reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe mamy 2021

Marv, tu już nawet o ten seks nie chodzi bo mój z kolei zdarza się że potrzebuje mniej niż ja. Bardziej chodzi o te kryzysy i kryzysiki. Ja jako matka znów stanę się kimś, od kogo będzie zależało czyjeś maleńkie życie i znów będę musiała zrezygnować z siebie bo już mi nawet sił na pasje nie starczy, na realizację marzeń...mieliśmy iść np na kurs nurkowania i skończyło się tym, że mój mąż sobie chodzi beze mnie no bo sama rozumiesz, marzyłem o tym od kilku lat. A moje marzenia jakby o kant tyłka ktoś roztrzaskał :(
No to troszke inna bajka, to rzeczywiście triche slabo. Ale wiesz ze za jakis czas bedziesz szczesliwa. Ja tez juz zaczynam tyć i to mnie najbardziej przeraża... No i zycie towarzyskie juz sie wykruszyło. Bo przeciez nasi znajomi to tylko po imprezach latac a ja z brzuchem nie mam zamiaru. Wiec tez juz jak tacy emeryci bedziemy w domu siedziec 😒. Wiadomo ze zycie sie zmieni a nawet juz zmienilo. Ale pomysl ze mozeza jakies dwa lata zrobisz ten kurs jednak. Przeciez tak naprawde nie umierasz tylko spowalniasz i sie chwilę zatrzymujesz mozna powiedziec w miejscu, ale kiedys ruszysz 😜
 
reklama
No to troszke inna bajka, to rzeczywiście triche slabo. Ale wiesz ze za jakis czas bedziesz szczesliwa. Ja tez juz zaczynam tyć i to mnie najbardziej przeraża... No i zycie towarzyskie juz sie wykruszyło. Bo przeciez nasi znajomi to tylko po imprezach latac a ja z brzuchem nie mam zamiaru. Wiec tez juz jak tacy emeryci bedziemy w domu siedziec 😒. Wiadomo ze zycie sie zmieni a nawet juz zmienilo. Ale pomysl ze mozeza jakies dwa lata zrobisz ten kurs jednak. Przeciez tak naprawde nie umierasz tylko spowalniasz i sie chwilę zatrzymujesz mozna powiedziec w miejscu, ale kiedys ruszysz 😜
To się wszystko zgadza, tylko dlaczego my kobiety to musimy mieć z czymś ciągle przerąbane? Już nie wspomnę, że tak strasznie 'się cieszę' na kolki nerkowe, które mam jak w banku i sam poród. Początki karmienia itd...facet to sobie wyjdzie bo może. Trochę mnie to przerasta po prostu
 
Hej dziewczyny. Jak samopoczucie? Bo moje jakieś fatalne dzisiaj. Jestem pełna obaw i się martwię jak to wszystko będzie. Jakiś taki dołek mam. Nie potrafię jakoś się cieszyć z tej ciąży....tyle się znów zmieni, już nie wspomnę że nie wiem jak dziecko wpłynie na moje małżeństwo. Córka bardzo obciążyła nasze noce, oddaliła nas od siebie, a kiedy już dzieciaki podrosły mamy mieć kolejne. Boję się po prostu czy z tym wszystkim dam radę
Trzymajcie się

Dasz radę. Za dwa lata wszystko wróci do normy. Będziesz realizować swoje marzenia. :biggrin2::biggrin2:
Zauważyłam po sobie, że rozczarowanie pojawia się wtedy, kiedy mamy jakieś oczekiwania, które życie weryfikuje. I np. Marzymy o radosnym przeżywaniu ciąży, ale fatalne samopoczucie nam na to nie pozwala, czy nastawiamy się na poród SN, ale wychodzi inaczej czy myślimy, że jak już maluch pojawi się na świecie to będzie tylko dobrze a rzeczywistość nas rozczarowuje.


