reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marzec 2009

Witam wieczorkiem,
Dominik już śpi, więc mam trochę czasu dla siebie:) Przeczytałam większość postów, ale nie wszystko pamiętam:zawstydzona/y:

Sara współczuję, ważne jednak, że mężowi nic się nie stało.

Madzik, Kitki wracajcie jak najszybciej do zdrówka

Jeśli chodzi o mnie i mojego mężem, to jesteśmy ze sobą już 10 lat, Mieszkamy ze sobą od 5 lat ( 1,5 roku na studiach), a małżeństwem jesteśmy od prawie 3 lat. Ogólnie jest fajnie:tak:, chociaż kłótnie też się zdarzają:-:)szok:
 
reklama
Hej dziewczynki:-)
Ja jak zwykle wpadam jak do sklepu po make;-):tak:na moment.
Dzien dziecka spedzilismy super:-) ,pojechalismy cala czworka do Sealife Adventure,ogladalismy rekiny ,plaszczki w takim tunelu ,morze bylo nad nasza glowa.Cora przeszczesliwa,pozniej obiadek w knajpce na plazy,pogoda boska wiec bylo uroczo,cora skakala w "Malpim gaju" z mezem a ja z Xavierkiem odpoczywalismy na slonku.Dzien zakonczyl sie lodami i szukaniem krabow bo byl odplyw;-).Bardziej skorzystala cora niz synus z racji wieku oczywiscie.
Maz teraz robi kurs wiec mam go wieciej w domku,chyba z 2-3 tygodnie posiedzi.
Kazda wolna chwile spedzamy nad morzem,wiec opalenizna jest juz super:-).

Teraz z innej beczki.
Sara wspolczuje przezyc i stresu ale jak to mowia pieniadze rzecz nabyta ale...kazdy to wie ze z nimi wygodniej sie zyje .Wazne ze maz caly i zdrowy.Glowa do gory jutro wzejdzie slonko i zawita usmiech na Twej twarzy.

Dziewczyny ja zauwazylam ze duzo odpuszczam mezowi...tzn ..jak widze ze jest napieta sytuacja to odpuszczam ....a pozniej stawiam na swoim taki juz mam charakter,potrafie byc slodka a nieraz jak Hitler :-Dtak twierdzi moj szanowny malzonek.
Jestemy razem 7 lat ,po slubie 6 lat,mieszkamy ze soba od samego poczatku zwiazku,szybka to byla decyzja:-D.
 
Ojej - nadrobiłam wszystko!:tak:
Sara - też współczuję stresu i przeżyć - mój mąż kiedyś zaliczył zderzenie z tirem - nie będę opisywać dokładnie jak było, ale też cudem kompletnie nic mu się nie stało... Więc rozumiem Cię - nieraz takie wydarzenia jeszcze bardziej uświadamiają, jak bardzo jesteśmy sobie bliscy - no nie?

Współczuję chorującym Dziewczynom - kurujcie i trzymajcie się!

MR - ale masz super z tym morzem!

Ja i mąż znamy się już 10 lat, a w tym roku w sierpniu będziemy obchodzić 5 rocznicę ślubu. Pewnie że zdarzały się konflikty a nawet kryzys jakiś rok po ślubie - ale uważam nas za dobraną parę- dogadujemy się, po prostu dbamy o siebie nawzajem i normalnie jeszcze raz bym za niego wyszła:-D
 
Oj ale się rozpisałyscie na dwie tury czytałam ale niewiele pamiętam ;-)
Sara wypadku męza nie sposób nie zapamiętać kurcze fatalnie to wszystko wygląda z opisu dzięki bogu wyszedł z tego cało i własnie z tego powodu powinnas byc szczęsliwa reszta poukłada się sama
Ja jestem 9 lat po slubie razem od 13 a mieszamy razem od 11 :-)
 
