marianeczka
persona non grata
- Dołączył(a)
- 4 Listopad 2004
- Postów
- 4 334
tytus ma na imie tytus i baaaaaardzo dziekuje za komplementy
oj, zapikaneczki zazdroszcze. u nas dzis spaghetti
a pawel sie "napalil" na limerick. z tego, co zauwazylam macie 13 hoteli, wiec niezle, zrezzta teraz sobie mysle, ze przeciez na poczatek moze pracowac nawet jako kelner... choc szczyt marzen to nie jest. mowie mu: "kochanie, a dlaczego wlasciwie tak chcesz jechac do limerick?" . a on mi na to, ze miasteczko ladne, rzeka ladna, no i TAKA LADNA NAZWA wiec kto wie, moze sasiadkami bedziemy, filipi ?!
mam jeszcze sporo pytan do was (jak was to bardzo zmeczy, to mnie ochrzancie):
jak to jest z opieka zdrowotna? czy jesli pawel dostanie legalna prace, to bedzie mial darmowa sluzbe zdrowia? i czy ja, jako zona, nawet jesli nie bede pracowac, bede miala takie same uprawnienia? a tytus? jakie formalnosci w zwiazku z tym trzeba jeszcze zalatwic w polsce?
teraz odnosmie kasy: z tego co wyczytalam minimalna stawka godzinowa wynosi ok. 7,6 Euro. czy to jest kwota netto czy brutto? czy przy takiej stawce mozna sie w ogole utrzymac, wynajmujac na przyklad niewielkie mieszkanko i nie glodujac?
jak jest z wyrabianiem tam na miejscu prawka jazdy? bo my niestety oboje jestesmy w tym wzgledzie cofnieci o 100 lat i zadne nie jezdzi.
a teraz co do samego limerick:
jak dostac sie do limerick? samolotem do dublina i co potem? a moze jakos inaczej?
jak poruszacie sie po limerick? komunikacja publiczna sie da? istnieje w ogole takowa? czy bez auta to ani rusz?
wiecie czego sie teraz zaczelam troche obawiac - kwestii jezykowych. pawel z angielskiego jest dobry, z moim ojcem dogaduje sie bez zadnego problemu ( a ma in walijski akcent i jeszcze sepleni, hehe). no, ale... w irlandii przeciez mowi sie troche inaczej. boje sie, ze jego umiejetnosci okaza sie jednak nie wystarczajace. i moje tez...
oj, zapikaneczki zazdroszcze. u nas dzis spaghetti
a pawel sie "napalil" na limerick. z tego, co zauwazylam macie 13 hoteli, wiec niezle, zrezzta teraz sobie mysle, ze przeciez na poczatek moze pracowac nawet jako kelner... choc szczyt marzen to nie jest. mowie mu: "kochanie, a dlaczego wlasciwie tak chcesz jechac do limerick?" . a on mi na to, ze miasteczko ladne, rzeka ladna, no i TAKA LADNA NAZWA wiec kto wie, moze sasiadkami bedziemy, filipi ?!
mam jeszcze sporo pytan do was (jak was to bardzo zmeczy, to mnie ochrzancie):
jak to jest z opieka zdrowotna? czy jesli pawel dostanie legalna prace, to bedzie mial darmowa sluzbe zdrowia? i czy ja, jako zona, nawet jesli nie bede pracowac, bede miala takie same uprawnienia? a tytus? jakie formalnosci w zwiazku z tym trzeba jeszcze zalatwic w polsce?
teraz odnosmie kasy: z tego co wyczytalam minimalna stawka godzinowa wynosi ok. 7,6 Euro. czy to jest kwota netto czy brutto? czy przy takiej stawce mozna sie w ogole utrzymac, wynajmujac na przyklad niewielkie mieszkanko i nie glodujac?
jak jest z wyrabianiem tam na miejscu prawka jazdy? bo my niestety oboje jestesmy w tym wzgledzie cofnieci o 100 lat i zadne nie jezdzi.
a teraz co do samego limerick:
jak dostac sie do limerick? samolotem do dublina i co potem? a moze jakos inaczej?
jak poruszacie sie po limerick? komunikacja publiczna sie da? istnieje w ogole takowa? czy bez auta to ani rusz?
wiecie czego sie teraz zaczelam troche obawiac - kwestii jezykowych. pawel z angielskiego jest dobry, z moim ojcem dogaduje sie bez zadnego problemu ( a ma in walijski akcent i jeszcze sepleni, hehe). no, ale... w irlandii przeciez mowi sie troche inaczej. boje sie, ze jego umiejetnosci okaza sie jednak nie wystarczajace. i moje tez...