Kocham moją sąsiadkę. Jak się kiedyś z mężem rozwiodę, to się wezmę za nią
Przywiozła Erika, kazała sobie założyć chustę i poszła z drącym się Olkiem na spacer, a nam w tym czasie kazała iść do pizzerii! Nie chciałam, nagadałam się, ale w końcu przystałam, bo nawet 10 minut bez tego małego laktacyjnego terrorysty by mi dziś dobrze zrobiło. Zjedliśmy sobie spokojnie pizzę (a biorąc pod uwagę, że dziś tylko suchą bułę zjadłam i popiłam kranówką, to pizza była jak pięciogwiazdkowe danie dla mnie), ba, nawet lody! Wróciłam, nakarmiłam terrorystę i śpi już 40 minut, a ja czuję, że mam mleczko.
Mówię Wam, anioł nie kobieta.
Ola, ja ogólnie mam bardzo dużo pokarmu, czasem muszę aż trochę ściągnąć, żeby mnie nie rozerwało. A od wczoraj tragedia była, susza. Wcześniej miałam kryzysy, ale nie aż takie mocne.