reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marcowe mamy 2023

My dziś 10+1 ,11 tydzień i aby w środę wyszło ok to chyba uwierze ,że będzie już dobrze ,bardzo boje się tych wczesnych tygodni jak każda z nas ...później wiadomo do końca to trwa jak któraś pisała ....ale jednak jakiś strach mniejszy jak czujemy ruchy...
U mnie 9+6 wg OM wg usg jak u Ciebie, wizyta w czwartek
Mój ex mąż ożenił się ze mną tylko dlatego, że jego wieloletnia i jedyna miłość wyszła za mąż nota bene po raz drugi. Tak to był i trwał przy niej i rzucał kolejne dziewczyny jak tylko tamta kiwnęła palcem. Powiedział mi, że się już odkochał, przeszedł żałobę i kocha mnie. Nawet byłam na tyle wyrozumiała, że nic nie mówiłam jak się z nią spotykał raz w roku (ona mieszka w DE). Niestety to nasze małżeństwo nie miało prawa wyjść, bo on kochał tylko tamtą. Prawie 8 l. nie uprawialiśmy sexu. Nie umiałam odejść, bałam się, kredyt..., ale jak poznałam obecnego męża to momentalnie złożyłam papiery rozwodowe. Ex mąż to olał, nie walczył, kompletnie nic. Po rozwodzie jak dotarło do niego, że mam kogoś ruszyło mu ego i trochę napsuł mi krwi, ale za moment odezwała się tamta, okazało się, że jest po kolejnym rozwodzie i ex mąż ekspresowo zapomniał i do niej wyjechał. Żal mam straszny, że mnie oszukał, że co bym nie robiła to to małżeństwo nie miało prawa wyjść.

Teraz moja córka jest na wakacjach u taty i tej pani, a ja się wznioslam na wyżyny uprzejmości i podziękowałam pani, że się zajmuje moją córką.

Wiem, że gdyby inaczej potoczyło się moje pierwsze małżeństwo to nie byłabym tu gdzie jestem, ale żal gdzieś przydusza...
dobrze ze masz to już za sobą i podziwiam za to, że potrafisz tej pani podziękować mimo ze napsuła Ci nerwów.
Ja z moim partnerem jesteśmy po rozwodzie, zeszliśmy się jak byliśmy sami, nikogo nie zdradziliśmy, ma dwójkę dzieci z była żoną ale ona nigdy się nie odezwała do mnie, nie zaproponowała żebym przyjechała na urodziny czy bierzmowanie mimo że jej niczego nie zrobiłam i nie jestem winna rozpadu ich małżeństwa.
Ale wszystko zależy od człowieka i uważam ze dajesz wspaniały przykład swojej córce ❤️ Mimo ze wiem ze kosztuje Cię to okropnie dużo, nie wiem czy dałabym radę będąc w takiej sytuacji jak Ty 😘
 
reklama
na to wszystko potrzeba czasu. Ja po rozstaniu potrzebowałam ponad 3ch lat zeby przerobić temat (tez wyszlam z toksycznej relacji) I w ogóle być w stanie wejść w nowa relacje. Pozniej ponad roku zeby w nowym związku się otworzyć, uwierzyc ze ktos moze mnie akceptowac a nie wytykac mi nakzdyn kroju co robie nie tak i pozwolić rozebrać mur jaki wokół siebie zbudowałam. Ba! Z partnerem do tej pory czasami mamy gorsze momenty i musimy się spierać z wlasnymi demonkami przeszłości (on też wyszedł z toksycznego małżeństwa, wbrew pozorom obrzydliwymi narcyzami potrafią być również kobiety) i przekonywać na nowo, że to do czego nas przyzwyczaiły poprzednie związki jest już za nami, a nasza relacja nie ma z tym nic wspólnego. Takze jak widzisz to nie jest takie hop siup 😊 daj sobie czas i uwierz że dasz radę! Mam nadzieję że za jakiś czas spojrzysz na tą sytuację i będziesz się śmiać, że kosztowało Cie to tak wiele emocji zupełnie niepotrzebnie, że będziesz wtedy ponad tym i będziesz z dumnie wypięta piersią celebrowala swoje nowe życie ❤️
Wydawało mi się ze już to przerobiłam ale jednak nie, lepiej jak nie mamy kontaktu bo w ogóle o nim nie myśle ani o tym dziecku i tej babie okropnej.
My również oboje jesteśmy po toksycznych związkach, oboje po rozwodach, z tym ze mój partner ma dwójkę nastoletnich dzieci z poprzedniego związku z którymi Suoer się dogaduje ale przez to musi mieć kontakt z była partnerka, oczywiście tyle ile musi, ale tez zmagamy się z demonami bo mimo ze rozumiem ta sytuacje to zawsze się denerwuje jak ona sie odzywa.
Nie jest to łatwe ale staramy się 😘
I to jest najważniejsze ze i nam i Wam się udaje ❤️
 
