reklama
Kasia Irlandka
10/2006 06/2009 :)
Magdalena - gratuluje. Przystojny i duzy ten Twoj Franio.:-):-):-)
salome80
Zaangażowana w BB
GRATULUJE SLICZNEGO CHLOPCZYKA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dzieki dziewczyny za wczorajsza blyskawiczna pomoc i rady.
DiDi Kamcia duze piwka dla WAS :-):-)
Dzieki dziewczyny za wczorajsza blyskawiczna pomoc i rady.
DiDi Kamcia duze piwka dla WAS :-):-)
marlena nad
:)
- Dołączył(a)
- 12 Marzec 2008
- Postów
- 3 659
Magda gratuluje slicznego synka:-);-)
magdalena81
Entuzjast(k)a
Hehe, właśnie doczytałam, że gratulowałyście mi jak jeszcze na porodówce lezałam:-). Ksiązę Franek przyszedł na świat 28 maja o godz 20 45. A drogę miał długą i krętą, szczególnie ostatni odcinek był trochę pod górkę.
Wody zaczęły mi odchodzić 27 maja we wtorek, ale nie spieszyłam sie do szpitala, bo jak wspominałam, nie czułam żadnego bólu. Dopiero okolo 23 pojechaliśmy i w sumie dobrze zrobiłam, bo okazało się, że przez 24 godziny od odejścia wód nic by nie zrobili. Noc przeleżałam na oddziale gin-położniczym, a rano podczas obchodu usłyszałam magiczne słowo "oksytocyna":-). O 11 z minutami trafiłam na porodówkę, podłączono mnie do oksy. Bóle zaczęły sie pojawiać dość szybko, dawka zwiększana była co pół godziny aż do końskiej po 2 godzinach, kiedy to juz bóle były trudne do zniesienia. Ale dawałam radę. Wzięłam tylko gas&air, ale w momencie kiedy po okolo 4 godzinach miałam 8 skurczy na 10 minut (dopiero potem się zlitowali i stwierdzili,że 5 wystarczy i zmniejszyli dawkę), a rozwarcie tylko 4 cm, zażyczyłam sobie epidural. Głupia byłam że wczesniej tego nie zrobiłam, bo musiałam usiąść nieruchomo żeby anestezjolog mogła sie wkłuć w kręgosłup i podczas skurczu myślałam że jajo zniosę. Tak więc tutaj moja rada-jak boli to bierzcie epidural wczesniej żeby sobie zaoszczędzić cierpienia. Gdy znieczulenie zaczęlo działać poczułam błogostan. Moze tylko trochę zimno mi się zrobiło i ogólnie dziwne uczucie mieć nogi jak z drewna, ale działanie rewelacyjne. Potem do 19 leżałam spokojnie i czekałam na pełne rozwarcie, nawet się zdrzemnęłam:-).
Rozwarcie pełne było już o 18, ale Młody jakoś krzywo miał główkę, więc kazano mi przez godzinę leżeć na boku. Cały czas były przy mnie dwiepołożne, w miedzyczasie przychodzili lekarze, czułam że naprawdę dobrze sie mną zajmują.
O 19 zaczęło sie parcie no i schody. Główke było już widać, ale zaklinowała się jakieś 2 cm od wyjścia... Parłam 1,5 godziny, zaczęłam się niepokoić, tym bardziej, że co raz więcej różnego rodzaju lekarzy przychodziło. W końcu przebrali mnie do cesarki i przewieźli na salę operacyjną. A tam po prostu się załamałam... Na sali kręciło się z 15 osób: położne, pediatra, anetsezjolodzy, ginekolodzy... Powiedziano mi niby co chcą ze mną zrobić, ale jakoś tak chaotycznie to wszystko wyglądało, że zaczęłam sie bać że cos jest nie tak. Strasznie mnie to zestresowało, leżałam tam i ryczałam, jeszcze nie widziałam Artura, nie wiedziałam co sie dzieje. Parłam ile tylko mogłam, ale nic nie postepowało. W końcu przy któryms z kolei skurczu towarzystwo się ożywiło lekko, lekarz mnie naciął i przy kolejnym wyjąl Księciunia z mojego brzucha:-):-). Nie obyło się bez vacuum i sie wystraszyłam jak zobaczyłam główkę Franka, ale już dochodzi bidulek do siebie. Tylko strasznie Go bolał ten guz. AAaaa, i na sam koniec wpuścili Artura, wcześniej zabronili Mu wchodzić. A tego co przeżyłam jak położyli mi tą siną istotkę na piersi nie opiszę, bo nie potrafię. Ryczeliśmy we dwoje (a właściwie we troje) jak bobry. Do tej pory nie mogę pojąć tego cudu. Że w tym flaczku, który teraz mam na brzuchu do niedawna byla istotka, która teraz leży koło mnie i która co najważniejsze (i wciąż momentami zaskakujące) jest moim Synkiem:-).
