Przykro mi bardzo. Sama jestem przed wizytą u gina i boje się powtorki.
Ale pocieszają, że dwa razy się nie zdarza... Tego się trzymajmy!!!
Samoistne. Czekałam do ostatniego momentu.
U mnie w 5 tyg. nic nie było widać na USG, a test pozytywny. Babka mówiła, że to biochem. ale zrobiłam betę i byla ok. W 6 był sam pęcherzyk więc znowu beta...która już nie rosła prawidłowo. W 7 dalej nic poza pęcherzykiem i znowu beta, która już się zatrzymała. Pod koniec 8 poroniłam (wzięłam celowo ciepła kąpiel i zaczęły się skurcze ...ale troszkę intensywniejsze niż przy okresie, wzięłam nospe x2 i zasnęłam , a następnego dnia jak wysiadłam z windy i otwierałam drzwi to poza krwią poczułam jak TO wypadło
), krwawilam ok tygodnia tak intensywnie. Okres wrócił po ok 2/3 mcach. Więc pierwszy cykl odpuściłam bo był taki dziwny...dwa dni plamienie, przerwa dwa dni i znowu 3 dni plamienie.. więc w maju dopiero na nowo zaczęliśmy się starać, korzystałam też z testów owu.
Ja się bałam wizyty w szpitalu dlatego czekałam ale jakby do 9 się nic nie pojawiło to miałam się zgłosić do ginekologa, mówiła, że jeszcze na początku próbują wywołać farmakologiczne. Liczyłam też, że może skoro pęcherzyk był później to i wszystko się pojawi później. Ja generalnie nie wiedziałam, że takie coś się zdarza i byłam w dużym szoku jak wyszłam z wizyty...
W którym tyg jestes, że już masz taką informację?