Dobra to ja poruszę temat karty ciazy raz jeszcze bo nadal nie wiem co robic 🙄 Narazie dopóki mój portfel mi na to pozwala ciaze prowadzę prywatnie, w Klinice w której się leczyłam te kilka ostatnich lat. Mam Tu założona kartę i na bieżąco robię wszystkie badania. Asekuracyjnie umówiłam się na wizytę w Medicover na prowadzenie ciazy (we wtorek idę na pierwsza wizyte do babeczki ktora teoretycznie bedzie mnie w tym Medicover dalej prowadzic), wczesniej zrobilam zlecone przez innego, przypadkowego lekarza badania, mam tez to USG do 10go tyg, tak zeby mieli to w swoich aktach w systemie. I teraz pytanie, czy mam mówić że już kartę ciąży mam i że ciaze prowadzę tez gdzie indziej? Czy przemilczeć temat i założyć oddzielna kartę w Medicover? Z tą lekarka do której idę miałam wcześniej teleporade i mówiłam zw jestem po in vitro I jakie leki przyjmuje, także i tak będę musiała wspomnieć że nadal jestem pod opieką lekarza z kliniki bo musze powiedzieć jakie leki biorę teraz i w jakich dawkach. I tak się zastanawiam co z tą cholerna karta zrobić 🤪🤷🏼‍♀️ jak wy robicie/robiłyście? Miałyście po dwie karty? Czy tylko jedną? Szczerze to troszke bym chciała mieć 2, bo jakoś tak nie ufam do końca Medicoverowi 😅 ale nie wiem czy tak można? Czy się ktoś o to nie orzyczepi? I czy nie dostanę ochrzany że mam dwie?
Ja mam tylko prywatnie w klinice zastanawiam się czy nie pójść tez właśnie żeby chociaż badania mieć za darmo ale ciąży nie chce prowadzić gdzie indziej, mam zaufanie do kliniki i nie chce nic zmieniać mimo kosztów. Ale jestem w trochę innej sytuacji bo ja miałam mieć in vitro a udało się naturalnie i nie wydałam tych pieniędzy wiec Cię doskonale rozumiem 😘 myśle ze powinnaś szczerze powiedzieć temu lekarzowi w medicover ze stamtąd tez nie zrezygnujesz a należy Ci się to bo płacisz przecież za ta opiekę tam :)
 
ja właśnie zaczęłam zastanawiać co jest wpistlywanie w tym raporcie ciążowym który teraz jest przecież dla wszystkich dostępnych 🙄 i nie chciałam wyjść na debilke 😜 ale skoro tez idziecie tropem 2ch kart to zaryzykuje 😁
Rejestr ciąż jest obowiązkowy od października, teraz lekarz może wpisać ale nie musi wiec możliwe ze Cię nie wpisał, podejrzewam ze musi poinformować ze to robi :)
 