cdn
Wody zaczęły mi odchodzić 27 maja we wtorek, ale nie spieszyłam sie do szpitala, bo jak wspominałam, nie czułam żadnego bólu. Dopiero okolo 23 pojechaliśmy i w sumie dobrze zrobiłam, bo okazało się, że przez 24 godziny od odejścia wód nic by nie zrobili. Noc przeleżałam na oddziale gin-położniczym, a rano podczas obchodu usłyszałam magiczne słowo "oksytocyna":-). O 11 z minutami trafiłam na porodówkę, podłączono mnie do oksy. Bóle zaczęły sie pojawiać dość szybko, dawka zwiększana była co pół godziny aż do końskiej po 2 godzinach, kiedy to juz bóle były trudne do zniesienia. Ale dawałam radę. Wzięłam tylko gas&air, ale w momencie kiedy po okolo 4 godzinach miałam 8 skurczy na 10 minut (dopiero potem się zlitowali i stwierdzili,że 5 wystarczy i zmniejszyli dawkę), a rozwarcie tylko 4 cm, zażyczyłam sobie epidural. Głupia byłam że wczesniej tego nie zrobiłam, bo musiałam usiąść nieruchomo żeby anestezjolog mogła sie wkłuć w kręgosłup i podczas skurczu myślałam że jajo zniosę. Tak więc tutaj moja rada-jak boli to bierzcie epidural wczesniej żeby sobie zaoszczędzić cierpienia. Gdy znieczulenie zaczęlo działać poczułam błogostan. Moze tylko trochę zimno mi się zrobiło i ogólnie dziwne uczucie mieć nogi jak z drewna, ale działanie rewelacyjne. Potem do 19 leżałam spokojnie i czekałam na pełne rozwarcie, nawet się zdrzemnęłam:-).
Rozwarcie pełne było już o 18, ale Młody jakoś krzywo miał główkę, więc kazano mi przez godzinę leżeć na boku. Cały czas były przy mnie dwiepołożne, w miedzyczasie przychodzili lekarze, czułam że naprawdę dobrze sie mną zajmują.
O 19 zaczęło sie parcie no i schody. Główke było już widać, ale zaklinowała się jakieś 2 cm od wyjścia... Parłam 1,5 godziny, zaczęłam się niepokoić, tym bardziej, że co raz więcej różnego rodzaju lekarzy przychodziło. W końcu przebrali mnie do cesarki i przewieźli na salę operacyjną. A tam po prostu się załamałam... Na sali kręciło się z 15 osób: położne, pediatra, anetsezjolodzy, ginekolodzy... Powiedziano mi niby co chcą ze mną zrobić, ale jakoś tak chaotycznie to wszystko wyglądało, że zaczęłam sie bać że cos jest nie tak. Strasznie mnie to zestresowało, leżałam tam i ryczałam, jeszcze nie widziałam Artura, nie wiedziałam co sie dzieje. Parłam ile tylko mogłam, ale nic nie postepowało. W końcu przy któryms z kolei skurczu towarzystwo się ożywiło lekko, lekarz mnie naciął i przy kolejnym wyjąl Księciunia z mojego brzucha:-):-). Nie obyło się bez vacuum i sie wystraszyłam jak zobaczyłam główkę Franka, ale już dochodzi bidulek do siebie. Tylko strasznie Go bolał ten guz. AAaaa, i na sam koniec wpuścili Artura, wcześniej zabronili Mu wchodzić. A tego co przeżyłam jak położyli mi tą siną istotkę na piersi nie opiszę, bo nie potrafię. Ryczeliśmy we dwoje (a właściwie we troje) jak bobry. Do tej pory nie mogę pojąć tego cudu. Że w tym flaczku, który teraz mam na brzuchu do niedawna byla istotka, która teraz leży koło mnie i która co najważniejsze (i wciąż momentami zaskakujące) jest moim Synkiem:-).
cdn
anineczka
królowa mrówek :P
No Magdaleno dzielna mamuśka z Ciebie.:-)
Miałaś trudny poród,ale już po wszystkim.
Ciesze się,że wszystko już za Tobą.:-)
Teraz najtrudniejsza rola-rodzicielstwo ;-)
Miałaś trudny poród,ale już po wszystkim.
Ciesze się,że wszystko już za Tobą.:-)
Teraz najtrudniejsza rola-rodzicielstwo ;-)
magdalena81
Entuzjast(k)a
Jeszcze tylko dodam, ze jestem zachwycona tym jak się mną zajeto, podejściem lekarzy, położnych i w ogóle wszystkich. To się nazywa rodzić po ludzku. Plus położne na oddziale poporodowym - rewelacja.
I chyba jako jedna z niewielu od razu po porodzie stwierdzam, że mogę rodzić więcej dzieci:-). Z epiduralem oczywiście:-):-)...
DZIęKUJEMY BARDZO ZA GRATKI!!!
I chyba jako jedna z niewielu od razu po porodzie stwierdzam, że mogę rodzić więcej dzieci:-). Z epiduralem oczywiście:-):-)...
DZIęKUJEMY BARDZO ZA GRATKI!!!
sim77
Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 2 Grudzień 2007
- Postów
- 233
dzien dobry,
magdalena - tak wiem, ze sie powtarzam ale masz pieknego synka i az trudno uwierzyc ze ma kilka dnia (wrecz godzin) a nie miesiecy!
Podziwiam, ze po takim porodzie juz myslisz o kolejnych!!!!!!!!!!! Moj epidural chyba nie dzialal!
milego dnia
magdalena - tak wiem, ze sie powtarzam ale masz pieknego synka i az trudno uwierzyc ze ma kilka dnia (wrecz godzin) a nie miesiecy!
Podziwiam, ze po takim porodzie juz myslisz o kolejnych!!!!!!!!!!! Moj epidural chyba nie dzialal!
milego dnia
reklama
TROCHE SPOZNIONAALE OGROMNE GRATULACJE,NAPRAWDE WIELKI CHLOPAK Z TEGO FRANIA.CZYTALAM OPIS TWOJEGO PORODU I NA KONCU AZ MI SIE LEZKA ZAKRECILAALE ZE MNIE PLACZKA.MI DALI JESZCZE TYDZIEN JAK DO PIATKU NIC SIE NIE ROSZY TO BEDA WYWOLYWAC,MAM NADZIEJE ZE SIE RUSZY BO NA SAMA MYSL MI ZIMNO:-(JESZCZE RAZ GRATULUJE:-):-):-)
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 311
- Wyświetleń
- 83 tys
- Odpowiedzi
- 1
- Wyświetleń
- 2 tys
Podziel się: