reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mamy listopad 2013

Niedawno skończyłam czytać książkę autorstwa Tracy Hogg pt. "Język niemowląt". Nie jestem pewna czy ją polecać, na pewno nie wszystkie kobiety zgodzą sią z radami w niej zawartymi, ale mi (osobie która z niemowlakami większej styczności nigdy nie miała) troszkę w głowie poukładała i rozjaśniła parę spraw. Autorka opisuje pierwszy rok z życia dziecka, ale nie pod kątem pielęgnacji i rozwoju, ale co robić (lub czego kategorycznie nie robić) żeby sobie i dziecku te pierwsze wspólne miesiące ułatwić. Jak dziecko uspokajać, jak nauczyć je samodzielnie spać, jak się zachowywać, żeby jak najszybciej dziecko zaczęło przesypiać noce, jak interpretować płacz dziecka itp. Książka może być dobrą bazą dla zdezorientowanych młodych matek pod warunkiem, że zdadzą się też na instynkt.
Ja przeczytałam ją już teraz, bo później pewnie nie będzie na to czasu ;-) Nie zamierzam traktować jej jak wyroczni, ale na pewno uniknę popełnienia kilku błędów.

DoMisia, najpierw trzeba nad to morze dotrzeć, a przy takiej temperaturze to nie jest prosta sprawa. Ja zamknęłam się w moim mieszkaniu w bloku i nie zamierzam się stąd ruszać do wieczora ;) Powodzenia na egzaminach.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Hej Kobitki,
ja ręce do Boga składam, że nie mieszkam na starym mieszkaniu, tam okna miałam wschód-zachód więc pół dnia skwar w jednym pokoju a od 13 do 19 w drugim. Kiedyś nawet się w oknie opalałam jak się do sesji uczyłam i matury. Dawne czasy :)
Teraz mam okna płn-płd. i w zasadzie pół mieszkania mam w ciągłym cieniu bez jednego promienia słońca, na tą stronę przypada kuchnia i pokój Małej, ja tkwię w drugim pokoju gdzie słońce jest do ok 12, nagrzewa się bezlitośnie. Odpaliłam wiatrak, pies ledwo zipie siedząc przed wentylatorem, co chwila chłodzę ręce, twarz i dekolt w chłodnej wodzie, kiepsko się czuję jak i Wy na te upały. W końcu widzę pozytyw tego że muszę siedzieć w domu bo dyby mi przyszło zasuwać teraz do pracy to bym chyba padła.
Nie mam nastroju Kochane ostatnio, śledzę Was pilnie, czytam ale nie mam o czym pisać jakos wenę straciłam. Chyba łapię doła przez ten areszt domowy:baffled:.
Przez te upały nawet nad książką się nie mogę skupić, odpalę sobie jakąś gre może i czekam na 19... lubię piątki bo jak M wróci wieczorem tak spędza ze mną całe dwa dni i jakoś mi tak lepiej bo inaczej to dziczeje we własnym domu.
 
Ursula - niestety tak to jest. Ja mam podobnie, czekam na powroty M. z pracy i wkurzam się, jak coś tam po pracy jeszcze robi. Pomyśleć, że jeszcze parę miesięcy temu byłam taka niezależna! Kochałam swoją pracę, szybkie tempo, adrenalinę i presję. A teraz? siedzę w domu, czytam, przelewam się, trochę sprzątam. A tam, gdzieś, życie ucieka...
 
Polecam wam książkę' kazde dziecko moze nauczyć sie spac'. Pierwsze dziecko nauczyłam lulania itp i przeżyłam koszmary usypiania... przy kolejnym powiedziałam nigdy więcej i drogą matczynej intuicji postępowałam tak ze juz nie miałam z zadnym dzieckiem problemów z usypianiem... książkę kupiłam z ciekawości i po przeczytaniu byłam w szoku, ze moja intuicja podobna była do rad tam zawartych...dla mnie książka super! Powiem wam tylko ze rady z książek należy dostosowac do dziecka i jego temperamentu a nie na odwrót... nie ustawiamy dziecka pod książkę... to takie moje przemyslenia :)
 
Mamo Kangura dokładnie o tym piszę, a najlepsze że dochodzą do mnie uwagi otoczenia że mi dobrze, bądź że przesadzam, że w ciąży to przecież można wiele rzeczy robić bo ciąża to nie choroba, jak wczoraj powiedziałam kuzynce w rozmowie tel. że przestałam gotować obiady ale M. zaczął się uczyć a raz na tydzień wpada mama to usłyszałam ironiczne "ooo!? po roku małżeństwa miłość się skończyła?" po czym zza jej pleców usłyszałam jej siostrę "po urodzeniu dziecka to M. już przestanie być taki miły". Kurde...no ręce opadają.
Ale tak, jak M. gdzieś po pracy jeszcze idzie to mnie szlag trafia, co śmieszne zazwyczaj idzie po zakupy żebyśmy z głodu nie padli, ale najlepiej by dla mnie było jakby w ogóle był w domu o 16 ;)
 
Mi teraz wszyscy powtarzają, żebym się wyspała i wynudziła za wszystkie czasy :baffled: A ja bym wolała żyć aktywnie, tylko sił często brak. I też czasem mam takie dni, że czekam na N i się wkurzam jak za późno wraca. Na szczęście zaraz weekend :)

amethyst, w tej książce którą wspomniałam kilka postów temu jest wielokrotnie podkreślane, żeby przypadkiem nie nauczyć dziecka usypiania na rękach, bo później rodziców czeka koszmar wielu nieprzespanych nocy. Ale ja też pewnie nosiłabym swoje Maleństwo przed snem, bo jak tu nie nosić takiej słodkiej (i na początku lekkiej) Kruszyny.
 
Ostatnia edycja:
Ursula - wiesz kobiety w ciąży w domu mogą zwariować. Ja to zaczęłam nawet baczniej przyglądać się M., z kim gada itp. To chore, bo wcześniej to on mnie zdobywał a teraz ja się tak uwieszam, domagam ciągłej uwagi, poparcia kobiecości, która wraz z brzuchem mi ubywa...

Co do otoczenia to ja to puszczam mimo uszu. Słyszę, że jestem leniwa, że kobiety na zwolnieniu to leżą i pachną itp itd. No chore! Na co nam to?
 
reklama
ursula, ja to bym chyba zwariowała tak leżąc, współczuję Tobie strasznie z tego powodu. A osoby, które wypowiadają się negatywnie na temat zwolnienia w czasie ciąży, powinno się zamykać na kilka miesięcy w izolatce - w celach edukacyjno-wychowawczych oczywiście :)
 
Do góry