karoo-kp
Mama Jagodzianki
- Dołączył(a)
- 6 Styczeń 2006
- Postów
- 6 419
Tryliard, a połowy się pozbyłam!!Mam do was takie pytanie, może głupie
Ile macie kocyków dla dzidzi?
Mam po Dobrusi.
Nie wszyscy mogą depilację woskiem, a z tego co czytałam, może ona też doprowadzić do szybszego opadania powiek, choć nie dlatego nie stosuję. Po pierwsze jeden ból duży zamiast kilku małych jest przy oczach dla mnie nie do przejścia, może i szybciej, ale pęsetką znacznie mniej boleśnie. A po drugie mam uczulenie na woski, wszystkie, których na mnie używano.Dużo kobiet lubi ten zabieg, jest naprawdę fajny Co do regulacji brwi, to zawsze zachęcam moje klientki do regulacji woskiem, szczególnie jak mają naprawdę gęste i są dosyć zarośnięte Po pierwsze za jednym razem usunie się więcej włosków i będzie to mniejszy ból niż każdy jeden włosek pojedynczo, a po drugie dłużej będą odrastać Moja mała też sprawiła, że moja cera jest jak sprzed 3 lat temu, czyli jak pupką niemowlęcia od zawsze miałam super cerę, ale 3 lata temu po operacji usunięcia pęcherzyka żółciowego zachorowałam na niedoczynność tarczycy i od tamtej pory miałam cholerne problemy z cerą, ciągle mi coś wyskakiwało, dramat..
Na oczach opuchliznę po wosku miałam 3 razy, bo tyle dałam szans woskowania brwi. Opuchlizna niezależnie od antyhistaminowych leków utrzymywała się przynajmniej tydzień, więc wyglądałam strasznie.
Raz, przed wyjazdem nad jezioro na kilka dni dałam się namówić kosmetyczce na depilację łydek. No powiem, że łażenie w długich spodniach, nawet cienkich i przewiewnych w 30 stopniowym upale nie jest fajne. A nogi miałam całe spierzchnięte i bordowe przez 12 dni.
No i hit tuż przed zajściem w ciążę kupiłam sobie wosk i zrobiłam depilację. Całe szczęście jednej łydki, a nie obu, i na szczęście nie wlazłam wyżej. Mineło już 10 miesięcy, a ślady na łydkach mam nadal. Niestety nie jest to sport dla mnie. Depilacja cukrowa dużo lepiej, ale nie mam na nią siły sama, za dużo czasu i wysiłku, a w gabinetach kosmetycznych u nas nikt niw wykonuje.
A teraz historia mojej kochanej córeczki, 3 lata i 4 miesiące:
Dobrusia przynosi śmiecia z pokoju.
- Mamo, znalazłam to!
- Dobrusiu, to śmieć, trzeba go wyrzucić do śmietnika w kuchni.
Idzie. Nie dochodzi do kuchni, śmieć znika. Wiem, że w przedpokoju stoi pusty kosz z łazienki.
- Dobrusiu, śmietnik w kuchni.
- Ale wyrzuciłam do śmietnika!
- Tak, wyrzuciłaś, ale nie do śmietnika w kuchni.
Dziecko wychodzi. Cisza. Słychać, że chodzi.
Przychodzi ponownie do mnie.
- Już.
- Ale co już?
- Już śmietnik jest w kuchni!