reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

.::: Mamusie kwiecień 2014:::.

Witajcie!

Olu nic się nie martw nastaw tylko synka pozytywnie do przedszkola i będzie dobrze! Trzeba duuużo mówić o plusach przedszkola - przetestowane :biggrin2:

Viltutti widzę że jesteś anty naturalnemu porodowi to tak ja :biggrin2: tylko u mnie jest to spowodowane przeżyciami z pierwszego porodu! I teraz żebym miała na uszach stanąć to chce cesarkę!

Mam jeszcze taki dylemat bo zawsze chodziłam do gina w mojej miejscowości a teraz pojechałam z koleżanką do gina w lublinie (80km) i zastanawiam się czy dobrze zrobiłam???? Spać mi to nie daje bo nie znam tego lekarza i nie mogę narazie nic o nim powiedzieć, wiem tylko że pracuje na Jaczewskiego ale ja byłam prywatnie. On się nazywa Michał Bogusiewicz, czy słyszałaś o takim?

Dziewczyny doradźcie coś bo nie wiem co robić, jeździć do lublina czy szukać gdzieś bliżej. Zgłupiałam już.
 
reklama
Witam nowe mamusie :-)

tak na chwilę wpadłam i temat porodu mi się rzucił w oczy ;-) tylko w skrócie napisze, ja miałam indukcje porodu, która się nie udała, mimo całego dnia pod oksytocyną, miałam skurcze, ale się nie rozwierało. O 22 (24h bez jedzenia) powiedziano mi, że się nie udało i spróbujemy za pare dni!!! Byłam w szoku, myślałam, że jak się nie uda naturalnie to będzie cesarka. Następnego dnia córka bardzo mi się wierciła w brzuchu, zgłosiłam to lekarzom, bo było inaczej niż zwykle. Usłyszałam, ze przesadzam i kobiety ciągle narzekają, że dzieci za malo się ruszają, a to za dużo. Na usg dzień wcześniej, wyszło, że moja córka waży 3900 (+- 300g), a ja drobna 160 cm (urodziła się 4220). Usłyszałam od jakiejś lekarki, że zapewne skończy się cesarką, ale najpierw naturalnie, a jak się nie uda to dopero... Jak się skońćzyło? Trzeciego dnia na ktg (ja spałam) pisała się przez godzinę tachykardia, nikt do mnie nie przyszedł sprawdzić! Jak się obudziłam i zawołałam położne to się szybko potoczyło.. zbiegli się lekarze, odeszły mi wody (zielone), wszystko w pośpiechu, z cesarką się tak śpieszyli, że nie chcieli czekać, aż znieczulenie zacznie działać (na szczęście zadziałało). Na stole wymiotowałam, bo nie byłam na czczo. Córka wprawdzie urodziła się i dostała 10pkt, ale potem niestety okazało się, ze zachłysneła się zielonymi wodami i musiała dostawać antybiotyk. Ogólnie skończyło się dobrze, teraz jest zdrowa, mądra i cudna ;-) ale ile stresu się najadłam, mam żal do lekarzy, że od razu nie zrobili cesarki. Dla sprostowania po cesarce też dają od razu dziecko (jeśli wszystko z nim wporządku, mi zabrali, bo miała zachłystowy świst przy oddechu), ale dziewczyna na sali po operacyjnej leżała z dzieckiem, karmiła itd. Co do bólu po cesarce, ja wcale nie uważam, ze jest taki tragiczny, nie rodziłam naturalnie, ale po 12h po operacji, wstałam, poszłam pod prysznic i do córki na oddział noworodkowy, najgorzej było po 24 h (silniejsze środki przestały działać), faktycznie bolało, ale potem to już z górki, po 3 dniach czułam się już całkiem normalnie (serio!!!). Kolejny mit który obalam, nie miałam problemu z pokarmem, jak tylko córka wróciła z oddziału noworodkowego to była tylko na piersi. Teraz znów rozważam cesarkę, ale nie chodzi mi o mnie i ból przy porodzie, boje się, że może historia się powtórzyć, że będą jakieś powikłania, niedotlenienie przy naturalnym porodzie itd Najbardziej bym chciała, żeby okazało się, ze w związku z tym, ze poprzednią cesarkę miałam w 2012 to będzie bezpieczniej znowu tak zakończyć ciąże... zobaczymy, chcę jak najlepiej dla dziecka, znam plusy naturlanego porodu, ale jakoś to do mnie nie przemawia, bo dzieci po cc rozwiją się tak samo. Wiem, ze cesarka to poważna operacja, ale u mnie po nie było żadnych problemów, więc nie wspominam tego źle. To moja historia, pewnie bliżej porodów jeszcze o tym wspomne ;-)
 
