Jak będzie gadał głupoty to go opierdalaj Fanti a nie cackaj się. Ja tam mówiłam mężowi prosto z mostu, że jak on się tak zachowuję to ja później będę tak samo.
3 dni po zabiegu Michał miał strasznego doła. bolało go i jakąś depreche złapał i wszystko źle było to zamiast się użalać nad nim zastosowałam inną taktykę. Powiedziałam mu, żeby się rozglądnął dookoła, że jest najmłodszy i ma największe szansę na całym oddziale. Że codziennie przy nim jesteśmy a panów obok nikt nie odwiedza, że jak on ma 30 lat i go boli to co muis czuć obok gosciu mając 70 a ani razu nie narzekał i sam się karmi i robi wszytsko. Powiedziałam, że ma mnie dom córeczkę w drodzę i że powinien pomagać Paną obok i być miły dla nich a nie użalać się nad sobą..... I chyba pomogło bo już wieczorem widziałam na skaypie jak zagaduję do Panów obok i coś żartują a na anstępnby dzień już się do mnie uśmiechał i pytał jak się ja czuję. Czasem można im dać się poużalać nad sobą a czasem tzreba nimi wstrząsnąć troszkę.
Z Kustronką się zgadzam też. Mój mąż bardzo nie lubi jak wchodzę na tematy o jego rodzinie. Nie chce o tym rozmawiać bo później mu się to śni i dla niego to rozdrapywania ran. Na początku myślałam, że rozmowy przyniosą mu ulgę (ale to co mi pomaga nie musi jemu przecież) a tak naprawdę go raniłam. Teraz gadamy o tym tylko gdy sam chce a jak tylko widzę, że się irytuje i już nie chce skończyć staram się pzreiść zybko na inny temat bo wiem, że on sobie z tym radzi na swój sposób i szanuję to.
Sama znasz Fanti męża najlepiej i wiesz czy potrzebne mu rozmowy czy nie. Napewno powiedz jeśli jego zachowanie Cię krzywdzi i napewno nie daj się odsunąć na bok bo musi czuć że m wsparcie czy to gadające jak katarynka czy to ciche milczące tylko trzymające za rękę. Jeśli nie ma nikogo innego poza Wami to musisz być dla niego całą rodziną choćby nie wiem jakie to było trudne. Dasz radę bo silna baba jesteś. :*
3 dni po zabiegu Michał miał strasznego doła. bolało go i jakąś depreche złapał i wszystko źle było to zamiast się użalać nad nim zastosowałam inną taktykę. Powiedziałam mu, żeby się rozglądnął dookoła, że jest najmłodszy i ma największe szansę na całym oddziale. Że codziennie przy nim jesteśmy a panów obok nikt nie odwiedza, że jak on ma 30 lat i go boli to co muis czuć obok gosciu mając 70 a ani razu nie narzekał i sam się karmi i robi wszytsko. Powiedziałam, że ma mnie dom córeczkę w drodzę i że powinien pomagać Paną obok i być miły dla nich a nie użalać się nad sobą..... I chyba pomogło bo już wieczorem widziałam na skaypie jak zagaduję do Panów obok i coś żartują a na anstępnby dzień już się do mnie uśmiechał i pytał jak się ja czuję. Czasem można im dać się poużalać nad sobą a czasem tzreba nimi wstrząsnąć troszkę.
Z Kustronką się zgadzam też. Mój mąż bardzo nie lubi jak wchodzę na tematy o jego rodzinie. Nie chce o tym rozmawiać bo później mu się to śni i dla niego to rozdrapywania ran. Na początku myślałam, że rozmowy przyniosą mu ulgę (ale to co mi pomaga nie musi jemu przecież) a tak naprawdę go raniłam. Teraz gadamy o tym tylko gdy sam chce a jak tylko widzę, że się irytuje i już nie chce skończyć staram się pzreiść zybko na inny temat bo wiem, że on sobie z tym radzi na swój sposób i szanuję to.
Sama znasz Fanti męża najlepiej i wiesz czy potrzebne mu rozmowy czy nie. Napewno powiedz jeśli jego zachowanie Cię krzywdzi i napewno nie daj się odsunąć na bok bo musi czuć że m wsparcie czy to gadające jak katarynka czy to ciche milczące tylko trzymające za rękę. Jeśli nie ma nikogo innego poza Wami to musisz być dla niego całą rodziną choćby nie wiem jakie to było trudne. Dasz radę bo silna baba jesteś. :*