Jejku a ja nie wiem co ma że sobą zrobić. Do tej pory nie miałam problemów z jedzeniem. Jadłam mniej więcej to samo przed ciążą. A od jakiś 2ch dni niby czuje ze jestem głodna, ale kompletnie na nic nie mam ochoty 😔 nic mi nie smakuje. Ani słodkie, ani slone. Dziś zjadłam zdrowe śniadanko ba które do tej pory zawsze miałam ochotę (własnej roboty twarożek że szczypiorkiem, jajko, salata, warzywka i ulubiony chleb) a dziś, no wepchnelam to w siebie ale kompletnie bez przyjemnosci. Bardziej dla malucha niż siebie. Ostatnio chodziły za mną śliwki pod kruszonka. Wczoraj jak tak przez cały dzień prawie nic nie zjadłam to stwierdziłam ze sobie na wieczór upiekę to może jakoś ruszy moje kubki smakowe. Nałożyłam sobie mała porcje i... zjadłam może ze 3 małe widelczyki... I nie miałam już ochoty na więcej. Myslalam ze moze gorszy dzien, ale dziś już prawie 15, też nałożyłam ta porcje i... Też nie zjadłam. Nawet herbata z cytryna mi nie smakuje. Kawy zbożowej (na którą się przestawiłam ze smakiem ze 3 tyg temu) od wczoraj nie tykam. Ba! Nawet sobie ulubiona pizze zamówiłam przedwczoraj i tez, niby zjadłam, ale bardziej zeby nie wyrzucic, niż dlatego że mi smakowała. Nie to ze mnie odrzuca, czy zbiera na mdłości, ale po prostu nie smakuje i nie mam ochoty... 😔 miałam zupę warzywna ugotować (kilka dni temu miałam ochotę) i najpierw nie miałam czasu, a pozniej nagle przeszła mi ochota 🤦🏼‍♀️ i musiałam wyrzucic mięso bo już zdążyło się przeterminować, a warzywa zwiędły, zrobiły się brzydkie i też już się do niczego nie nadają... czy wy też tak macie/miałyście? Nie wiem co mam zrobić żeby mi wróciła ochota na jedzenie. Czegokolwiek. Bo ani słodkie, ani slone, ani kwasne mi nie podchodzi 😔 mam nadzieje ze to minie 😔 zawsze bardzo lubiłam jeść a teraz mi wszystko zbrzydło 😭
 
U mnie 9+6 wg OM wg usg jak u Ciebie, wizyta w czwartek

dobrze ze masz to już za sobą i podziwiam za to, że potrafisz tej pani podziękować mimo ze napsuła Ci nerwów.
Ja z moim partnerem jesteśmy po rozwodzie, zeszliśmy się jak byliśmy sami, nikogo nie zdradziliśmy, ma dwójkę dzieci z była żoną ale ona nigdy się nie odezwała do mnie, nie zaproponowała żebym przyjechała na urodziny czy bierzmowanie mimo że jej niczego nie zrobiłam i nie jestem winna rozpadu ich małżeństwa.
Ale wszystko zależy od człowieka i uważam ze dajesz wspaniały przykład swojej córce ❤️ Mimo ze wiem ze kosztuje Cię to okropnie dużo, nie wiem czy dałabym radę będąc w takiej sytuacji jak Ty 😘
Ja z OM 10+1 ale z USG 10+4 :-)
 