acha i napisałam to nie dlatego, zeby zachęcać do CC, tylko raczej, żeby pokazać, że w moim przypadku nie było to straszne, szybko doszłam do siebie, ja nawet nie wiem kiedy założyli mi cewnik (to ponoć boli), a wyjmowanie wcale nie bolało. Rane po cc miałam malutką, a w niektórych miejscach już jej nie widać ;) generalnie chciałam rodzić naturalnie za pierwszym razem, a teraz chyba wole CC :-)
 
Ancona, ja mam do Lublina 60km ( aczkolwiek w okolicach porodu planuję stacjonować już w samym Lublinie ) ale mimo wszystko będę tam rodziła ( w moim mieście mówi się na szpital "rzeźniczy"). Myślę o Jaczewskiego, Janie Bożym lub Staszicu.
Chociaż biorę pod uwagę także Zamość, bo mam o połowę bliżej a opinie ma świetne.
Pewnie urodzę tam, gdzie będzie pracował lekarz który zgodzi się zrobić cesarkę :)
 
Witam nowe mamusie :)

Ja do lekarza jezdze jakies 200km od domu, zatem mysle że podróż 50-60 km nie jest długa.

Ola - nie martw się, synek na pewno się dobrze będzie czuł w przedszkolu.

Co do porodu - jeszcze nie podjelam decyzji a ten temat. Chce pogadac z lekarzem i zdecyduje cos :) Ale też jestem nastawiona na CC raczej bo słyszałam różne opinie o naturalnym porodzie.

Pozdrawiam
 
Ancona zdrówka dla Kubusia :*

Truskawkowa 50km to raczej niewiele ;-) My nie wiedząc, że udało nam się "strzelić gola" wybraliśmy się z Pomorza do Zakopca :-p Wszystko zależy od Twojego samopoczucia, jeśli nie masz nakazu leżenia to możesz śmiało ruszać, oparcie w aucie sobie lekko rozłóż i będzie wygodniej :tak:

Niciaa nie dałam rady przeczytać Twojego opisu, chyba jeszcze nie mogę myśleć o porodzie..
Witam nowe Kwietnióweczki - Washka, Wichurka82 (mój rocznik!!), Viltutti :happy2:


