Przyłączam do Mary2094, zazdroszczę ogródka i tego co tak tak bujnie Ci tam rośnie.
Zjadłabym
Nie, no u nas jedzenie to jakiś koszmar.
Właśnie przegrałam przy próbie podania obiadu. Marchewka miała być, taka słoiczkowa. Melania nie siedzi, więc na kolanach, a ta śliniak foliowy wpycha sobie do ust, to ja odgarniam i celuję łyżką w stronę twarzy, może zauważy, oootrochę się zagapiła, usta otwiera i łyżka siup do ust, wypluwa, ślimak znów do pysia, cały w marchwi, wyciągam, zdążyła przedramionami przejechać po papce na śliniaku, chcę odłożyć łyżkę, chwyciła i szarpnęła, marchew na podłodze i na mnie, Dziecko ufajdane, mama upaprana, wszystko wokol też, a marchewka tak słabo się spiera...
U nas sprawdziłoby się chyba BLW.
Ale muszę poczekać na zęby i siedzenie
Spróbujemy z kolacją w takim razie...