hej dziewczyny!
Wczoraj byłam u ginekolożki! Sluchajcie jaki sajgon na korytarzu, klotnie, babka z rejestracji wyczytywala niepokolei, ja bylam na 16:40, a przede mna wyczytala kogos na 17, eh i tak weszlam do gabinetu ok 18, hehe
Ale babeczka mega mila, naprawde, zbadala mnie, dala skierowanie na badania.
Zapytalam o usg i ona powiedziala, ze sa 3 na nfz i ona tez nie widzi powodu, zeby robic wczesniej i naswietlac dziecko, powiedziala oczywiscie, ze jesli bardzo chce to moge zrobic prywatnie, zeby sie uspokoic, ale ona mnie zbadala i powiedziala, ze szyjka piekna, ciaza jest.
Nie wiem, porozmawiam dzis z mezem i moze zrobie prywatnie, zeby sie upewnic, ze wszystko w porzadku.
Zapytalam o lot i ona twierdzi, ze przeciwskazan nie ma, ze zmiana cisnienia jest taka, jak bym weszla na gubalowke, turbulencje tez sa porownywalne do jazdy starym autobusem po drodze z dolami- chodzi o oddzialywanie. Powiedziala, ze jak bym miala leciec ponad 12 godzin to moze, lub jechac samochodem przez 2 tys km to by mi zabronila.
Ogolnie umowila mnie na 01.10 na usg to w 12 tyg z badaniem przeziernosci, czy jakos tak :/.
A ja tak jak mowilam, pogadam z mezem, zeby zrobic usg moze przed wylotem, co myslicie?
Ale sie bede bala leciec tym samolotem, ale coz, tlumacze sobie, ze tyle ludzi lata codziennie i sie nic nie dzieje, to dlaczego akurat mi ma sie cos stac??