Widzę że nie tylko ja mam dość ostatnio. Od 2 tygodni coś w nich wstąpiło i są mega marudni, rozkapryszeni i wszystko płaczem wymuszają. J dostaje takiego nerwa i tak się potrafi drzeć że naprawdę poziom decybeli przekracza dopuszczalne normy!!! O jest nie lepszy bo on id rana do wieczora marudzi. Nic mu nie pasuje. Jęczy o wszystko. W wózku źle, w samochodzie źle, najlepiej to cały czas biegać i wszystko niszczyć i rozwalać. Nauczyli się otwierać szafki bezuchwytowe na tzw click'a które mam w kuchni i jest ciągła walka żeby wszystkiego nie wyrzucili z tych szafek. Poza tym namiętnie się wspinają na wszystko i stają. Na stołki, meble, wiszą na parapetach, dobrze że firanek nie posiadam bo wszystko by poznawali. No i jeszcze w lustro uwielbiają walić czym popadnie i w koszu na śmieci grzebać. Cyrk na kółkach.
A do tego obydwoje zasmarkani i zaczynają kaszleć, w Nocy J nie mógł spać przez zatkany nos i byłam u niego x razy i na dodatek mnie zarazili i w nocy walczyłam jeszcze z katarem i bólem gardła. Fantastycznie po prostu, dobrze że dziś piątek bo muszę przetrwać jeden dzień w pracy i mam weekend na leczenie.
A do tego obydwoje zasmarkani i zaczynają kaszleć, w Nocy J nie mógł spać przez zatkany nos i byłam u niego x razy i na dodatek mnie zarazili i w nocy walczyłam jeszcze z katarem i bólem gardła. Fantastycznie po prostu, dobrze że dziś piątek bo muszę przetrwać jeden dzień w pracy i mam weekend na leczenie.