W kwestii porodu to ja mam mieszane uczucia.. Sama miałam cesarkę w 39tyg, bo Młody był jeszcze wysoko a był już całkiem spory i zdecydowali się ciąć, bo ja puchłam kosmicznie, synek urodził się z wagą 4940g. Z jednej strony cieszę się, że tak to się skończyło, bo naturalny poród mógł być zbyt niebezpieczny dla niego ale też dla mnie.. Ale ciężko było, wolałabym nie pamiętać pierwszych dni po cesarce w szpitalu, w domu już było ok, chociaż brzuch bolał mnie długo.. Mam nadzieję, że z czasem będę pamiętać tylko miłe chwile :tak: Najważniejsze, że udało mi się karmić! Jasia dostałam dopiero na drugi dzień, nikt mi go nie przystawiał do piersi po cc, a ja sama na prochach nie byłam świadoma (generalnie ciężko znoszę wszelkie znieczulenia). Niestety przy cc wiele od nas nie zależy, za bardzo musimy polegać na personelu, który się akurat tego dnia trafił.. Przy naturalnym porodzie nawet jak ku..sko boli to potem masz tę satysfakcję, że dałaś radę, że masz tulisz dzieciątko od pierwszych minut.. Ech.. Ja nie mogę tego do dzisiaj przełknąć..
A z milszych rzeczy to napiszę, że jeżeli ktoś chce karmić i jest uparty tak jak ja to może hahaha Wyobraźcie sobie, że ja się mordowałam 6 dni i dopiero tego 6 dnia na wieczór dostałam nawału razem z zatkanymi kanalikami, miałam mega grudy w cycach, bolało jak cholera, Janko nie ciągnął jak trzeba, bo skoro miał w alternatywie butlę to po co się wysilać, pół nocy walczyłam sama, bo pielęgniary dały mi tylko laktator i powiedziały "ściągać, ściągać, bo rano będzie gorączka".. Zadzwoniłam do kumpeli po 22, na szczęście odebrała, pamiętałam, że ona miała przeboje z karmieniem i była moją ostatnią deską ratunku.. Poradziła pójść pod prysznic, gorący, zrobić masaż jakby się grabiło palcami w dół po cyckach (bolało!) i przystawiać Jasia, nie laktatorem a po zrobić zimne okłady i.. ruszyło :-D Janko pierwszy raz najadł się tak, że już nie potrzebowaliśmy butli więcej :-D aż rano się pielęgniary zdziwiły, że po butelki nie przychodziłam. A ja z dumą tylko oddałam im laktator ez słowa! Potem karmiłam prawie do roku i też były kryzysy, ale się nie poddawałam, najwyżej Janko dłużej wisiał na cycu, albo częściej, żeby rozruszać laktację, ale się udawało :-D Jak się chce to naprawdę można! I jak słyszę, że ktoś ma "za mało pokarmu" albo "ma za chude mleko" to nie uwierzę, wystarczy się postarać :tak: No to się rozpisałam, ale naprawdę jestem z tego dumna hehehehehe No i wolę pamiętać te nasze cycowe walki ze szpitala niż pierwsze chwile osobno.. Tym razem jeśli będzie cc to doczołgam się po moje dziecko, ale na pewno nie zostawię ani na chwilę, o nie, nie zgodzę się!
Wszystkim przedszkolakom życzę wspaniałego dnia jutro :tak:
 
Jestem lekarzem i nigdy z wlasnej woli nie zdecydowalabym sie na cesarke!! Wiadomo, ze jesli cos jest nie tak to dla dobra dziecka i wlasnego czasem trzeba ja wykonac, ale jak dla mnie nigdy na zyczenie. Dziwny trend tu na kwietniowkach widze. Na sierpniowkach wiekszosc chciala rodzic naturalnie i tylko sie modlily zeby dziecko bylo prawidlowo ulozone zeby nie bylo cc.
A co do indukcji porodu niestety prawda jest taka ze 80% i tak konczy sie cc. Jak lezalam przed porodem na oddziale to wiele dziewczyn bylo w okolicy terminu lub po i nie moglo sie doczekac na porod i sie denerwowaly czemu lekarze nic nie robia. A jak sie w koncu doprosily o indukcje to i tak konczylo sie na cesarce. Polozne tylko chodzily i uspokajaly, ze jeszcze nikt nie zostal na cale zycie w ciazy, predzej czy pozniej urodzi i jesli tylko nic sie nie dzieje to spokojnie czekac.
 
Ja tez bardzo chciałabym rodzić naturalnie, oczywiście ze znieczuleniem, bo mam strasznie niski próg bólu. Cesarka w razie konieczności owszem, ale chcę spróbować. Tu w UK, chyba nie można nawet sobie cesarki zażyczyć.

