Dopiero zwlekłam się z łóżka...
Dziewczyny,dzięki za wsparcie! Jesteście Kochane!
Niunia,wieeeelka buźka! :-*
Wczorajsza wizyta na IP - porażka! Więc,
Auliya,ja też jestem trochę przerażona,bo to tak samo "mój szpital...
Cały czas byłam w telefonicznym kontakcie ze swoją lekarką. Powiedziała,że jak KTG wyjdzie prawidłowe,to mam jechać do domu,a gdyby coś się na drugi dzień działo,od razu przyjeżdżać do szpitala,bo Ona ma dyżur.
Przyjechaliśmy przed 20,zaraz po Nas dziewczyna ze skurczami co 5minut,więc miała pierwszeństwo.
Następnie położna poinformowała mnie,że lekarka,która ma teraz dyżur powiedziała,że mam się położyć na patologię,to wtedy mi tam porobią badania. No szok. Nikt mnie nie oglądał,nikt nic nie posprawdzał,tylko od razu na patologię. Spłakałam się,jak nie wiem,bo nie spodziwałam się takiego podejścia. Po chiwli zastanowienia i rozmowy z G. i z Mamą - odmówiłam. I wtedy w końcu zdecydowali się zrobić mi KTG. W międzyczasie druga rodząca. Hm...
Po KTG oczekiwanie na lekarkę aż zejdzie,bo mieli nieplanowane CC. Kurde,ile to trwało...
A ja ledwo z bólu siedziałam. :-( Na dodatek do szpitala dotarła kobietka z mocnym krwawieniem i ciążą pozamaciczną - 6tc... Znowu się zryczałam,jak później zresztą,co chwilę...
Pani doktor w końcu się zjawiła i dowiedziałam się,że KTG jest prawidłowe i że wyszły skurcze. I tyle wiedziałam... O szyjce nic nie powiedziała,pomimo,że zdecydowała się mnie zbadać. Ani nie skomentowała usg. Masakra,za karę,że się nie położyłam,czy jak? Jedynie,co usłyszałam,to to,że nawet za 3h mogą odejść mi wody. A jak nie odejdą,to w każdej chwili i tak mogę się spodziewać rozwoju akcji. O 24 byliśmy w domu...
No i tak właśnie całą noc napieprzał,delikatnie mówiąc mnie brzuch,a od rana jest mi bleeeeeeeeeeee i już 2 razy mnei zdążyło przeczyścić.
Noc miałam z głowy. Ani nospa nie pomagała.
Mimo swojego zmęczenia,chyba,faktycznie chciałabym już dziś urodzić,bo raz,że moja lekarka ma dyżur w szpitalu,a dwa... Jestem po prostu zmęczona tymi ostatnimi bólami. :-(