Przepraszam, ale nie dam rady wszystkiego nadrobić a mam 3 dni zaległości...:confused2: napiszę tylko szybko co u nas i znikam...
po pierwsze kupa - była w sobotę. poszło z dziecka tak, że nie wiedziałam jk zbierać...:-pchcialam zdjęcie zrobić ale m mi nie pozwolił. w każdym razie dobrze,że nie zdążyłam jej jeszcze z piżamki rozebrac bo jakby była już w stroju na wesele to byłaby masakra. skończyło się tak, że musiałam z dzieckiem wejść pod prysznic i ją umyć bo sie wszystko wylało z pieluchy. ja nie zdązylam zdjąć spodni więc były mokre i brudne. ona brudna i ja też...:laugh2:nawet na staniku miałam kupę. a jak wyszłam z nią spod prysznica i owinęłam ręcznikiem to się jeszcze zesikała - oczywiście na moje piersi...:happy: najwazniejsze, że w końcu zrobiła. 8 dni to było tego sporo. m był w domu ale mi nie pomógł bo jadł a on raczej brzydliwy jest więc nawet go nie wołałam. następnym razem on kupe przewija...:-D

na weselu nie było źle - tzn raczej na obiedzie. następnego dnia pojechalismy do sosnowca na komunię. mała spała jak zabita ale i tak ją karmiłam na tylnym siedzeniu auta w częstochowie. spowrotem bym jej nie budziła ale sie okazało że na zjeździe z autostrady zabrakło nam benzyny - jechalismy moim autem a mąż pytał mnie milion razy ile się jedzie na rezerwie - ale skąd ja mam to wiedzieć/??????????? okazało się, że krótko się jedzie...:-D:-D:-D:-D mała wieczorem nawet ładnie usnęla. trochę marudziła wieczorem jeszcze tam - ale wydaje mi się, że to juz byłoza duzo wrażeń jak na dwa dni za dużo ludzi zapachów itd. a poza tym miała nosek zapchany bo nie zdążyłam jej rano wyczyścić, więc mogła się złościć.
wczorajbyło normalnie ale dzisiaj albo odreagowywuje albozaczał mi się kryzys aktacyjny. karmię ją średnio co 1,5 - 2 godziny. masakra. więc dziś mam raczej zly dzień. takie częste karmienia wybijajaa mnie z rytmu, bo zanm ją odbiję, przewinę to w zasadzie muszę karmić od nowa...:baffled: nie odpoczywam wogóle a to ma wpływ na moje piersi, nie jem wystarczająco i nie piję - a to znowu ma wpływ... a w dodatku młoda pierwszy raz od miesiąca wstała o 3... a już się przyzwyczaiłam ze śpi od 21.30 do 6 rano.:baffled: karmie często więc jestem zmęczona - a co za tym idzie wszystko mnie wkurza i tylko bym płakała:baffled: znowu jestem złą matką, brzydką z wielkimi cycami i nikt mnie nie kocha, znów nie moge sobie z niczym poradzić i w ogóle jest do dupy....:baffled::baffled::baffled: dlatego nie męczę was dłużej. nadrobię jakoś te zaległości a narazie się odmeldowuję...
 
Justyna rozumiem cie.ja tez mam cos jakby depresje.mialam odpisac na posty kazdemu z osobna ale nie mam sily.do tego jestem sama bo maz w pracy na nocke poszedl ehh.moze jutro bedzie lepszy dzien...
 
Ja też nie miałam jakoś weny odpisywać. Chyba dopadł mnie jakiś zbiorowy kryzys :-) Moje słoneczko spi już od 20 stej. Ja poszłam spać o 22, po czym wstałam teraz, włączyłam kompa i zjadłam 8 krakersów. Mąż mówi, ze to mu wygląda na uzależnienie od forum :-D Także wracam do łóżeczka.
 
Trochę mnie nie było ale staram się chociaż czytać bieżące posty. Od 15 czerwca zaczynam pracę mogę pracować w domku ale muszę też wyjeżdżać i to mnie martwi. Muszę zatrudnić kogoś kto będzie przychodził do małego i zajmie się nim jak mąż będzie w pracy. Ale serce mnie boli jak pomyślę, że 3 miesięczne maleństwo mam zostawić z kimś obcym.:-(
 
reklama
nie byłam na macierzyńskim bo przed ciążą nie pracowałam ale dostałam propozycję pracy, która pozwoli mi zarabiać i dużo siedzieć w domu. Tylko muszę co jakiś czas wyjechać na wizytacje do zakładów, które nadzoruje. Początek będzie najgorszy bo muszę rozplanować 13 miejsc w Polsce, które muszę odwiedzić w krótkim czasie.:no:
 
Do góry