Hej dziewczyny!
Dobrze, że już po świętach, ja już u mamy, wigilia na 30 osób wypaliła, niestety mój mąż chory, ma zapalenie płuc (nie ma covida, bo sprawdzaliśmy, ale za to lekarka mówi, że jak miesiąc temu miał zatoki zawalone, to mógł mieć
i to może być pocovidowe, czeka na rtg i będzie wiadomo - ona pracuje na oddziale covidowym więc się napatrzyła i naleczyła).
Marcelina przez ilość osób "zachorowała" na intensywną mamozę więc mam chęć głową w ścianę tłuc. Całe święta na rękach i marudziła, za to dzisiaj jak pomagałam Dobrusi w kąpieli, to złapała się moich spodni, stanęła... i się puściła i stała. Ja w szoku, wyciągnęłam do niej rękę, złapała mnie i przyszła do mnie, a ja ją złapałam, żeby nie glebnęła głową na kafelki. No to coś czuję, że mamy przerypane. Zębów niestety nawet na święta nie dostała