mieścia gra dziś Kayah-wiec szybki telefon do mojej mamy czy posiedzi ze śpiącym Szymonem i sruuuuuuuuu na koncert-dopiero wrócilismy.

Dobranoc
 
Koncertu szczerze zazdroszczę - ale spięcia z teściową niekoniecznie...:-p

agusia jak tam Tracy Hogg? podoba Ci się??

a mnie powiem szczerze stresuje to, co powinna robić Zu a czego jeszcze nie robi.:-p nie wiem czemu - chyba mam tendencję niestety do porównywania. wiem, że wszystkie dzieci robią wszystko w swoim czasie ale i tak mnie stresuje, że np Szymon trzyma grzechotke a Zu ani mysli...:-) tzn nie żebym rwła włosy z głowy z tego powodu ale jakoś mnie to tak niepokoi...:baffled: przyjdzie czas to weźmie swoją żyrafę...

Kiedyś pisałam wam juz, że mam kłopot z przyjaciółką. Dalsze znajome piszą dzwonią a ona jakoś się odcięła. Dzwoniła pisałam - ale albo nie odbiera albo nie pisze..:baffled: W końcu udało nam się spotkać ale powiem szczerze, że było to bardzo dziwne spotkanie. Przed moją ciążą była u nas niemal codziennie. w ciąży trochę rzadziej - teraz od porodu widziałyśmy sie trzy razy... myślałam, nie ma czasu, ma swoje sprawy. ale jest mi przykro. przecież tak bardzo jej potrzebuję:-( nie myslcie sobie, że sie wysmęcam a powinnam pogadać z przyjaciółką... Napisałam do niej na gg - bo moich telefonów nie odbiera: że jest mi przykro i że bardzo mi jej brakuje. w końcu zgodziła się na spotkanie. ale jakies dziwne było. opowiedziałysmy sobie trochę o tym co sie działo. Bardzo starałam się nie byc piszczącą z zachwytu matką i opowiadajacą o kupach - myślałam, że może nie chce gadać o dzieciach dlatego się odcięła. ale po moich opowieściach - moja przyjaciółka uznała, że macierzyństwo nie jest fajne, i że ogólnie chyba byłam szczęśliwsza przed ciążą...:baffled: zupełnie nie tak miało być...
Ona tez mi poopowiadała, ale w zasadzie ogólnikami, nic nie mogłam z niej wyciągnąć. a zaraz jedzie na stypendium na pół roku i boję się, że zupełnie staniemy się sobie obce:-( Moja mama mówi, że to dlatego, że nie może patrzeć na nasze szczęście - tzn nie jest zazdrosna, tylko jej przykro, że nie może ułozyć sobie życia i jej przykro po prostu patrzeć na szczęście innych. pomyślałam, że może faktycznie - często mówi, że do pełni szczęsci brakuje jej tej drugiej połowy - ale trzyma się cay czas ze swoją paczką, w której jest jedyną samotną osobą... to co tylko moje szczęscie jej przeszkadza?? :confused: B:confused:ardzo mi jej brakuje, ale juz nie wiem jak do niej dotrzeć. Co zrobiłam, że tak się dzieje... Nie łatwo przywiązuję się do ludzi a tu urodzenie Zuzi dało mi największe szczęście pod słońcem a jednocześnie pozbawiło mnie przyjaciela...
Na odchodne przypomniałam jej, że jedyne czego bałam się w ciąży to taka banicja towarzyska - i że niestety miałam rację. że musimy częściej sie widywać bo bardzo mi jej brakuje i że zwariuję jak tylko będę z Zu. i wiecie co mi powiedziała? Że najpierw to ona musi dojść do ładu sama ze sobą, a nie dzieje się nic takiego co wymagałoby aż takich słów. faktycznie może brakuje jej drugiej połowy, ale czy ja jestem temu wina...
Mam mega doła
 
reklama
no własnie nie wiem... wydaje mi się, że nie jestem monotematyczna.. tu sie wyżywam:):-D i specjalnie własnie starałam się nie mówić o Zuzi - żeby nie wyszło własnie, że jestem monotematyczna. z dziećmi to nie wiadomo - raczej nie było prob. czynnik a chyba jest prawdopodobny - tyle, że najtrudniejszy do rozwiązania...:-( strasznie mi przykro jest bo to naprawde moja przyaciółka:baffled:

a ostatnio jeszcze przyjaciel się żenił ale... nie zaprosiłmnie na slub. odkąd zaczął spotykać się ze swoją obecną żoną drogi nam się rozeszły... z resztą na mój slub nie przyszedł, bo musiał jakis wykład dla harcerzy zrobić... czujecie? to było ważniejsze niż mój ślub.

teraz to już rozpamietuję...jakos chyba nie umiem ludzi przy sobie utrzymać...:baffled:
powiedziałam mojej przyjaciółce, że właśnie musimy razem trochę spedzic czau, że właśnie potrzebuję jej pomocy żeby wyjść z domu na kawę na miasto gdziekolwiek - żebym się nie zasiedziała.(powiedziałam tak, żeby wiedziała że jej potrzebuję, że jest mi potrzeba - żeby to wiedziała, bo ogólnie to nie mam problemu - matki siedzacej samotnie z dzieckiem tonącej w pieluchach etc.) to właśnie mi powiedziała, że najpierw musi dojść do ładu ze sobą...:shocked2: no masakra:baffled::baffled::baffled::baffled:
 
Do góry