Tak doczytuję po czasie... i te wszystkie etapy buntu x 2 to będzie coś cudownego. Oliwia już teraz potrafi mnie doprowadzić do szału, a co będzie potem ;-)?
Agunia - świetna opcja z nianią blisko pracy. Twój holik na pewno będzie szczęśliwy :-) Na 8 godzin pracy przysługują 2 przerwy po 30 min (na ściągnięcie mleka) , więc na pewno zdążysz wyskoczyć do niani.
Katjuszka - jeśli kładziesz dziecko na gładkim to powinno mieć gołe nóżki - inaczej będzie się ślizgać. U mnie najlepiej sprawdza się cieniutki kocyk rozścielony na dywanie (sam dywan jest zbyt szorstki, a tak jest milutko)
Evelinka - spokojni też mogą być szczęśliwymi ludźmi :-) o mnie podobno rodzice zapominali jak byłam malutka. I o dziwo potem nie było nagłej przemiany, taki typ. Dopiero jako nastolatka zaczęłam się mądrzyć ;-)
Milenka - ad upartych dzieci - tu się nie ma nad czym zastanawiać, nikt takich sytuacji nie lubi, ale wbrew pozorom rodzic nie zawsze ma wpływ na tego typu zachowania. Tzn od naszej postawy może zależeć jak często takie sytuacje będą się zdarzały. Ale większość dzieci od czasu do czasu próbuje. (Właśnie zauważyłam, że Truskawkowa napisała prawie to samo. U mnie Oliwia prawdziwą scenę zrobiła jak na razie tylko raz, ale siadanie z płaczem na asfalcie jest standardem na naszych spacerach, mimo że zawsze jak się awanturuje trzymam się podjętej wcześniej decyzji).
Kroczek - to faktycznie miałaś dziś wyprawę.
A u nas ząbkowanie na całego - Misiowi wchodzą dolne jedynki i generalnie chyba mu to nie przeszkadza, ale mi i owszem, bo gryzie (szczególnie jak go na rękach trzymam to mnie w kark podszczypuje), a Oliwii piątki - i to trzy na raz... Wszystkie jej aktualne fanaberie na to zwalam - słaby apetyt, rozregulowane spanie i marudzenie. I naiwnie liczę na to, że jak zęby wyjdą to się wszystko naprostuje ;-)
Agunia - świetna opcja z nianią blisko pracy. Twój holik na pewno będzie szczęśliwy :-) Na 8 godzin pracy przysługują 2 przerwy po 30 min (na ściągnięcie mleka) , więc na pewno zdążysz wyskoczyć do niani.
Katjuszka - jeśli kładziesz dziecko na gładkim to powinno mieć gołe nóżki - inaczej będzie się ślizgać. U mnie najlepiej sprawdza się cieniutki kocyk rozścielony na dywanie (sam dywan jest zbyt szorstki, a tak jest milutko)
Evelinka - spokojni też mogą być szczęśliwymi ludźmi :-) o mnie podobno rodzice zapominali jak byłam malutka. I o dziwo potem nie było nagłej przemiany, taki typ. Dopiero jako nastolatka zaczęłam się mądrzyć ;-)
Milenka - ad upartych dzieci - tu się nie ma nad czym zastanawiać, nikt takich sytuacji nie lubi, ale wbrew pozorom rodzic nie zawsze ma wpływ na tego typu zachowania. Tzn od naszej postawy może zależeć jak często takie sytuacje będą się zdarzały. Ale większość dzieci od czasu do czasu próbuje. (Właśnie zauważyłam, że Truskawkowa napisała prawie to samo. U mnie Oliwia prawdziwą scenę zrobiła jak na razie tylko raz, ale siadanie z płaczem na asfalcie jest standardem na naszych spacerach, mimo że zawsze jak się awanturuje trzymam się podjętej wcześniej decyzji).
Kroczek - to faktycznie miałaś dziś wyprawę.
A u nas ząbkowanie na całego - Misiowi wchodzą dolne jedynki i generalnie chyba mu to nie przeszkadza, ale mi i owszem, bo gryzie (szczególnie jak go na rękach trzymam to mnie w kark podszczypuje), a Oliwii piątki - i to trzy na raz... Wszystkie jej aktualne fanaberie na to zwalam - słaby apetyt, rozregulowane spanie i marudzenie. I naiwnie liczę na to, że jak zęby wyjdą to się wszystko naprostuje ;-)
Ostatnia edycja: