Moja Irenka tez miała mocną żółtaczkę która trwała ponad miesiąc. Może tak być, że żółtaczka jest wywoływana mlekiem matki (nie pytajcie o szczegóły bo nie wiem). Badałyśmy poziom bilirubiny, potem przez dwie noce karmiłam małą mlekiem modyfikowanym, i znowu badanie bilirubiny. Spadła, więc wiadomo było że żółtaczka jest spowodowana moim mlekiem i że przejdzie samoistnie. Gdyby poziom nie spadł, wówczas można było podejrzewać jakąś wadę wątroby. Na szczęście z czasem Irenka nabrała właściwego koloru ![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
O pasteryzowaniu nie słyszałam.
Ja kiedyś oglądałam film o cesarce, na szczęście juz po fakcie. Inaczej chyba bym się nie położyła na stole operacyjnym
Teraz juz trochę zapomniałam, ufff ![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
O pasteryzowaniu nie słyszałam.
Ja kiedyś oglądałam film o cesarce, na szczęście juz po fakcie. Inaczej chyba bym się nie położyła na stole operacyjnym