Jejku a ja nie wiem co ma że sobą zrobić. Do tej pory nie miałam problemów z jedzeniem. Jadłam mniej więcej to samo przed ciążą. A od jakiś 2ch dni niby czuje ze jestem głodna, ale kompletnie na nic nie mam ochoty 😔 nic mi nie smakuje. Ani słodkie, ani slone. Dziś zjadłam zdrowe śniadanko ba które do tej pory zawsze miałam ochotę (własnej roboty twarożek że szczypiorkiem, jajko, salata, warzywka i ulubiony chleb) a dziś, no wepchnelam to w siebie ale kompletnie bez przyjemnosci. Bardziej dla malucha niż siebie. Ostatnio chodziły za mną śliwki pod kruszonka. Wczoraj jak tak przez cały dzień prawie nic nie zjadłam to stwierdziłam ze sobie na wieczór upiekę to może jakoś ruszy moje kubki smakowe. Nałożyłam sobie mała porcje i... zjadłam może ze 3 małe widelczyki... I nie miałam już ochoty na więcej. Myslalam ze moze gorszy dzien, ale dziś już prawie 15, też nałożyłam ta porcje i... Też nie zjadłam. Nawet herbata z cytryna mi nie smakuje. Kawy zbożowej (na którą się przestawiłam ze smakiem ze 3 tyg temu) od wczoraj nie tykam. Ba! Nawet sobie ulubiona pizze zamówiłam przedwczoraj i tez, niby zjadłam, ale bardziej zeby nie wyrzucic, niż dlatego że mi smakowała. Nie to ze mnie odrzuca, czy zbiera na mdłości, ale po prostu nie smakuje i nie mam ochoty... 😔 miałam zupę warzywna ugotować (kilka dni temu miałam ochotę) i najpierw nie miałam czasu, a pozniej nagle przeszła mi ochota 🤦🏼‍♀️ i musiałam wyrzucic mięso bo już zdążyło się przeterminować, a warzywa zwiędły, zrobiły się brzydkie i też już się do niczego nie nadają... czy wy też tak macie/miałyście? Nie wiem co mam zrobić żeby mi wróciła ochota na jedzenie. Czegokolwiek. Bo ani słodkie, ani slone, ani kwasne mi nie podchodzi 😔 mam nadzieje ze to minie 😔 zawsze bardzo lubiłam jeść a teraz mi wszystko zbrzydło 😭
Ja to już w ogóle się zmuszam do jedzenia,ale zaczynam szukać przepisów na coś sensownego i coraz lepiej mi idzie. Ale dziś zjadłam naleśniki z dżemem i ok smakowały mi a na koniec aż mnie zemdliło,więc to jednak chyba nie to 🙂
 
My już teściom powiedzieliśmy. Dziś powiemy moim rodzicom. Uważam, że zasługują, żeby wiedzieć szybciej niż reszta. Mam z nimi dobre relacje, i wiem, że nie pójdzie to dalej. W czarnym scenariuszu gdyby (odpukać) coś się z maleństwem stało to i tak byśmy im powiedzieli. Nie chciałabym dusić tej tragedii w sobie. Ale wierzę mocno, że musi być dobrze. Teraz jest strach o poronienie, później o zdrowie dziecka, potem o przedwczesny poród, potem o poród. Dopiero jak nasze dzieci będą zbadane, zdrowe w naszych ramionach to chyba stres odpuści.
Nie odpuści 😄. Zawsze będziesz się martwić 😊 tak to już jest.
Ma

mam to samo, całą noc nie spałam… martwię się teraz czy wszystko Ok, przytłoczyły mnie te wczorajsze informacje i jeszcze mój były mąż wczoraj po kilku miesiacach bez słowa nagrał mi się na sekretarkę (to był płacz jego dziecka) i napisał mi smsa ze niechcący i przeprasza…
Nie wytrzymałam i mu pojechałam czy mu jeszcze mało i chce mnie wykończyć i dalej niszczyć, po tych kilkunastu wspólnych latach to troche szacunku i empatii dla tego co było ale widocznie gdzieś po drodze w swoim nowych życiu to zgubił. Zdradził mnie zrobił dziecko koleżance z pracy, wiec się rozwiodłam bo jak coś takiego wybaczyć (pisałam już o tym) wie jak pragnęliśmy dziecka, wie ze go nie mam i nagrywa mi swoje dziecko na sekretarkę? Dziwny przypadek…
Normalnie całą noc nie zmruzylam oka nie wiem jak zniosę kilkanaście godzin podróży dzisiaj, powrót do pracy w poniedziałek w stresie i czekanie na wizytę do czwartku, chyba ja będę próbować przełożyć :(
Jeny coś strasznego 😓. Brak mi słów.
Karooolka i Karooola28 - mylicie mi się 🙀😵‍💫

