Chcę zacząć jeszcze jeden wątek, bo nie mam czasu przejść przez wszystkie zaległe posty - jeśli już o tym rozmawiałyście to dajcie znać, a cofnę się do nich.
Czy planujecie pracować jak najdłużej, czy chcecie iść na L4? Jeśli zwolnienie to od którego tygodnia jest według Was ok?
Pytam, bo mam mega stresująca pracę, siedzącą przy kompie, właściwie bez przerwy (serio nie mam stricte przerwy, która trwałaby chociaż te 15 minut, tylko kibelek i znowu praca). Pracuje z domu, ale i tak jestem wykończona. Jeszcze teraz jest sezon urlopowy i mam obowiązki za 3 osoby (2 zastępuje, a mam jeszcze swoje, szef sobie o mnie przypomniał i dorzuca mi akurat teraz coraz więcej).
Chciałabym już od sierpnia być na L4 przede wszystkim ze względu na stres i to siedzenie (od tamtego roku przytyłam 8 kg, w marcu brałam zastrzyki na rozrzedzenie krwi).
Robię jeszcze nadgodziny, od roku i za soboty nie dostałam nawet 1 dnia wolnego a stawka jak za zwykła pracę.
Czy powinnam patrzeć na pracodawcę czy na siebie i dziecko? Czy będę postawiona w bardzo złym świetle jeśli poszłabym na L4 w 10 tygodniu?
Dodam że w mojej pracy, dwie dziewczyny, które zostały zatrudnione po mnie już po 3 miesiącach pracy zaszły w ciążę (i wcale się im nie dziwię!), jedna pracowala do 8 miesiąca - ja teraz przejęłam jej obowiązki - akurat nie miała kontaktu z klientem, więc praca nie była stresująca, a druga w 9 tygodniu dostała zwolnienie bo ma zagrożona ciaze
(ona była zatrudniona od niedawna). Ja tam pracuje prawie 1.5 roku
Czekaliśmy z mężem na starania właśnie ze względu na pracę, a teraz bardzo się cieszę że jestem w ciąży (oby wszystko było ok z dzidzią!) bo jestem wykończona ta pracą.
Dajcie mi znać, jakie macie zdanie i doświadczenie z L4 na wczesnej ciąży.