heh śmiechu warte!!!!
ale po kolei!!!
wpadam do szpitala mówie położnej,że zaraz umre z bólu a ta do mnie,żebym poczekała na korytarzu,bo ona teraz czasu nie ma!!(na salce tylko jedna laska i w dodatku siedzi i z nią gada)
dobra w końcu wylazła,zawołała i....nic...nawet ciśnienie nie zbadała,ani do ktg nie podłączyła kazała dalej czekać!!!!
no to ja do niej,że siusiu potrzebuję!!pozwoliła pójść,ale gdybym nie zapytała czy chce sprawdzić mocz to pózniej bym musiała produkować na zamówienie!!!!
nagle zrobił się młyn i już żadne łóżko nie było wolne!!!!
mówie jej co mnie boli i gdzie itd!!!a ta że dobra,mam nadal czekać!!!!
przyszedł mój lekarz i zdezorientowany pyta jak mi wyszło Ktg i jakie mam ciśnienie(bo był czas,że miałam zawysokie)a ta,że nic mi jeszcze nie mierzyła!!!!
no to wkońu się zirytował i mierzy mi sam ciśnienie(w normie) zrobił usg i mówi,że rodzimy!!!!ale chciał sprawdzić rozwarcie i ktg no to badanko!!!(już podłączona do monitoringu)rozwarcie nadal 3,5 cm do tego skurcze między 5 a 7 min!!!trzymali mnie pod ktg 45 min po czym lekarz spytał czy zostaję,czy wracam do domu-pytanie moje;a co jeśli zostanę-odp trening po schodach!!!no to ja na to,że w takim razie do domku i będę biegać i skakać i pić moją herbatkę!!!i już miałam iść kiedy położna się przywaliła do tętna dziecka!!!!i w sumie kolejne ok 30 min siedziałam podłączona!!!nie chciała mnie puścić bo niby zawysokie!!!w końcu wrócił lekarz i wypuścił mnei do domu,ale wiadomo z przestrzeżeniem,że jeśli będzie się coś działo itd a do szpitala mam się stawić teraz w pon!!!
życzę dobrej nocki ja nadal mam bóle i paracetamol mi pozostaje!!!!!!!!