Dziękuję za słowa wsparcia. W środę idę do szpitala i zobaczymy co na Usg wyjdzie. Ale już się nastawiam na najgorsze... Jakoś to będzie... Może 2/3 Msc i znow będę w stanie euforii z powodu ciąży. Trzymam za was wszystkie kciuki. Zdrówka Kochane❤

Życzę Ci podwójnej euforii już za dwa miesiące. Trzymaj się dzielnie. Powodzenia. ]:happy2::happy:
 
Ostatnia edycja:
To się wszystko zgadza, tylko dlaczego my kobiety to musimy mieć z czymś ciągle przerąbane? Już nie wspomnę, że tak strasznie 'się cieszę' na kolki nerkowe, które mam jak w banku i sam poród. Początki karmienia itd...facet to sobie wyjdzie bo może. Trochę mnie to przerasta po prostu

Tu właśnie jest kwestia poczucia straty.
Oni zawsze mają łatwiej. Jak już się z tym pogodzimy, to jest lżej.
 
Hej dziewczyny. Jak samopoczucie? Bo moje jakieś fatalne dzisiaj. Jestem pełna obaw i się martwię jak to wszystko będzie. Jakiś taki dołek mam. Nie potrafię jakoś się cieszyć z tej ciąży....tyle się znów zmieni, już nie wspomnę że nie wiem jak dziecko wpłynie na moje małżeństwo. Córka bardzo obciążyła nasze noce, oddaliła nas od siebie, a kiedy już dzieciaki podrosły mamy mieć kolejne. Boję się po prostu czy z tym wszystkim dam radę
Trzymajcie się
u nas tez było ciężko. Mała miała problemy i naprawde był istny hardcore wiec sie sporo kłóciliśmy bo oboje bylismy juz tym zmęczeni i tym, ze wszyscy myśleli, ze przesadzamy i nic jej nie jest. Wiec odreagowywalisny na sobie.. ale jak widze meza całującego mnie w brzuch jakos nie mysle teraz o tym, ze pozniej bedzie ciezko.. bede sie tym potem martwiła. A moze urodzi mi sie anioł ktory bedzie pięknie spał :p nie ma co sie martwić na zapas
 
Tu właśnie jest kwestia poczucia straty.
Oni zawsze mają łatwiej. Jak już się z tym pogodzimy, to jest lżej.
O to chodzi, że jakoś nie mam ochoty się z tym godzić bo uważam, że mi się tak samo należny jak facetowi. Już i tak tyle mam na swoich barkach, że ledwie daję radę, ta niesprawiedliwość mnie wkurza strasznie.
 
To się wszystko zgadza, tylko dlaczego my kobiety to musimy mieć z czymś ciągle przerąbane? Już nie wspomnę, że tak strasznie 'się cieszę' na kolki nerkowe, które mam jak w banku i sam poród. Początki karmienia itd...facet to sobie wyjdzie bo może. Trochę mnie to przerasta po prostu
Rozumiem Cię jak najbardziej 😘 niestety w rodzicielstwie to my musimy sie troche bardziej starac 🙄
Dzis mialam pod opieka taka dwulatke no i ze wzgledu zeby sie zabardzo nie przemeczac to maz za nia biegał a ja sobie w tym czasie beze z truskawkami zrobilam 😅 nie chce go chwalic ale narazie mąż na medal. Ogarnął cały dom podwórze bo jutro wtjezdza na dwa tygodnie. Wiec ja kosić ani nic wiekszego nie mam zamiaru robic poki co.
Mysle ze z czasem bedziesz sie bardziej cieszyla niz zamartwiala jak to bedzie 😘 ile masz dzieci i w jakim wieku?
 
O to chodzi, że jakoś nie mam ochoty się z tym godzić bo uważam, że mi się tak samo należny jak facetowi. Już i tak tyle mam na swoich barkach, że ledwie daję radę, ta niesprawiedliwość mnie wkurza strasznie.
Ja mam jedno dziecko i tez cały bagaż wychowania spadł na mnie , gdyż mąż pracuje po kilkanaście godzin na dobę 6 dni w tygodniu , prowadzi swoją firmę ..
przychodzi do domu jak już z córka śpimy a rano wychodzi 🤦‍♂️ Wiem , ze jak urodzę drugie dziecko znowu będę ze wszystkim sama , ale sobie poradzę bo bardzo pragnęłam tego drugiego Aniołka . Doceniam to co robi dla nas mąż ( w sensie zaplecza finansowego bo nigdy na nic nie brakuje i nie muszę się o nic martwić, pieniądze zawsze są ) , ale czasami jest ten niedosyt , ze wiem ze muszę robić wszystko sama , dziecko , dom , itp ... , ale drogie Panie kto sobie z tym wszystkim ma poradzić jak nie My ? 🥰🥰
 
