Mnie nie pobijesz! Kiedy wylądowaliśmy w szpitalu całą trójką, tj. ja, Tomek i jego RSV to zauważyłam, że zaczął lekko przekrzywiać głowę i szybko nią kręcić. Pomyślałam - kaplica, teraz zacznie się tourneé po neurologach, okulistach, okultystach, a skończymy u jakiegoś szamana na drugim końcu Polski, który będzie uskuteczniał "ręce które leczą" (pozdro dla kumatych, vivat lata 90 i Pan Zbyszek Nowak. Do dziś nie wiem co moja babcia robiła później z tą wodą, ale podejrzewam, że nie kwiatki nią podlewała tylko prędzej niedzielny rosołek). Zagadnęłam przy najbliższym obchodzie Panią Młodą-i-Jeszcze-Zaangażowaną-w-Swoją-Pracę Doktor, opowiedziałam o tym co zaobserwowałam, a ta najdelikatniej i najbardziej dyplomatycznie jak tylko mogła powiedziała, że owszem mają neurologa dziecięcego na wyposażeniu szpitala...tak bardzo ciulowego neurologa dziecięcego, że e-e, nie poleca. Ja posmutniałam, że pewno będę musiała sama kogoś poszukać, a nie wiem gdzie zacząć...
.
.
.
Na drugi dzień zwyczajowo czytałam chłopakom wierszyki (Tomkowi i koledze z sali) i zauważyłam, że Tomek odpalił swoje tiki dokładnie w momencie, kiedy Kumoszka w Kokoszce Smakoszce mówiła "Już ja bym rolady nie jadła!" A ja obrazowo kręciłam głową NIENIENIE
ot historia choroby mojego dziecka. I obraz mojej bystrości.
Btw Gdyby ten wpis przeczytał mój ostatni Szef, od razu wiedziałby, że autorką jest jego sekretarka z lat 2019-2021
Panie Bogusławie, jeżeli jakimś cudem Pan to czyta, to przepraszam z całego serca, ale tacy ludzie jak ja też muszą gdzieś pracować