ola no moze nie co do minuty,ale spania zawsze pilnuje,zeby miec potem czas dla siebie lub dla m. ;-)
I tak jak m. jest wieczorem w domu to kapiemy razem Maxa i ja go potem karmie i odkladam do lozeczka,a m. kapie i kladzie spac Bartoszka.
No,ale jak m. w pracy to musze ogarnac wieczorem dwojke, wiec musze byc bardziej zorganizowana ;-) Dlatego tez po 19 kapie i karmie Maxa i odkladam go do lozeczka mniej wiecej o 19:30 bo wtedy mam czas zeby dac kolacje Bartoszkowi ( no chyba ze mu wczesniej zrobie i je jak ja kapie Maxa) wykapac go, poczytac mu bajki na dobranoc i polozyc spac - A jak Max nie bylby juz odlozony to wtedy nie mam jak zajac sie Bartoszkiem bo Max lubi byc w centrum zainteresowania ;-)
Kurcze zazdroszcze wam pogody u nas chlodno narazie ;/
i cos zanosi sie chyba na deszcz w weekend,a dzis m. ma urodziny i w sobote mial byc grill a w niedziele mamy zaplanowana wycieczke,ale jak bedzie padac to nici z planow pewnie.
Co do ubierania to faktycznie ludzie czasem nie zastanawiaja sie ,ze dzieciaczkowi jest po prostu za goraco.
Bylismy kiedys w centrum, Max byl w bodziaku cieniutkiej koszulce+spodenki, cienka czapeczka ( tylko na zewnatrz na wiatr) a spotkalam maluszka w wozku w grubym komplecie (poejrzewam,ze pod spodem tez mial cos jeszcze) czapce grubszej, przykrytego kocem i do tego tym pokrowcem od gondoli...
Albo kiedys u lekarza (jakis mc temu)Max byl ubrany tez w bodziaka, cienki komplecik i byl boso, do tego mialam kocyk cienki na wszelki wypadek.
Przyszla dziewczyna z dzieckiem i mama (polka ) i malutka miala welurowego pajacyka,welurowy kaftanik,owinieta kocykiem (tak byla w poczekalni na rekach u mamy) a w wozku lezal jeszcze jeden polarowy koc i rozlozony byl pokrowiec od gondoli....
co najlepsze przy wyjsciu chcialam isc do ubikacji, szlam z wozkiem,ale mama tej dziewczyny zaproponowala,zebym sobie spokojnie poszla a ona popatrzy na malego (swoja droga troche z nimi wczesniej rozmawialam i byly to sympatyczne kobiety ;-) ) jak wyszlam to Max opatulony byl tym kocykiem ,ktory wzielam na wszelki wypadek ;-) (chyba chciala dyskretnie poratowac moje biedne 'zmarzniete '' dziecko
I tak jak m. jest wieczorem w domu to kapiemy razem Maxa i ja go potem karmie i odkladam do lozeczka,a m. kapie i kladzie spac Bartoszka.
No,ale jak m. w pracy to musze ogarnac wieczorem dwojke, wiec musze byc bardziej zorganizowana ;-) Dlatego tez po 19 kapie i karmie Maxa i odkladam go do lozeczka mniej wiecej o 19:30 bo wtedy mam czas zeby dac kolacje Bartoszkowi ( no chyba ze mu wczesniej zrobie i je jak ja kapie Maxa) wykapac go, poczytac mu bajki na dobranoc i polozyc spac - A jak Max nie bylby juz odlozony to wtedy nie mam jak zajac sie Bartoszkiem bo Max lubi byc w centrum zainteresowania ;-)
Kurcze zazdroszcze wam pogody u nas chlodno narazie ;/
i cos zanosi sie chyba na deszcz w weekend,a dzis m. ma urodziny i w sobote mial byc grill a w niedziele mamy zaplanowana wycieczke,ale jak bedzie padac to nici z planow pewnie.
Co do ubierania to faktycznie ludzie czasem nie zastanawiaja sie ,ze dzieciaczkowi jest po prostu za goraco.
Bylismy kiedys w centrum, Max byl w bodziaku cieniutkiej koszulce+spodenki, cienka czapeczka ( tylko na zewnatrz na wiatr) a spotkalam maluszka w wozku w grubym komplecie (poejrzewam,ze pod spodem tez mial cos jeszcze) czapce grubszej, przykrytego kocem i do tego tym pokrowcem od gondoli...
Albo kiedys u lekarza (jakis mc temu)Max byl ubrany tez w bodziaka, cienki komplecik i byl boso, do tego mialam kocyk cienki na wszelki wypadek.
Przyszla dziewczyna z dzieckiem i mama (polka ) i malutka miala welurowego pajacyka,welurowy kaftanik,owinieta kocykiem (tak byla w poczekalni na rekach u mamy) a w wozku lezal jeszcze jeden polarowy koc i rozlozony byl pokrowiec od gondoli....
co najlepsze przy wyjsciu chcialam isc do ubikacji, szlam z wozkiem,ale mama tej dziewczyny zaproponowala,zebym sobie spokojnie poszla a ona popatrzy na malego (swoja droga troche z nimi wczesniej rozmawialam i byly to sympatyczne kobiety ;-) ) jak wyszlam to Max opatulony byl tym kocykiem ,ktory wzielam na wszelki wypadek ;-) (chyba chciala dyskretnie poratowac moje biedne 'zmarzniete '' dziecko