Dasz radę. Za dwa lata wszystko wróci do normy. Będziesz realizować swoje marzenia. :biggrin2::biggrin2:
Zauważyłam po sobie, że rozczarowanie pojawia się wtedy, kiedy mamy jakieś oczekiwania, które życie weryfikuje. I np. Marzymy o radosnym przeżywaniu ciąży, ale fatalne samopoczucie nam na to nie pozwala, czy nastawiamy się na poród SN, ale wychodzi inaczej czy myślimy, że jak już maluch pojawi się na świecie to będzie tylko dobrze a rzeczywistość nas rozczarowuje.
Już wiem czego oczekiwać po tych etapach w życiu i oczekiwań jest mniej.
Od 16 lat na palcach jednej ręki możemy policzyć przespane noce. :wink: czy spanie do 7.00. Wstajemy z kurami o 5.00 - 6.00.
Wiem, że ciążę źle znoszę i połóg. Dzisiaj nawet do męża mówiłam, że po roczku malucha będzie juz spokojniej. Przetrwać najbliższy rok. :biggrin2: Starasz się, wkładasz mnóstwo wysiłku i serca w wychowanie dziecka a po kilkunastu latach stwierdzasz, że coś zawiodło... Nie wyjeżdżamy, nie realizujemy się. Po prostu zajmujemy się domem, dziećmi i pracą. Czasami sobie myślę, że trzeba było wybrać życie bez dzieci. Jednak mam nadzieję, że na stare lata nie będziemy samotni i zgorzkniali. :yes:



Życzę Ci podwójnej euforii już za dwa miesiące. Trzymaj się dzielnie. Powodzenia. ]:happy2::happy:
Taka znajoma urodzila pierwszw dziecko, synka jakies 3 miesiace temu. I ostatnio do mnie pisala ze nic nie moze zrobic aby na rekach spi i ciagle cycka chce 😅 a ja mowie jeszcze rok i odsapniesz 😂😂 a ona ile? 🤭😜 Juz ma dość i kazda tak miala i bedzie miala przy kazdej kolejnej ciazy. Ale wiemy ze to mija i pozniej jest tylko lepiej ❤️
 
reklama
To się wszystko zgadza, tylko dlaczego my kobiety to musimy mieć z czymś ciągle przerąbane? Już nie wspomnę, że tak strasznie 'się cieszę' na kolki nerkowe, które mam jak w banku i sam poród. Początki karmienia itd...facet to sobie wyjdzie bo może. Trochę mnie to przerasta po prostu
a nie myślałaś żeby pogadać z mężem o tym? U nas jak corka była mała a właściwie do jakis 2 lat to wiadomo ze ja nie wychodziłam prawie w ogole i nie dbałam o siebie za bardzo. Jedynie wyjscie do kosmetyczki na paznokcie czy rzęsy i na tym koniec.. prawda tez była taka ze nie miałam nawet siły i ochoty nigdzie wychodzić. Ale powiem Ci ze moj maz miał podobnie, nie było czegoś takiego ze ja siedziałam w domu, a on łaził po imprezach. Miał jakas tam integracje w pracy raz w roku ale nie chodził z kumplami na piwo poza tym.. mysle, ze poprostu musisz pogadać z mężem powiedziec jak sie czujesz i powiedziec mu, ze albo Ty tez bedxiesz miała opcje zrobic cos dla siebie i pomoze wtedy przy dzieciach albo niech i on rezygnuje ze swoich pasji i wyjsc. Czesto jest tak utarte ze to kobieta ma przesrane i cały dom na jej głowie ale jak juz teraz jest Ci złe z tym co bedzie to moim zdaniem powinnaś porozmawiać z mężem. Niestety ale innej opcji nie widze:(
 
Do góry