Dziewczyny, mam już swojego Tomka
urodził się przez cesarskie cięcie w środę o 20:52 z wagą 3170g i 55cm długości
Ogólnie poród poszedł totalnie nie według planu, ale dzięki lekarzom i polosnym skończyło się dobrze.
W środę podano mi drugą dawkę oksytocyny, po ok. 4h i rozwarciu na 2cm bóle stały sie nie do wytrzymania, mały zaczął próbować schodzić do kanału rodnego, odeszły mi wody...a tetno dziecka spadlo ponizej 100, wtedy zdecydowano o cesarce. Chyle czola przed zespolem, ktory byl gotów do operacji w 5 min., a od pierwszego cięcia do placzu syna utrwalo moze z 2-3 min.
Okazało sie ze dzieciorek był ułożony głowkowo nie czubkiem głowy a bardziej tą płaskatą czescia nad czolem, co bardzo utrudnia przejscie przez kanał, do tego był owinięty pepowiną, która była dosc krotka i mogla zwyczajnie go udusic, albo wyszarpnac lozysko. Na deser zielone wody. No nie mialam szans urodzic go calego i zdrowego za pomocą sn.