Tak Kajka potrzebujesz przetłumaczony akt ślubu!!!(w wypadku rozwodników przetłumaczony wyrok sądu o rozwodzie)
dziecko rejestruje się na tyłach Camillas hospital!tam jest takie biuro(wygląda trochę jak barak)zajmują się rejestracją urodzeń,ślubów i zgonów!
jeśli będziesz chciała odpis aktu ur(co Ci się zawsze przyda)zapłacisz 8e (jak dobrze pamiętam)PPS przychodzi pocztą kilka dni po zarejestrowaniu w urzędzie!!!!
a co do tematu współlokatorów to ja już na szczęście nie mam tego problemu,ale jak tylko przyjechałam do irl trochę przeszłam z ludzmi,którymi mieszkałam!!!
1.po przyjezdzie okazało się,że mieszkanie,które mieliśmy zaklepane po pierwsze znajduje się 30 km od limerick i jeżdzą tam tylko 2 autobusy na dobę!!!po drugie właścicielka tego domu akurat wyjechała na tydzień i przez tydzień mamy gdzieś się zaczepić!!!finał.....trafiłam do B&B na przeciwko dworca,gdzie nie grzali wogóle i było zimno jak cholera!!!!wytrzymałam tam 2 noce!!!!ale już po pierwszej szukałam lokum na dłużej w Limerick!
znalezliśmy nawet ładny pokoik za Maternity hospital,ale co się okazało też tam nie grzali!!a raczej grzali,ale gardła wszelkiego rodzaju alkoholami moi współlokatorzy!!!wszyscy oprócz mnie tam palili i na dole można było siekiere powiesić!!była tam ubikacja w kuchnii(małe pomieszczonko z kibelkiem)a wokoło pełno szczochów i wymiocin!!!
mój landlord nie chciał z tym nic zrobić więc się wyprowadziliśmy nawet nam depozytu nie oddał,a ja nie wiedziałam jak od niego go ściągnąć?!
Kolejne lokum....przemiły landlord,co do mieszkańców to wiele nerwów i śmiechu było!!!
początkowo mieszkaliśmy ze Słowakami(nie pracowali,nie chcieli płacić za prąd,bo mówili,że ja za często majtki piorę i się kąpię)w pewnym momencie bardzo zachorowałam i poleciałam do Pl do lekarza i Oni zastępowali mnie w pracy!!!kiedy wróciłam mój szef błagał mnie żebym więcej nie wyjeżdzała i nie przyprowadzała im Joszka(który nazywał siebie JOE a jego partnerka Sławka kazała na siebie mówić GLORIA) paranoja była taka,że oni pracując na kuchni nawet jajka sadzone wynosili i pózniej w mikrofali odgrzewali!!!
kolejną osobą był Santiago hiszpan,który pracował w MILANO PIZZA i ćpał jak najęty!!!ale ogólnie nie wchodził nikomu w drogę,tylko pewnego razu rozpłyną się w powietrzu, a kilka dni pózniej nasz dom nawiedziła GARDA antynarkotykowa(wyglądało to jak na amerykańskich filmach),i znalezli paczkę sama nie wiem czego,ale było tego dużo!!!
mieszkał z nami jeszcze obywatel Zimbabwe,który tez miał problem z prochami,w pewnym momecie nawet go dokarmialiśmy ale to inna historia,bynajmniej wynik był taki,że wyleciał na mnie z nożem przyjechała Garda a my się wyprowadziliśmy!!!!
było jeszcze kilka osób,które przewineło się przez ten dom!!!była nią np słowaczka,która kradła wszystko,ale długo nie wytrzymała no i moja dobra znajoma z Pl,której pomogłam,znalazłam pokój,prace a pózniej usłyszałam,że wziełam sobie prowizje(dostała wypłatę pomniejszoną o podatek-nie dało się jej wytłumaczyć,że to normalne)
i kolejne mieszkanko z poprzednim lokatorem niejakim Grzesiem!!!koleś ogólnie był cichy i siedział u siebie w pokoju!!!!ale jak przychodziło do płacenia to ciągle zapominał i nie zgadzało mu się!!!!!a w dodatku nie sprzątał po sobie i potrafił powiedzieć,że śmieci mu się "komponują"i stały tak mimo,że prawie się o nie zabijał!!!no i miał problem alkoholowy!!!!!!
ale teraz mieszkamy sami!!!!!!!!!!!hura!!!!!!!!!!!