Mam chilkę.
W czwartek poszłam do pediatry, bo jak Wam pisałam mały jadł coraz mniej z dnia na dzień od momentu szczepienia 10-tego w środę wypił tylko320 ml i z coraz większym trudem, krzyczał, kopał, denerwował się na widok butelki. Pediatra go zważyła i przybrał 30 gram w ciągu 8 dni, więc jeden plus, bo nie schudł, ale dojrzała lekkie oznaki odwodnienia i dała skierowanie do szpitala ze względu na to, że weekend przed nami i bała się, że nie zdążymy zrobić wszystkich badań żeby wiedzieć, co się dzieje. Więc w czwartek pojechałam do szpitala na izbę przyjęć ze skierowaniem a że to małe dziecko to przyjęli Nas bez kolejki Wysłali najpierw na USG brzuszki - nic, ppotem, KTG- nic, potem morfologia - nic, potem USG głowy - nic. Zlecieli się wszyscy obecni pediatrzy szpitala i debatowali, bo dziecko ani gorączki, ani marudzenia, bez objawów jakiejkolwiek choroby (to wszystko trwało 4 godziny). W końcu załamali ręce, bo nawet sami próbowali go napoić a On nic i skierowali na oddział na obserwacje.
Dotarłam z mały na Oddział a pielęgniarki, jakie oburzenie, że ze zdrowym dzieckiem do szpitala, że jak ja mogłam przyjechać do szpitala z dzieckiem, które nie chce jeść jak tu są zapalenie płuc, oskrzeli i dzieci naprawdę chore a dziecko, które nie pije nie kwalifikuje się do chorych . Kur............... dziecko, które jest odwodnione się niekwalifikuje Przyleciała lekarka i odrazu seria kroplówek tak już był mały wycieńczony, w nocy ściągnęli dodatkową lekarkę i następna seria kroplówek. Pobrali mu jeszcze mocz na posiew, ale na wynik trzeba było czekać do soboty godziny 14-tej, więc skoro nic nie stwierdzili i dziecko zaczęło pić to lekarka stwierdziła, że wyśle nas na "urlop”, (czyli idziemy do domu, ale nie jesteśmy wypisani ze szpitala i przyjeżdżamy na kroplówki) Tak, więc w piątek wieczorem wróciliśmy do domu a w sobotę o 9.00 Wstawiliśmy się na kroplówkę i zdanie relacji ile i o której godzinie mały pił i jak się zachowywał. No, więc lekarka go zbadała i mówi do mnie, że wsumie może przygotować wypis i czy czuje się "na siłach" być z małym już w domu z wypisem, a ja do Niej no nie wiem jak Pani myśli czy wszystko jest już dobrze i będzie jadł? I co jest tego przyczyną? Ona tak patrzy w karte i mówi aaaaaaaaaaaa my jeszcze nie mamy jednego badania - posiewu, więc proponuje, że wrócę do domu "na urlop" a po 14-tej do Niej zadzwonię jak tam wynik i w niedziele rano na 9-tą na kroplówkę. No to ja, że dobrze i wróciłam do domu. Dzwonie do Niej w sprawie tego badania a Ona do mnie, że małemu w posiewie wyszły bakterie i w poniedziałek muszą go cewnikować na dodatkowe badania żeby określić typowe te bakterie i antybiotyk dożylnie Więc od poniedziałku będziemy znowu leżeć na oddziale - ciekawe ile dni albo proponują dojeżdżanie dwa razy dziennie na antybiotyk, tylko my nie mamy samochodu i już straciłam majątek na taksówki a gdzie przez około 7 dni dojeżdżać 2 razy dziennie
Ale się rozpisałam