Hej dziewczyny. Ja zaglądam tam na szybko, doczytałam co mogłam i widzę, że u was wszystko w porządku.
Ja nie mam na nic czasu bo niestety Emma ostatnio....hmm to znaczy od jakichś już czterech tygodni tak daje popalić, że już wysiadam :-(. Jej spanie to jakaś porażka, potrafi się budzić co godzinę i marudzić o nic, bo ani nie jest głodna ani pielucha do zmiany, pomarudzi i zasypia. Ja przestałam prawie spać bo co mi się uda zasnąć to już ją słyszę, a nawet jak już śpi to ostatnio doszło do tego, że ja nie potrafię zasnąć z przemęczenia, leżę po prostu i tyle. Albo obudzi mi się o 3ej i nie śpi przez następne 3 godziny, z czego godzinę jest bardzo z siebie zadowolona i się bawi, a resztę popylam z nią na rękach żeby nie płakała
. Coraz częściej płacze po nocach bo już nie mogę...brak snu robi swoje. I nie widzę możliwości poprawy bo Emma zjada na raz małe porcje, widzę to teraz jak czasem dostaje mz albo moje mleko z butelki to zjada 80-90ml, więc co maks 2,5 godziny musi zjeść. Mąż pomaga ile może, ale pracuje po 10 godzin dziennie, w piątki 12 i też już pada, ale przynajmniej jak jest w pracy to odpocznie od dźwigania i wrzasków.
W sobotę lecimy do Polski i już mnie przeraża ta podróż. Cały dzień poza domem, auto minimum 3 godziny (po drodze jeszcze psa do hotelu musimy odwieźć), lotnisko, 3 godziny w samolocie...dla mnie masakra. A w domu w Polsce nic dla dziecka nie mamy. Nie będzie jej bujaczka, maty, wanienki, łóżeczka (które ostatnio o dziwo polubiła). Chciałabym nie lecieć, ale też lecimy ze względu na nią, robimy usg bioderek, konsultację jej naczyniaków więc trzeba.
Na dodatek coś mi się brzuszek Emmy ostatnio popsuł, miała 10 dniową przerwę w kupce
, co się jej nigdy nie zdarzyło. W końcu w niedzielę poszliśmy do apteki i farmaceutka poleciła nam delikatny środek na odblokowanie maluszka. Zapytałam o czopek, ale powiedziała, że nawet jakbym poszła do pediatry tutaj to pierwsze każe podać dziecku ten środek a dopiero jak nie zadziała to czopek. Więc podałam Emmie dawkę, a ta 20 minut później zrobiła normalną kupkę. To było w niedzielę. Od poniedziałku zaczęłam jej rozszerzać dietę i ugotowałam jej marchew, i w poniedziałek i wtorek misja bardzo wodnistą kupkę, środa spokój i dziś już dwa razy powtórka, przy czym w tej drugiej kupce zauważyłam niteczki krwi :-(. I mam teraz straszną zagwozdkę, czy to marchew, czy fakt że ostatnio dostaje raz bądź dwa razy dziennie mleko zastępcze bo chciałam ją przestawić, czy może ma lekką nietolerancję laktozy (konsystencja kupki, krew, kwaśny zapach kupki i te męczące ja bąki których nie puści bez prężenia). W każdym razie odstawiam jej wszystko i wracam tylko do piersi, jak się jej nie polepszy to czeka nas wizyta lekarza.
Chyba że macie dla mnie jakąś radę? Bo ja już nie myślę logicznie tak zmęczona jestem. Może iść w Polsce do pediatry, ale ja znowu w Krakowie nie znam dobrego, olana mogę zostać na miejscu tekstem "to normalne u małych dzieci"i nie potrzebuje tego w Polsce.
Nie wiem już co robić