Moja siostra rodziła naturalnie, ale się nie udało (mały utknął w połowie) i zrobili jej cesarkę, potem wylądowała na ojomie z jakimś zakażeniem (11 dni w szpitalu), kilka pierwszych tygodni pomagaliśmy jej bo nie mogła, nic podnosić. Nie każda cesarka kończy się bezproblemowo, w końcu to operacja :/
 
No to ja może tak w skrócie opiszę dlaczego wolę cesarkę, tak jak pisałam Kubę rodziłam naturalnie i nie obyło się bez problemów - ja młoda i niedoświadczona a lekarz i położna - aż strach pomyśleć - znieczulica totalna. Małego rodziłam dosyć długo przez co urodził się fioletowy i miał problemy z samodzielnym oddychaniem - o czym nikt nie raczył mnie poinformować - dowiedziałam się sama jak na drugi dzień po wizytach wszystkie dziewczyny miały przy sobie swoje skarby a ja nie, więc poszłam go szukać i znalazłam w inkubatorze podpięty do jakichś rurek - słowa nie mogłam z siebie wydusić tylko się rozpłakałam a wszyscy mieli mnie w d... bez słowa wyjaśnienia, a na trzeci dzień po porodzie dostałam gorączki ponad 40stopni i okazało się że łożysko całe nie zeszło i zaczęło się robić zakażenie więc lekarz który nie dopilnował mojego porodu robił mi skrobankę po tych świeżych szwach - wtedy już był miły, ale co ja przeszłam to moje i dlatego tyle czasu zajęło mi zdecydowanie się na drugie dzieciątko - bardzo chciałam ale strach był silniejszy. Oby teraz wszystko było ok.

I jeszcze dlatego jestem za cc ponieważ dwa lata temu miałam zakładany okulder na serduchu, dlatego wolałabym go nie nadwyrężać a jednak poród siłami natury nadwyręża wszystko, wzrok, serce i późniejsze problemy z nie trzymaniem siusiu przy np. kichaniu.

A teraz Kubuś już śpi a mnie męczy coraz gorszy kaszel, coś mi rzęzi w klatce i nie odrywa się. Jutro popołudniu szoruję do rodzinnego i z małym i ze sobą. Zobaczymy co powie.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ostatni raz piszę o moim porodzie, żeby nikogo nie straszyć, Mamy jeszcze dużo czasu do tego momentu :)

Tak jak pisałam wyżej, nie namawiam nikogo na CC, tylko pisze jak było u mnie. Dobrze to zniosłam i szybko doszłam do siebie, ale żeby nie było tak pięknie mojej przyjaciółki koleżanka miała planowaną cesarkę i skońćzyło się wycięciem macicy :( ale to długa historia, została zaniedbana przez personel medyczny, sprawa toczy się w sądzie. Ja mam żal do lekarzy, że mnie nie słuchali jak zgłaszałam, że coś jest nie tak, że nigdy się córka tak niewierciła, nigdy nie zapomne co czułam widząc zapis ktg płaska linia na wysokośc 180-190 i to trwało ponad godzinę, bo o mnie zapomniano.. później w mojej karcie jakoś nie umieślili tego zapisu ktg, tylko paro minutowy fragment z przed samej cesarki. Niezapomne też tonu lekarki jak odeszły mi zielone wody, jak by miałą pretensje. Nigdy nie prosiłam o cesarkę, ani o indukcję ( a zgłaszając się na indukcje przez pare godzin miałam swoje skurcze, które ustały i dopiero dostałam oksytocyne), miałąm skierowanie na indukcje ze względu na to, że leżałam na patologii ciąży z cholestazą (której nie miałam w końcu), ale wg lekarzy z patologi w moim wypadku przechodzenie ciąży było niebezpieczne. Córka była też duża i raczej nie potrzebowała więcej czasu w brzuchu. Tak czy inaczej liczę, że tym razem dostanę skierowanie na cc od lekarza i sama tej decyzji nie będe musiała podejmować...

Dziewczyny, które nie chcą czytać o porodzie mogę ominąć mój wpis, nie obrażę się :-)
 
Do góry