tak sobie mysle ze moja Mama czy generanie inne mamy z czasow okolo PRL to napewno ani sie nie suplementowaly ani nie jadly jakos super roznorodnie a jednak z zachodzeniem w ciaze/donoszeniem jakos mniej problemow chyba bylo
no ale ja lykam jak glupia, reklamy chyba dzialaja
Pytanie na ile się o tym mówi - bo mam wrażenie, że nadal po prostu temat jest zamiatany pod dywan.
Ja dopiero całkiem niedawno dowiedziałam się, że moja mama poroniła pod koniec '89
O moich babciach oficjalnie nic nie wiem ale biorąc pod uwagę to, że jedna miała konflikt krwi i po między pierwszą a drugą ciążą było 7 lat to obstawiam, że mogło być różnie. Druga dzieci miała mocno po 30stce, różnica to "tylko" 4 lata, ale nadal to chyba sporo jak na lata '60. Do tego drugie to skrajny, ledwo 1kg wcześniak (tzn. teraz to już całkiem spora babka
)
Prababcie to już w ogóle temat totalnie zamknięto odległy - jedna miała zaledwie 1 dziecko, moja mama coś mówiła, że tam były jakieś problemy, ale co i jak to nie wiem bo o tym się nie mówi, poza tym kto by w czasie powstania warszawskiego miał czas na seks i ciąże
Inna co prawda miała 4 dzieci, które udało mi się poznać, no ale podobno tych dzieci było dużo, dużo więcej ale umierały na tyle szybko, że ich siostra a moja babcia nawet nie była wstanie określić ich liczby
Kolejna też ma część dzieci na cmentarzu. Czwartej nie poznałam - więc i o liczbie dzieci nic nie wiem tzn. żyjących było 3, ale jako że mąż szybko trafił do obozu koncentracyjnego i tam zmarł to pewnie też nie bardzo potem były chęci by kolejne z kimś mieć
Ale wracając do roku 2023 - dopiero jak doświadczyłam ciąży pozamacicznej, zaczęłam się dowiadywać jaki to problem i jak wiele osób w moim otoczeniu doświadczyło straty