Daj spokój... Dla mnie to jest w ogóle niepojęte jak to wszystko działa, że są pary, które ledwo o dziecku pomyślą (albo i nie) i już są w ciąży. No jak?
Tego mówienia wszystkim wkoło po wysikaniu dwóch kresek też akurat osobiście nie rozumiem, bo w przypadku niepowodzenia nie wyobrażam sobie tłumaczenia wszystkim, że no niestety jednak nic z tego. Może to wynika z mojego charakteru, nie wiem. My nawet nasze starania, zarówno kiedyś, jak i teraz trzymamy w tajemnicy. Moja rodzina do tej pory myśli, że pierwsze dziecko mamy "z przypadku", a o ciąży powiedzieliśmy im dopiero po pierwszych prenatalnych.
Chociaż może i taka ludzka beztroska wychodzi na dobre... Ja z tyłu głowy mam czarne scenariusze, które mogą się wydarzyć, więc może stąd ta ostrożność.
W sałatkę? Za miękka! W koreczki chyba lepiej.