Słuchajcie, dotarły do nas niemile informacje, bardzo mi przykro i jestem z dziewczynami ♥️
Ale nie przekladajcie tego na swoje sytuacje, to może się zdarzyć każdemu i chyba każda z nas jest tego świadoma, ale nie ma co się stresować na zapas, bo to nie służy!
Zgadzam się. Przyspieszania wizyt nic nie zmieni. Jak ma coś się stać to i tak się stanie prędzej czy później. Nawet jakbyśmy codziennie robiły USG to natury nie zatrzymamy.
Ja kupiłam po 30tc z synem bo on baaaardzo mało się ruszał i czasem potrafił napędzić mi strachu jak np nie drgnął przez pół dnia :/
Ooo tak. Miałam taką sytuację, że młody się nie ruszał. Szybko na USg prywatnie. Poszło 200 zł. Okazało się, że śpi a po wizycie kopal jak szalony 🤣.
Jejku a ja nie wiem co ma że sobą zrobić. Do tej pory nie miałam problemów z jedzeniem. Jadłam mniej więcej to samo przed ciążą. A od jakiś 2ch dni niby czuje ze jestem głodna, ale kompletnie na nic nie mam ochoty 😔 nic mi nie smakuje. Ani słodkie, ani slone. Dziś zjadłam zdrowe śniadanko ba które do tej pory zawsze miałam ochotę (własnej roboty twarożek że szczypiorkiem, jajko, salata, warzywka i ulubiony chleb) a dziś, no wepchnelam to w siebie ale kompletnie bez przyjemnosci. Bardziej dla malucha niż siebie. Ostatnio chodziły za mną śliwki pod kruszonka. Wczoraj jak tak przez cały dzień prawie nic nie zjadłam to stwierdziłam ze sobie na wieczór upiekę to może jakoś ruszy moje kubki smakowe. Nałożyłam sobie mała porcje i... zjadłam może ze 3 małe widelczyki... I nie miałam już ochoty na więcej. Myslalam ze moze gorszy dzien, ale dziś już prawie 15, też nałożyłam ta porcje i... Też nie zjadłam. Nawet herbata z cytryna mi nie smakuje. Kawy zbożowej (na którą się przestawiłam ze smakiem ze 3 tyg temu) od wczoraj nie tykam. Ba! Nawet sobie ulubiona pizze zamówiłam przedwczoraj i tez, niby zjadłam, ale bardziej zeby nie wyrzucic, niż dlatego że mi smakowała. Nie to ze mnie odrzuca, czy zbiera na mdłości, ale po prostu nie smakuje i nie mam ochoty... 😔 miałam zupę warzywna ugotować (kilka dni temu miałam ochotę) i najpierw nie miałam czasu, a pozniej nagle przeszła mi ochota 🤦🏼‍♀️ i musiałam wyrzucic mięso bo już zdążyło się przeterminować, a warzywa zwiędły, zrobiły się brzydkie i też już się do niczego nie nadają... czy wy też tak macie/miałyście? Nie wiem co mam zrobić żeby mi wróciła ochota na jedzenie. Czegokolwiek. Bo ani słodkie, ani slone, ani kwasne mi nie podchodzi 😔 mam nadzieje ze to minie 😔 zawsze bardzo lubiłam jeść a teraz mi wszystko zbrzydło 😭
Ja dziś robiłam tartę z brokułami i kurczakiem. Kurczaka wydlubalam, bo mi nie smakuje. Bułka z serem też nie. Wszystko na nie. Ciągle mnie mdli 🙈.
 
reklama
Do góry