reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marcowe mamy 2022

Ale macie tempo pisania :) Gratuluję wszystkich udanych wizyt/serduszek/pęcherzyków/zarodków.
Kurcze, Wy wszystkie macie wizyty tak często (co tydzień, dwa)? Ja mam za miesiąc, chyba że coś będzie się działo. W sumie to dla mnie sensowne, skoro ciąża przebiega fizjologicznie, ale chyba jestem jedyną prócz dziewczyn za granicą.
Jeżeli nie dzieje się nic niepokojącego i nie masz żadnych problemów zdrowotnych to wizyty raz na miesiąc w zupełności wystarczą. Mój lekarz proponuje swoim pacjentkom na początku ciąży wizyty częściej tylko i wyłącznie ze względu na spokój psychiczny przyszłych matek. Z reguły jak na usg widać już akcję serca namawia żeby te wizyty odbywały się raz na miesiąc bo nie ma potrzeby częściej.

Ja niedawno wróciłam z wizyty -na usg było widać niewielki pęcherzyk😍 Jestem w szoku bo beta wczoraj wynosiła dopiero 640. Dostałam skierowanie na badania i kolejna wizyta za tydzień - później niestety przez kolejny miesiąc nie będzie albo mnie albo mojego lekarza.
 
reklama
Kurcze, Wy wszystkie macie wizyty tak często (co tydzień, dwa)? Ja mam za miesiąc, chyba że coś będzie się działo. W sumie to dla mnie sensowne, skoro ciąża przebiega fizjologicznie, ale chyba jestem jedyną prócz dziewczyn za granicą.
Ja mam co 3 tygodnie . Teraz dopiero mam 30.07 i strasznie mi się czas dłuży
 
Ale macie tempo pisania :) Gratuluję wszystkich udanych wizyt/serduszek/pęcherzyków/zarodków.

Jeżeli nie dzieje się nic niepokojącego i nie masz żadnych problemów zdrowotnych to wizyty raz na miesiąc w zupełności wystarczą. Mój lekarz proponuje swoim pacjentkom na początku ciąży wizyty częściej tylko i wyłącznie ze względu na spokój psychiczny przyszłych matek. Z reguły jak na usg widać już akcję serca namawia żeby te wizyty odbywały się raz na miesiąc bo nie ma potrzeby częściej.

Ja niedawno wróciłam z wizyty -na usg było widać niewielki pęcherzyk😍 Jestem w szoku bo beta wczoraj wynosiła dopiero 640. Dostałam skierowanie na badania i kolejna wizyta za tydzień - później niestety przez kolejny miesiąc nie będzie albo mnie albo mojego lekarza.
Super 😍 ja dopiero w poniedziałek będę dzwonić i umawiać się na wizytę 😊
 
Dziewczyny tak was czytam i jestem trochę zaniepokojona tym że prawie każda z was ma włączony progesteron . A ja jestem po 3 stratach i niemam . 2 dni przed okresem Beta była 63 A progesteron 12 . I gin nic nie przepisała bo mówiła że to jest skokowe. W zeszlym tygodniu 6+1 było już serduszko . I teraz niewiem co robić czy powinnam iść do innego żeby przepisał progesteron?
Ja tam zawsze plamię. A już na pewno w okolicy 8-10 tc. Teraz jestem 6+2 in kieruje moją ciążą ordynator szpitala, wcinam Luteinę pod język, mam nadzieję że tym razem nie będę plamić.
Dziewczyny mam dylemat. Lekarka przepisała mi czopki, a na ulotce pisze ze w ciąży nie brać w aptece jak się pytały do kogo to mówię że do mnie bo z rana to jestem nieżywa bo wymioty i mdłości męczą. No i teraz nie wiem co robić. Brać te czopki czy sobie odpuścić [emoji848]
A jakie?
Dziewczyny to miała być grupa wsparcia a nie nakręcania się wzajemnego, że bierzecie za mało leków! Myślicie, że kobiety które zachodzą w ciążę bo wpadły i np dowiadują się dopiero w 3 msc brały przez przypadek progesteron? Bo bez niego nie da się donosić ciąży? 😄 Po co faszerować się lekami jak nie ma objawów?
Nasze matki, babcie brały duphaston? Wątpię
Zawsze tak jest, że jak ktoś nie chce ciąży, to ona będzie, bo się nie martwi i ma wywalone na nią.
Jakieś dziwne zależności są na tym świecie, że bogaci są bezpłodni,a dzieci rodzą się w biedzie...
Ja też jestem migrenowcem i właśnie walczyłam z bólem głowy 4 dni. Masz jakiś sposób, żeby przeszło/złagodziło się bez tabletek? 🤕🤕🤕
Ja miałam migreny z okresu, teraz jestem w ciąży i sobie mam nadzieję odpocznę od tego 😀
Kurcze, Wy wszystkie macie wizyty tak często (co tydzień, dwa)? Ja mam za miesiąc, chyba że coś będzie się działo. W sumie to dla mnie sensowne, skoro ciąża przebiega fizjologicznie, ale chyba jestem jedyną prócz dziewczyn za granicą.
Ja miałam wizytę 4+1 i tyle. Nie było nic widać na usg, teraz mam 6+2 i nie idę na wizytę, bo nie mam gdzie. Będę próbować zdążyć przed 10tc jak wrócę, bo jestem na urlopie. Nie wiem nawet, czy coś tam jest. Dziwne uczucie. Pisałam już, że jestem jak w średniowieczu.
 
