reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe mamy 2021

reklama
a jak wasze maluchy przeżyły huk fajerwerków? Domi ani drgnęła a było głośno, bo z każdym wystrzałem niania pokazywała nam światełko
Anastazja nie spała przez kaszel więc miała okazję zobaczyć przez okno swoje pierwsze fajerwerki. Gorzej z pieskiem bo u nas na wsi przez 3 dni strzelają więc mam nadzieję że już dziś nikt nie będzie używał petard.
 
Wiem, że babcia jest najlepsza opieką w takiej sytuacji ale i tak się stresuje. Jeszcze nigdy z nim nie zostawała dlatego już od tego miesiąca planuje go zacząć stopniowo przyzwyczajać. No i fajne jest to że ona będzie opiekować się nim u nas więc dziecko będzie u siebie ze swoimi zabawkami itp. Ale jak to wyjdzie to zobaczymy. Mam nadzieję, że czy babcia, niania czy żłobek to nasze maluchy łatwo się przystosują i nie będzie dla nas to traumatyczne przeżycie 😀

U nas wszystko jest kwestią czy żłobek przyjmie Nastkę. Jeżeli nie to będę musiała na popołudniówki poszukać pracę. Ja bardziej się stresuje szukaniem pracy niż żłobkiem dla młodej.
 
U nas wszystko jest kwestią czy żłobek przyjmie Nastkę. Jeżeli nie to będę musiała na popołudniówki poszukać pracę. Ja bardziej się stresuje szukaniem pracy niż żłobkiem dla młodej.
No ja jeśli nie miałabym z kim zostawić małego to zmieniłabym pracę i tez szukała czegoś na popołudnia i weekendy
 
No mój pies przeżywa okrutnie okres sylwestrowy....zawsze starałam się robić imprezę u siebie w domu aby muzyka o północy zagłuszyła mu kulminacje wystrzałów i dopuszczone były tylko zimne ognie ...a że w tym roku nie imprezowaliśmy jak zwykle więc niestety biedny o północy miał szkolę przetrwania...z resztą u nas w tym roku to chyba ogłupieli wszyscy...nie przypominam sobie aby w inne lata aż tak strzelali...od około 16 non stop dosłownie...
Ja zawsze starałam się oswajać zwierzęta z hukiem. Jak tylko zaczynali strzelać to odciagałam uwagę tak jakby ich nie było. Sama też nie chodzilam do okien, a po pewnym czasie mogłam nawet z psami wychodzić o północy i nic się nie działo. Teraz mam adopciaka i też nie reaguje. Podobnie z Remkiem jeżeli się czegoś boi to powoli go adaptuję do sytuacji, nie skupiając się na tym co straszy, tylko pokazuję że może to być swietna zabawa.
 
Ostatnia edycja:
U nas wszystko jest kwestią czy żłobek przyjmie Nastkę. Jeżeli nie to będę musiała na popołudniówki poszukać pracę. Ja bardziej się stresuje szukaniem pracy niż żłobkiem dla młodej.
No ja też nie wiem jak to będzie z tym żłobem, rekrutacja w marcu, czyli o adaptacji nie ma mowy no i nie wiadomo czy się dostanie. Masakra. Ja niestety zawodowo nie mam zbyt dużych możliwości wyboru godzin pracy, a zmiana zawodu raczej byłaby trudna (za wąska działka, a do tego mogę stracić prawo wykonywania zawodu). Oj ciężkie to będzie, ale z drugiej strony jakoś inni dają radę.
 
No tak dotrzymała , że co chwilę wymienialiśmy się kto ją próbuje uśpić ponownie...bo niby zasypiała bo zmęczona była a za chwilę pobudka...więc goście mieli nas każdego po 30 min i zmiana:oops:

No mój pies przeżywa okrutnie okres sylwestrowy....zawsze starałam się robić imprezę u siebie w domu aby muzyka o północy zagłuszyła mu kulminacje wystrzałów i dopuszczone były tylko zimne ognie ...a że w tym roku nie imprezowaliśmy jak zwykle więc niestety biedny o północy miał szkolę przetrwania...z resztą u nas w tym roku to chyba ogłupieli wszyscy...nie przypominam sobie aby w inne lata aż tak strzelali...od około 16 non stop dosłownie...
To faktycznie kiepsko myślałam, że poprostu zamiast spania było bawienie.
 
No ja też nie wiem jak to będzie z tym żłobem, rekrutacja w marcu, czyli o adaptacji nie ma mowy no i nie wiadomo czy się dostanie. Masakra. Ja niestety zawodowo nie mam zbyt dużych możliwości wyboru godzin pracy, a zmiana zawodu raczej byłaby trudna (za wąska działka, a do tego mogę stracić prawo wykonywania zawodu). Oj ciężkie to będzie, ale z drugiej strony jakoś inni dają radę.
Dokładnie. Mnie ratuje to że mąż zadeklarował się ze jak coś będzie on w pracy kombinować aby na początek mi ułatwić powrót do pracy.
 
reklama
Ja zawsze starałam się oswajać zwierzęta z hukiem. Jak tylko zaczynali strzelać to odciagałam uwagę tak jakby ich nie było. Sama też nie chodzilam do okien, a po pewnym czasie mogłam nawet z psami wychodzić o północy i nic się nie działo. Teraz mam adopciaka i też nie reaguje. Podobnie z Remkiem jeżeli się czegoś boi to powoli go adaptuję do sytuacji, nie skupiając się na tym co straszy, tylko pokazuję że może to być swietna zabawa.
To niekiedy działa, a zazwyczaj nie. Są psy, które to akceptują, a są takie, co się panicznie boją. Moje oba początkowo miały w nosie, pierwsze dwa lata w ogóle nie reagowały, a potem się zaczęło. Reagują na burze i na wybuchy bardzo intensywnie. Koty za to mają ciągle w nosie.

Moja w nocy przy fajerwerkach spała jak zabita, ja się obudziłam na 15 minut tych największych fajerwerków.

A przy okazji życzę sobie i Wam, żeby ten rok nie był gorszy.
 
Do góry