reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mamy z Limerick

reklama
Witam sie i ja.Beate popieram w 100 a nawet 200 procentach!
Megan a moe fajnie by bylo urodzic na urodziny mezowi corke.:tak:Moja bratowa urodzila mojemu bratu syna w urodziny hhi.I to trzy tygodnie wczesniej.Akurat moj brat zjechal do domu (jezdzi na tirach) a tu niespodzianka.Wiec On i maly w tym samym dniu swietuja a malo tego to ja i bratowa rowniez, bo obie jestesmyz 8 padziernika, wiec jest wesolo!:-D
Pogoda dzis do kitu!:cool: Poprostu super! Nie ma co!:eek:
 
ja nie chciałabym rodzić na Jego urodziny!!!z jakiego powodu?banalnego!!!
u Księcia w pracy była dziewczyna,która urodziła miesiac wcześniej na ur swojego chłopaka!!dziecko niewydolne oddechowo jakieś inne problemy zdrowotne też!!!co się okazało wywoływała sobie,żeby zrobić prezent!!nienormalna!!!no i opinia została!!więc jak ja urodzę na ur Księcia to też będzie,że wywoływałam sobie nie zważając na dobro dziecka itd!!!!a ja raczej jestem traktowana jako osoba rozsądna i naprawdę nie chciałabym,aby moja opinia uległa zmianie!!!!może śmieszne,ale naprawdę to co mówili na temat tej dziewczyny nie było miłe(ja też nie mówiłam o niej miłych rzeczy)
pogoda do dupy,ale zaraz jadę z Księciem na zakupki
 
czesc a ja dziewczynki dola mam jak stad do polski i spowrotem.poklucilam sie z mezem i mysle powaznie nad powrotem do polski (sama z corka)bo skoro dla mojego meza wazniejszy jest brat i jego dobro to po co my tu.kochamy sie bardzo tak mi sie przynajmniej wydaje ale nie chce zyc w trojkacie z jego braciszkiem,ojjj naprawde mam zalamke przyzwyczailam sie zze mieszkamy sami a teraz wszystko sie zmienilo...moj maz uwaza ze przesadzam a teraz wlasnie sms-owa wojna trwa...juz mam dosc mam ochote siedziec i wyc a najbardziej mnie boli ze moj maz nie przejmuje sie tym ze jest mi zle uwaza ze nic sie nie dzieje...nie wiem czy wy tez myslicie ze to ja jestem chora czy to zle ze chce walczyc o swoje szczescie???pozdrawiam was w ten sloneczny dzien;-)
 
sylwia coz...walka z rodzina meza zawsze jest ciezka niestety....masz prawo wyrazic swoje zdanie ale cala sytuacja nie powinna zmuszac cie do wyjazdu.to wy jestescie rodzina i taka powinniscie pozostac.zwolaj panow i porozmawiaj wyjasniajac konkretnie o co ci chodzi.....czasem panowie inaczej mysla niz nam sie wydaje...nie spostrzegaja roznych spraw ktore dla niech sa niczym a dla nas wileka sprawa:)
nie wyjezdzaj bo to nic nie zmieni....
 
wiem Aga ze to nic nie zmieni bede tesknic i tez wcale nie bedzie mi dobrze ale moze to nauczy czegos mojego meza i zmieni zdanie i przetnie pepowinke braciszkowi ...sama nie wiem co robic takich ciezkich dni juz dawno nie mialam...dzieki Aga za wsparcie...
 
sylwia nie sadze zeby cos zmienilo....jesli bedzie mial kolo siebie brata i mame( bo chyba wraca z polski?) to nie wiesz czy gonie przekreca na swoja strone......postaraj sie jeszcze raz porozmawiac z mezem ...naprawde....szkoda waszych nerwow
 
Aga a moze wlasnie nadszedl czas zeby udowodnic sobie jak bardzo sie kochamy a jesli mamusia z braciszkiem go przeciagna na swoja strone to bedzie znaczyc ze to byla pomylka.moze to jakis sprawdzian od losu...:-(
 
no sylwia mam nadzieje ze tak sie nie stranie.....ja ci musze powiedziec ze kidys 14 lat temu mialam taka sytuacje( mieszkalismy u rodzicow mojego M) i jak nasza najstarsza corka miala 2 tygodnie to mi tesciowa piwiedziala zabieraj tego bachora i wypierdalaj a mojego domu....i poszlam.....z dzieckiem....i mezem.......moj maz zawsze stawal za mna i do tej pory tak jest.....
mam nadzieje ze w twoim przypadku tez tak bedzie.....zycie jest trudne czasem ale to nie oznacza ze mamy z czegos rezygnowac zwlaszzcza jak nam na tym zalezy...przemysl to dobrze
 
reklama
Aga jesli chodzi o mojego meza to tez zawsze po mojej stronie stoi nigdy nie pozwolil zeby dzialo mi sie cos zlego tylko odwieczny problem z bratem jest oni przyjechali do IRL razem(my zarobilismy w polsce na wyjazd)on nie mial nic zyl za nasze pieniadze tutaj pozniej sie odkul i strasznie cwaniakowal wynajal dom na siebie i dojechalam ja to bylo jeszcze w dublinie...nie mialam pracy a w domu byl jego laptop i internet ale nie mialam dostepu bo to jego bylo,wiele razy mowil ze to my u niego mieszkamy i mamy wypi... jak sie nie podoba pozniej przenieslismy sie do shannon oczywiscie z nim mozecie nie wierzyc ale przez ten czas klucilismy sie z mezem CODZIENNIE naprawde to byl koszmar...ppozniej sie poklucili bo z koleji ja zrobilam awanture i zesmy sie pobili dostal ode mnie krzeslem:tak:nieodzywalismy sie pol roku i sie wyniusl pod dublin i dotychczas byl spokoj a teraz znowu sie zaczelo,a ja niestety jestem pamietliwym czlowiekiem w glowie mi hucza wyzwiska jakimi mnie obdarzyl przy moim tacie i znajomych i wtedy maz oczywiscie byl po mojej stronie i o malo sie nie bili tylko moj tato uspokoil mojego meza...a moj maz o wszystkim zapomnial bo to mlodszy braciszek itd.kocham mojego meza i jest mi z nim dobrze tylko boje sie przyszlosci...
ale sie rozpisalam sory ze wam zameczam ale nie mam tu nikogo komu moglabym sie wyzalic i wyplakac...
a swoja droga gdzie reszta sie podziala dzisiaj???
 
Ostatnia edycja:
Do góry