reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Marcowe prawilne kreski 🌷☀️

no bo ja nie wierzę że one tam sobie rzeczywiście 2 dni spokojnie siedzą i zawsze jak robię cardio to boje się że powypadaja albo im się główki tam poobijaja że i tak w komórke jajowo nie trafia 😂😂
za bardzo kombinujesz :D jak partner ma prawidłowe wyniki nasienia, to przy każdym wytrysku uwalnia nawet kilkadziesiąt milionów plemnikow. Jakas cześć z pewnością sobie leżakuje, część drga albo biega bez celu, ale spora część powinna płynąć do przodu, przedzierając się przez śluz, w kierunku komórki jajowej. Część z tych pędzących szybciej lub wolniej jest prawidłowej budowy i są w stanie wgryźć się w komórkę jajową. Nie obijają się o siebie główkami, nie wypadają z Ciebie, nie martw się :)
 
reklama
za bardzo kombinujesz :D jak partner ma prawidłowe wyniki nasienia, to przy każdym wytrysku uwalnia nawet kilkadziesiąt milionów plemnikow. Jakas cześć z pewnością sobie leżakuje, część drga albo biega bez celu, ale spora część powinna płynąć do przodu, przedzierając się przez śluz, w kierunku komórki jajowej. Część z tych pędzących szybciej lub wolniej jest prawidłowej budowy i są w stanie wgryźć się w komórkę jajową. Nie obijają się o siebie główkami, nie wypadają z Ciebie, nie martw się :)
już się nie da tego odwyobrazić 😅 ale rzeczywiście zaufam nauce i temu że wszędzie lekarze mówią o tych przynajmniej 2 dniach życia w środku ☺️
 
Ja pewnie w najbliższym tygodniu mogę spodziewać się owu i oczywiście mąż chory (blisko umarcia, bo ma 37,0 🤪), ja przeziębiona i z jakimś wewnętrznym wkurwem. Tak sobie leżę, wątpię, rozmyślam i zapodaję kontrowersyjny temat: czy zdarzyło Wam się, że po kolejnych nieudanych cyklach zastanawiałyście się, czy udałoby się gdyby tak zmienić partnera? Nie umiem tego ubrać w słowa, ale zdarza mi się pomyśleć coś w stylu, że pewnie gdybym przespała się z kimś innym, to znając życie zaszłabym po jednym razie. Macie też tak, czy tylko moje myśli idą tak daleko? 😅
 
Nie mam dzisiaj za bardzo siły dużo pisać, ale doszłam dzisiaj do takiego samego wniosku o sobie. Niby mam trudniejsze doświadczenia za sobą, niby powinnam być zahartowana i długo by jeszcze wymieniać, a sama siebie zaskakuję- nie pozytywnie, nie negatywnie, po prostu sama nie wietrzę w to jak się zachowuję. I u mnie ten sam czas starań, czyli niezbyt długo.
a to nie, to ja właśnie inaczej, ja zdecydowanie pozytywnie jestem zaskoczona. Chyba wyniki męża tak mnie przeczołgały - patrzę na siebie sprzed dwóch miesięcy i pukam się w głowę :) i podejrzewam, że za trzy miesiące będę pukać się w głowę na myśl o sobie dzisiaj :)
 
Ja pewnie w najbliższym tygodniu mogę spodziewać się owu i oczywiście mąż chory (blisko umarcia, bo ma 37,0 🤪), ja przeziębiona i z jakimś wewnętrznym wkurwem. Tak sobie leżę, wątpię, rozmyślam i zapodaję kontrowersyjny temat: czy zdarzyło Wam się, że po kolejnych nieudanych cyklach zastanawiałyście się, czy udałoby się gdyby tak zmienić partnera? Nie umiem tego ubrać w słowa, ale zdarza mi się pomyśleć coś w stylu, że pewnie gdybym przespała się z kimś innym, to znając życie zaszłabym po jednym razie. Macie też tak, czy tylko moje myśli idą tak daleko? 😅
rozumiem co masz na myśli i nie oceniam. Wydaje mi się, że to może być naturalna myśl.

