sory ddziewczyny ze ja tak zadko zagladam ;( wiecznie mam nadzieje ze to sie zmieni i jakos zero poprawy ;(
Ten tydzien jestesmy sami, M na tacierzynskim, tesciowej nie ma , fajnie tak bez niej ale nie ukrywam ze nieraz nie wiem w co łapy włożyc.
Wczoraj np. moj smyk obudzil sie ok 24 i wogole nie chcial spac . Dzis ledwo wstalam.
Jutro beda sami w domu we dwóch cały dzień bo ja mam szkolenie i wroce wieczorkiem, troche mam obawy bo mały nie chce mu jeśc.
Za to moge znowu pochwalic mojego M- dzis zrobił tarte i sałatke na obiad, ale szczerze mowiac to kuchni nie poznałam
Po pierwsze Al wylał olej na podłoge , potem jak M rozdrabniał fete - odwrocil sie na chwile a łobuz ma pełną garśc sera i przez palce mu przecieka
, na koniec rzucał utartym żółtym serem po kuchni :-). Do tego M jak smażył pomidory wydzieliła sie woda i zaczeło mocno pryskac-nie przykrył ,a Mały siedział pod nogami to zamiast zabrać szybko malego to wyniosł patelnie do przedpokoju- efekt- 2 ściany w kuchni pochlapane tłuszczem
- dobrze że to przed remontem
))
Do tego wszystkiego wszystkie talerze brudne, nie mial w czym mi podac obiadu
, ogolnie gary też
, a na podlodze polowa moich przypraw w słoiczkach , przykrywki i koncowka czystych sztućców. Ogolnie to żałuje że nie zrobilam zdjęcia
))) Ale przejsć sie nie dało