Ale macie tempo pisania :) Gratuluję wszystkich udanych wizyt/serduszek/pęcherzyków/zarodków.

Jeżeli nie dzieje się nic niepokojącego i nie masz żadnych problemów zdrowotnych to wizyty raz na miesiąc w zupełności wystarczą. Mój lekarz proponuje swoim pacjentkom na początku ciąży wizyty częściej tylko i wyłącznie ze względu na spokój psychiczny przyszłych matek. Z reguły jak na usg widać już akcję serca namawia żeby te wizyty odbywały się raz na miesiąc bo nie ma potrzeby częściej.

Ja niedawno wróciłam z wizyty -na usg było widać niewielki pęcherzyk😍 Jestem w szoku bo beta wczoraj wynosiła dopiero 640. Dostałam skierowanie na badania i kolejna wizyta za tydzień - później niestety przez kolejny miesiąc nie będzie albo mnie albo mojego lekarza.
Ja wiem, że wystarczą :) Po prostu zastanawia mnie to, że tyle dziewczyn ma tak często wizyty. Gratuluję pęcherzyka ;) Który to tc? Za tydzień chyba i tak jeszcze nie za wiele będzie widać? Twój lekarz nie kieruje do kogoś innego w czasie urlopu? Mojej też za miesiąc nie ma, więc idę do jej koleżanki.
 
Chciałabym zacząć temat trochę z innej beczki. Czy wasze siostrzenice/bratanice albo siostrzeńcy/bratankowie mówią do Was per ciociu czy po imieniu?
Ja mam 28 lat a mój mąż 31. Nasze rodzeństwo ma już dzieci w wieku 7-2 lata i zwracają się do nas po imieniu.
Gdyby różnica wieku nie była duża to nie zwróciłam na to uwagi, nie poprawiałam dzieci też często bo były za małe, żeby wymagać od nich zwrotów grzecznościowych. I choć wszystkie dzieci były uczone, że to jest ciocia a to wujek to żadne się tak do nas nie zwraca. (Od razu zaznaczę, że mamy z tymi dzieciakami dobry kontakt.)
I teraz, kiedy będziemy mieli swoje dziecko, niewiele młodsze od dzieci naszego rodzeństwa to nie wyobrażam sobie, żeby podczas zabawy moje dziecko mówiło do mnie mamo a drugie w tym samym wieku lub troszkę starsze - po imieniu.

Może jestem staroświecka, ale każdy ma swoje preferencje. Jedni nie mogą dopuścić do siebie zwracania się per ciociu wujku, a drudzy (w tym ja) chcą żeby jednak jakaś ta granica była. Ja mam ciocie o 17 lat starsza i mimo, że jeszcze niedawno miała 30 parę lat a ja już byłam po 20 to zawsze mówiłam do niej ciocia i każdemu ten układ pasował.

I teraz nie wiem, czy powiedzieć to rodzeństwu wprost? Wyjdę na jakiegoś bufona. Mogę poprawiać dzieci, ale rodzice to usłyszą i sytuacja taka sama... Jakie macie zdanie na ten temat Wy i jakie doświadczenia? Wolicie jak dziecko o 20-25 lat młodsze mówi do Was po imieniu czy też wolalybyscie zachować tu pewien dystans?
 