Ale u mnie było tak, że ja nie chciałam dzieci, mąż w sumie jakoś też nieszczególnie. Ale w pewnym momencie pojawił się u mnie instynkt i zaczęłam patrzeć na dzieci jako na "owoc miłości". I że to jest taka mieszanka dwóch osób. I to bym chciała. Chciałabym mieszankę siebie i męża. Moje oczy, jego usta, moje gadane, jego inteligencję. Takie połączenie. Nie połączenie mnie i kogoś innego. Połączenie mnie i tego jednego, konkretnego człowieka. I temu połączeniu chce pokazywać świat, uczyć miłości do ludzi i zwierząt, a przede wszystkim miłości do siebie 💜
 
Ja pewnie w najbliższym tygodniu mogę spodziewać się owu i oczywiście mąż chory (blisko umarcia, bo ma 37,0 🤪), ja przeziębiona i z jakimś wewnętrznym wkurwem. Tak sobie leżę, wątpię, rozmyślam i zapodaję kontrowersyjny temat: czy zdarzyło Wam się, że po kolejnych nieudanych cyklach zastanawiałyście się, czy udałoby się gdyby tak zmienić partnera? Nie umiem tego ubrać w słowa, ale zdarza mi się pomyśleć coś w stylu, że pewnie gdybym przespała się z kimś innym, to znając życie zaszłabym po jednym razie. Macie też tak, czy tylko moje myśli idą tak daleko? 😅
bardzo teoretycznie mogło by się zdarzyć tak że inny facet miałby terminatory zamiast plemników ale na pewno nie myslalabym nigdy o zmianie partnera tylko po to by zwiększyć szanse na ciążę
 
rozumiem co masz na myśli i nie oceniam. Wydaje mi się, że to może być naturalna myśl.

Ale u mnie było tak, że ja nie chciałam dzieci, mąż w sumie jakoś też nieszczególnie. Ale w pewnym momencie pojawił się u mnie instynkt i zaczęłam patrzeć na dzieci jako na "owoc miłości". I że to jest taka mieszanka dwóch osób. I to bym chciała. Chciałabym mieszankę siebie i męża. Moje oczy, jego usta, moje gadane, jego inteligencję. Takie połączenie. Nie połączenie mnie i kogoś innego. Połączenie mnie i tego jednego, konkretnego człowieka. I temu połączeniu chce pokazywać świat, uczyć miłości do ludzi i zwierząt, a przede wszystkim miłości do siebie 💜
Mam to samo. Mój mąż jest wspaniałym człowiekiem, moje życie z nim to moje spełnienie. A wspólne dziecko byłoby dopełnieniem 🙂🥺
 
Ja pewnie w najbliższym tygodniu mogę spodziewać się owu i oczywiście mąż chory (blisko umarcia, bo ma 37,0 🤪), ja przeziębiona i z jakimś wewnętrznym wkurwem. Tak sobie leżę, wątpię, rozmyślam i zapodaję kontrowersyjny temat: czy zdarzyło Wam się, że po kolejnych nieudanych cyklach zastanawiałyście się, czy udałoby się gdyby tak zmienić partnera? Nie umiem tego ubrać w słowa, ale zdarza mi się pomyśleć coś w stylu, że pewnie gdybym przespała się z kimś innym, to znając życie zaszłabym po jednym razie. Macie też tak, czy tylko moje myśli idą tak daleko? 😅
Nie miałam nigdy takich myśli, nie chciałabym dziecka z innym, nawet tego nigdy nie rozważałam😉 nawet hipotetycznie
 
Mam to samo. Mój mąż jest wspaniałym człowiekiem, moje życie z nim to moje spełnienie. A wspólne dziecko byłoby dopełnieniem 🙂🥺
o, to właśnie jest piękne określenie "dopełnienie". Nie potrzebuje dziecka samego w sobie, nigdy nie marzyłam o dzieciach, nie były moim celem, ani nawet jednym z wielu celów. Dlatego ciężko mi się myśli o adopcji - czy to dziecka, czy komórki, czy dawcy nasienia, choć już niczego nie wykluczam, bo widzę jak mi się zmieniło autentycznie w ciągu miesiąca podejście do ivf. Ale idealnie by było, gdybyśmy mieli te naszą mieszankę genów 😍
 
reklama
Co do samych starań. Z perspektywy czasu moim najtrudniejszym okresem starań był pierwszy rok, ponieważ nie mogłam zaakceptować tego, że właśnie nam się to przydarzyło. Innym wokół nie, a nam tak. Po magicznym 12 cs i stwierdzeniu niepłodności, czyli moich obaw jeszcze sprzed okresu starań, uspokoiłam się, zwolniłam, co ma być to będzie, my robimy tyle ile możemy, słuchamy lekarzy, na spokojnie. I skupiamy się na życiu. Czuję wewnętrzny spokój, że w końcu będzie nam dane :)
 
Do góry