Ja pewnie w najbliższym tygodniu mogę spodziewać się owu i oczywiście mąż chory (blisko umarcia, bo ma 37,0
), ja przeziębiona i z jakimś wewnętrznym wkurwem. Tak sobie leżę, wątpię, rozmyślam i zapodaję kontrowersyjny temat: czy zdarzyło Wam się, że po kolejnych nieudanych cyklach zastanawiałyście się, czy udałoby się gdyby tak zmienić partnera? Nie umiem tego ubrać w słowa, ale zdarza mi się pomyśleć coś w stylu, że pewnie gdybym przespała się z kimś innym, to znając życie zaszłabym po jednym razie. Macie też tak, czy tylko moje myśli idą tak daleko?