Ja wiem, że wystarczą :) Po prostu zastanawia mnie to, że tyle dziewczyn ma tak często wizyty. Gratuluję pęcherzyka ;) Który to tc? Za tydzień chyba i tak jeszcze nie za wiele będzie widać? Twój lekarz nie kieruje do kogoś innego w czasie urlopu? Mojej też za miesiąc nie ma, więc idę do jej koleżanki.
Najczęściej są to dziewczyny, które poszły na pierwszą wizytę wcześnie i nie było serduszka - wtedy lekarz każe wrócić za tydzień/dwa by było już serduszko, mógł założyć kartę ciąży itd.
Chciałabym zacząć temat trochę z innej beczki. Czy wasze siostrzenice/bratanice albo siostrzeńcy/bratankowie mówią do Was per ciociu czy po imieniu?
Ja mam 28 lat a mój mąż 31. Nasze rodzeństwo ma już dzieci w wieku 7-2 lata i zwracają się do nas po imieniu.
Gdyby różnica wieku nie była duża to nie zwróciłam na to uwagi, nie poprawiałam dzieci też często bo były za małe, żeby wymagać od nich zwrotów grzecznościowych. I choć wszystkie dzieci były uczone, że to jest ciocia a to wujek to żadne się tak do nas nie zwraca. (Od razu zaznaczę, że mamy z tymi dzieciakami dobry kontakt.)
I teraz, kiedy będziemy mieli swoje dziecko, niewiele młodsze od dzieci naszego rodzeństwa to nie wyobrażam sobie, żeby podczas zabawy moje dziecko mówiło do mnie mamo a drugie w tym samym wieku lub troszkę starsze - po imieniu.

Może jestem staroświecka, ale każdy ma swoje preferencje. Jedni nie mogą dopuścić do siebie zwracania się per ciociu wujku, a drudzy (w tym ja) chcą żeby jednak jakaś ta granica była. Ja mam ciocie o 17 lat starsza i mimo, że jeszcze niedawno miała 30 parę lat a ja już byłam po 20 to zawsze mówiłam do niej ciocia i każdemu ten układ pasował.

I teraz nie wiem, czy powiedzieć to rodzeństwu wprost? Wyjdę na jakiegoś bufona. Mogę poprawiać dzieci, ale rodzice to usłyszą i sytuacja taka sama... Jakie macie zdanie na ten temat Wy i jakie doświadczenia? Wolicie jak dziecko o 20-25 lat młodsze mówi do Was po imieniu czy też wolalybyscie zachować tu pewien dystans?
Powiem tak: to co bym wolała lub nie, nie ma tu znaczenia, bo to nie są moje dzieci. Niefajnie jest się wpychać komuś w wychowywanie dzieci, bo to jest jego sprawa. To tak, jakbyś im zwracała uwagę, że ich dziecko ogląda za dużo bajek albo je za dużo czekolady - to nie Twoja sprawa i taka jest prawda. Możesz albo to zaakceptować albo się z nimi nie spotykać i nie będzie problemu. ;) Takie jest moje zdanie. To nie są Twoje dzieci i nie Ty jesteś od ich wychowywania... Skoro rodzice pozwalają im mówić po imieniu, wypadałoby to moim zdaniem zaakceptować.
Ja w rodzinie mam ciocię, która swoje córki od małego uczyła, by do rodziców nie mówiły mamo i tato tylko normalnie po imieniu. I ok, może to było dziwne, gdy miały po 8 czy 13 lat, ale teraz jak mają po 30, nie wygląda to wcale dziwnie.
Mam 30 lat. W rodzinie mam zarówno dzieci, które mówią do mnie per ciociu, jak i takie, które są nauczone i mówią do mnie po umieniu, najczęściej w formie zdrobniałej np. Blania, ale czasem normalnie Blanka. Np. mój chrześniak ma 9 lat, mówi do mnie Blania i jednocześnie jak spędzamy czas razem, moja córka 5 i pół roku mówi w tym samym momencie do mnie "mamo". I ja nie mam z tym problemu, bo czemu miałabym mieć. Nie musi mnie siostrzeniec tytułować, nie jestem ani jego matką, ani przełożoną. Jego mama zawsze mówiła do mnie Blania i on po prostu nauczył się tak samo. Nie mam z tym żadnego problemu. Gdyby zaczął mówić teraz nagle do mnie ciociu, to chyba by mnie to wzdrygało, bo byłoby to tak nienaturalne. ;) Z drugiej strony mam siostrzeńców i siostrzenice, które mówią do mnie per "ciocia" i od zawsze tak mówili i to też jest naturalne.
Ale tak jak napisałam wcześniej - dla mnie to kwestia niewpychanie się komuś w wychowanie jego dzieci. Ja osobiście NIENAWIDZĘ, jak ktoś mi się wpycha w wychowanie albo chce mnie raczyć dobrymi radami. :) Jeśli komuś nie pasuje jaka jestem albo jak wychowuję moje dziecko - może ze mną kontaktu nie utrzymywać. :) A i oczywiście mam nadzieję, ze nie poczujesz się tym urażona - takie ja po prostu mam podejście. :)
 
