Przepracowałam w swoim życiu jakieś 5 lat, bo zaczęłam dopiero tuż na finiszu studiów, ale też mówię, że już się napracowałam
mówię również, że mogłabym już przejść na emeryturę
Haha, to ja przepracowałam jakieś 6 lat ( liczę do zajścia w ciążę) i też już mi wystarczy haha
Mogłabym przejść na emeryturę
Ale z drugiej strony jak sobie myślę, że całe życie siedzieć w domu, mało kontaktu z ludźmi to na dłuższą metę bym tak nie umiała. Dla mnie najlepsza opcja by była taka, że wychować dzieci aż pójdą do przedszkola a potem wracam do pracy na pół etatu, 4 godzinki dziennie popracować i do domu do dzieci
No taki plan na życie by mi pasował
Ale potem marna by była emerytura jak cały czas tylko na pół etatu
My ze staraniami ruszymy prawdopodobnie jak małemu stuknie roczek i gin pozwoli. No i jak zadbam o tarczyce, co zaczynam od jutra. Pisząc poprzednie zdanie wpisu uświadomiłam sobie, że to juz tak niedługo, że pasuje zacząć brać witaminy przed-ciążowe. A pisząc to zdanie o witaminach zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie chce zaczynać starania za te 3 miesiące, czy może jeszcze chwile poczekać...przeraża mnie dość mocno ponowna ciąża, a raczej te badania i sprawdzanie, czy dziecko zdrowe i przede wszystkim przeraża mnie poród. A jeszcze mocniej przeraża mnie to, że wolałabym rodzić cc, a wszyscy trąbią, że sn lepsze. Po cc śmigałam sprawniej niż kobiety po sn a i dziecko super to przezylo, wiec moj glupi mozg nie wierzy ze cc to takie dno...
No ja bym też najchętniej zaczęła starania jak Nela skończyłaby roczek, no ale miałam umowę tylko do porodu, więc aktualnie jestem bez pracy i muszę jakąś znaleźć by mieć umowę. No i jednak teraz czeka nas ciężki rok, bo przeprowadzka, budowa, remonty itp, więc jednak trzeba poczekać. No i finansowo też się trzeba odbić.
Ja się cięży nie boję ( mam nadzieję, se będzie taka książkowa jak z Nelką), bardziej boję się porodu. Rodziłam SN i był dla mnie traumatyczny, ze względu na ból, na wyciskanie małej przez lekarza i największy strach to niedotlenienie małej przy porodzie. A z drugiej strony nie chce cc. I miałabym dylemat, bo wiem, że przed porodem SN będę się okropnie stresowała, bo będę wiedziała co mnie czeka.
Ja niestety też, bo teraz miałam naturalnie urodzić i aż do partych doszłam, które 1,5 godz trwały po czym zabrali mnie na CC. Taki pakiet to chyba najgorsze co może być
Ale gdyby nie to, że mały nie mógł się urodzić to miałabym niezły poród więc chyba to co mówią o drugim, że łatwiejszy itd to prawda. Na pewno ból był mniejszy i ja też lepiej sobie z nim radziłam, dzięki jodze miałam oddech opanowany. Może to będzie jakieś pocieszenie dla dziewczyn, które miały ciężki pierwszy sn. Chociaż jak widać, nigdy do końca nie da się przewidzieć jak to się potoczy
A z tymi porodami jest bardzo różnie. Jedne mają ciężki poród pierwszy a drugi łatwy, a jedne całkowicie odwrotnie. Tu dużo zależy od wielkości dziecka i od organizmu w danym momencie, czy są skurcze, czy poród przebiega poprawnie itp itd.
O to u mnie odwrotnie było. Mała na usg przed porodem wychodziła 3200g a tu wyszła 3800g. Moje przeczucie się sprawdziło że młoda dama będzie miała ok 4kg. I lekarz który mnie prowadził za każdym razem ją dobrze mierzył. W szpitalu zawsze wychodziła im mniejszą bo głowa już była za nisko i nie mogli jej zmierzyć.
A mój ginekolog zawsze miał rację z wagą małej. Na początku wolno przybierała i była poniżej normy ale pod koniec nadrabiała, bo przybierała az 200-250 g tygodniowo. I na ostatniej wizycie i gin, która była w dniu terminu porodu 18.03 waga małej była 3750, więc podejrzewałam, że za tydzień jak wstawię się do szpitala to waga będzie 4 kg. A jednak urodziła się 3880 g, ale była długa bo 58 cm więc dlatego też waga wychodziła na usg ciut więcej