reklama
Ja wiem, że wystarczą :) Po prostu zastanawia mnie to, że tyle dziewczyn ma tak często wizyty. Gratuluję pęcherzyka ;) Który to tc? Za tydzień chyba i tak jeszcze nie za wiele będzie widać? Twój lekarz nie kieruje do kogoś innego w czasie urlopu? Mojej też za miesiąc nie ma, więc idę do jej koleżanki.
Do końca nie wiem który to tydzień - wg mnie 5+0 lub 5+1 (wydaje mi się że owulację miałam 3 tyg temu), ostatnią miesiączkę miałam pod koniec kwietnia a na początku czerwca poroniłam także na datę z OM nie ma co u mnie patrzeć. Pewnie za tydzień nie będzie widać wiele więcej niż dzisiaj ale lekarz chce się upewnić że ten pęcherzyk jest na pewno pęcherzykiem i wykluczyć ciąże pozamaciczną. 24.07 wyjeżdżam na 2 tyg, coś wspominał że mnie przekieruje na jedną wizytę do kogoś innego po moim powrocie ale szczegóły mamy ustalać za tydzień.
Chciałabym zacząć temat trochę z innej beczki. Czy wasze siostrzenice/bratanice albo siostrzeńcy/bratankowie mówią do Was per ciociu czy po imieniu?
Ja mam 28 lat a mój mąż 31. Nasze rodzeństwo ma już dzieci w wieku 7-2 lata i zwracają się do nas po imieniu.
Gdyby różnica wieku nie była duża to nie zwróciłam na to uwagi, nie poprawiałam dzieci też często bo były za małe, żeby wymagać od nich zwrotów grzecznościowych. I choć wszystkie dzieci były uczone, że to jest ciocia a to wujek to żadne się tak do nas nie zwraca. (Od razu zaznaczę, że mamy z tymi dzieciakami dobry kontakt.)
I teraz, kiedy będziemy mieli swoje dziecko, niewiele młodsze od dzieci naszego rodzeństwa to nie wyobrażam sobie, żeby podczas zabawy moje dziecko mówiło do mnie mamo a drugie w tym samym wieku lub troszkę starsze - po imieniu.

Może jestem staroświecka, ale każdy ma swoje preferencje. Jedni nie mogą dopuścić do siebie zwracania się per ciociu wujku, a drudzy (w tym ja) chcą żeby jednak jakaś ta granica była. Ja mam ciocie o 17 lat starsza i mimo, że jeszcze niedawno miała 30 parę lat a ja już byłam po 20 to zawsze mówiłam do niej ciocia i każdemu ten układ pasował.

I teraz nie wiem, czy powiedzieć to rodzeństwu wprost? Wyjdę na jakiegoś bufona. Mogę poprawiać dzieci, ale rodzice to usłyszą i sytuacja taka sama... Jakie macie zdanie na ten temat Wy i jakie doświadczenia? Wolicie jak dziecko o 20-25 lat młodsze mówi do Was po imieniu czy też wolalybyscie zachować tu pewien dystans?
Nie wiem jakie masz relacje z rodzeństwem, jeżeli dobre to ja bym z nimi pogadała. Powinni zrozumieć. U mnie jedynie dzieci mojego kuzyna mówią do mnie po imieniu - ale są ode mnie tylko 7 i 5 lat młodsi. Wszystkie inne dzieci/młodzież z rodziny a także dzieci znajomych mówią "ciocia", nawet 18-letnia bratanica mojego męża. Chyba przeszkadzałoby mi gdyby 7-latek wołał do mnie po imieniu. Ale w mojej rodzinie panują staroświeckie zwyczaje - do swoich dziadków mówię w 3 osobie (nie powiem "babciu jak się czujesz" tylko "babciu jak się babcia czuje") i zauważyłam że moje dzieci przejęły ode mnie ten sam sposób zwracania się do swoich pradziadków chociaż do dziadków (moich rodziców) mówią już normalnie.
 
Do góry